Tygodniowy rekord zgonów. Tragiczne dane o osobach pod respiratorem
W ciągu minionego tygodnia w związku z COVID-19 zmarło 3478 osób. To najbardziej tragiczny tydzień od początku epidemii. Według ekspertów w kwietniu przyjdzie nam się zmierzyć z największą falą zgonów.
Dane o zakażeniach koronawirusem potwierdzają trend spadkowy epidemii. Jednak jak wskazuje analiza Instytutu Pomiarów i Oceny Stanu Zdrowia (IHME) w Waszyngtonie, najbliższe dwa tygodnie kwietnia będą w Polsce tragiczne. Po szczycie zachorowań z przełomu marca i kwietnia przyjdzie nam się zmierzyć z rekordową falą zgonów.
Według szacunków IHME tygodniowa liczba ofiar może przekroczyć nawet 4500. Już ostatni okres od 5 do 11 kwietnia był bardzo zły. W związku z COVID-19 życie straciło 3478 osób. To więcej niż podczas najbardziej tragicznego tygodnia z jesiennej fali zachorowań (zmarło wtedy 3412 osób).
Jesienią szczyt fali zgonów nastąpił dwa tygodnie po odnotowaniu rekordów w liczbie potwierdzonych przypadków zakażeń koronawirusem. Dlatego wielu ekspertów w tym również IHME spodziewa się, że szczyt fali zgonów w Polsce przypadnie w najbliższych dwóch tygodniach.
Ten rachunek będzie bardzo wysoki. Wskazują na to liczby osób, które wymagają pomocy w szpitalu (prawie 34 tys. pacjentów) oraz stale rosnąca liczba zajętych respiratorów.
Ile osób umiera pod respiratorem?
Pomocy w oddychaniu wymaga 3483 pacjentów. Jak się okazuje, większość chorych, którzy trafiają pod respirator umiera pomimo wysiłków lekarzy.
- Potwierdzam, że umiera 66 proc. osób dorosłych wymagających wentylacji mechanicznej. W tej grupie pacjentów jest najwyższa śmiertelność - mówi WP prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. To on analizuje informacje o śmiertelności chorych na COVID. Danych dostarcza baza SARSTer, zawierająca wpisy lekarzy z 30 ośrodków medycznych w Polsce.
- Wiemy, że podczas trzeciej fali epidemii spada średni wiek osób przyjmowanych do szpitali. Zwróciłem się do ministra zdrowia, aby przekazał nam lub upublicznił najnowsze dane o strukturze wieku ofiar epidemii. Z niepokojem czekamy na te informacje - dodaje prof. Flisiak.
Według danych z bazy SARSTer umiera co piąty dorosły pacjent przyjęty do szpitala z saturacją (poziom nasycenia krwi tlenem) poniżej 90 proc. To najprawdopodobniej tragiczne konsekwencje opóźnień w udzielaniu pomocy chorym, którzy po udzieleniu teleporady zakażenie przechodzili w domu.
Ostrzegał przed tym wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Według niego część chorych trafia do szpitali zbyt późno, gdy znajdują się już w ciężkim stanie. - Ma to największe konsekwencje dla statystyki zgonów - komentował w WP prof. Gut.
Trzecia fala epidemii. Będzie gorzej niż jesienią
Przypomnijmy, że wzrostu liczby ofiar epidemii spodziewa się też Ministerstwo Zdrowia. - Musimy się liczyć z trendem wzrostowym w zakresie zgonów. Jeżeli (...) zakażenia były na poziomie 35 tys. dziennie, to teraz właśnie tę falę widzimy w szpitalach, w obłożeniu respiratorów i w liczbie zgonów - powiedział 8 kwietnia rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Tego dnia odnotowano w statystykach MZ śmierć 954 chorych - najwięcej od początku pandemii.
W poniedziałek 12 kwietnia MZ podało informację o śmierci 61 osób. Wcale nie oznacza to, że w niedzielę nie ma większej liczby ofiar. Zazwyczaj poniedziałkowe raporty MZ są obciążone "efektem weekendu".
"W przypadku zgonów problemem jest to, iż dokumentacja musi przejść całą ścieżkę biurokratyczną, co utrudnia fakt, że pion administracyjny szpitala w weekendy nie pracuje. Raporty o zgonach przekazywane są przez wojewódzkie stacje sanepidu na podstawie danych z jednostek powiatowych. Natomiast raporty z niektórych szpitali przekazywane są z opóźnieniem lub wręcz zbiorczo z kilku dni" - tłumaczy w swojej analizie Łukasz Pietrzak, aptekarz i jeden z niezależnych analityków danych o epidemii.