Tydzień pod znakiem marihuany w kanadyjskiej polityce
Kiedy kilka dni temu Justin Trudeau, lider kanadyjskich liberałów, otwarcie przyznał, że palił marihuanę również, gdy był w parlamencie, nikt się nie spodziewał, że to tylko początek serii podobnych wyznań polityków.
31.08.2013 | aktual.: 31.08.2013 09:54
Trudeau powiedział dziennikarzom, że pięć czy sześć razy w życiu palił marihuanę i że nie żałuje.
Wypowiedź Trudeau, który szefuje trzeciej co do wielkości partii w federalnym parlamencie, miała na celu - jak sam zaznaczył - zwrócenie uwagi na skutki polityki karnej konserwatywnego rządu. Koszty penalizacji posiadania nawet małych porcji marihuany to rocznie 500 mln dolarów kanadyjskich, a od czasu objęcia rządów przez konserwatystów w 2006 r. aż 475 tys. osób ma odnotowane w dokumentach posiadanie marihuany.
Konserwatywny premier Stephen Harper skorzystał z okazji do kolejnej krytyki popularnego szefa liberałów i oznajmił, że jego czyny "mówią same za siebie".
Jednak w internetowych mediach Trudeau chwalono za "uczciwość", a notowania liberałów poszybowały w górę. Według sondażu przeprowadzonego przez Forum Research dla dziennika "National Post" poparcie dla liberałów wzrosło z ok. 35 proc. do 38 proc., zaś dla mających obecnie większość w parlamencie konserwatystów spadło z powyżej 30 proc. do 29 proc. Jak pisał dziennik, stanowisko Trudeau sprzed kilku tygodni, popierające legalizację marihuany, ma duże poparcie Kanadyjczyków. 36 proc. popiera legalizację połączoną z opodatkowaniem sprzedaży, kolejne 34 proc. woli po prostu dekryminalizację. Obecnie legalne jest użycie marihuany tylko do celów medycznych.
Jak od wielu lat wskazują badania, Kanadyjczycy mają swobodne podejście do "weed" (potoczne określenie marihuany). Z danych kanadyjskiego urzędu statystycznego wynika, że w 2004 r. około 14 proc. dorosłych Kanadyjczyków przyznawało się, że pali czasem marihuanę. 10 mln Kanadyjczyków, czyli prawie jedna trzecia całej populacji, potwierdza, że przynajmniej raz w życiu zdarzyło im się palić narkotykowe skręty.
Wypowiedź Trudeau wywołała całą serię szczerych wyznań, niezależnie od stopnia liberalności partii. W ostatnich dniach premier Ontario Kathleen Wynne (liberałowie) powiedziała, że w przeszłości zdarzyło się jej palić marihuanę. Kilka godzin po wypowiedzi Wynne o swojej narkotykowej przeszłości powiedział konserwatywny mer Toronto Rob Ford, który śmiejąc się wyznał, że palił "i to dużo". W czwartek do szczerych polityków dołączył premier Nowej Szkocji, dziennikarz i prawnik Darrell Dexter (centrolewicowi Nowi Demokraci) oznajmiając, że próbował marihuany jak każdy z jego znajomych w latach 70. Podobne wspomnienia ma jego oponent, lider konserwatystów z Nowej Szkocji, Jamie Ballie.
"The Globe and Mail" przypomniał, że premier Saskatchewan Brad Wall (partia konserwatywno-liberalna) mówił już sześć lat temu o swoich doświadczeniach z paleniem marihuany w młodości, i że mer Vancouver Gregor Robertson (centroliberalny), który wspiera legalizację marihuany, otwarcie przyznaje się do swoich prób. Dziennik poszukał głębiej w archiwach i ustalił, że 11 lat temu obecny federalny minister finansów Jim Flaherty, konserwatysta, przyznał, że kiedy był nastolatkiem, zdarzyło mu się kilka razy zapalić marihuanę. Nikt nie mówił, jak kiedyś Bill Clinton, że palił, ale się nie zaciągał.
Premier Harper zarzucił Trudeau promocję narkotyków wśród młodzieży i podkreślił, że z powodu astmy nigdy nie palił ani papierosów, ani marihuany. Jednak "The Globe and Mail" przypomniał jego wypowiedź z 2004 r., że "zaproponowano mu kiedyś jointa, ale był zbyt pijany, by zapalić".
W minionych tygodniach kanadyjscy szefowie policji zaproponowali, by nie dekryminalizując marihuany, wprowadzić dla osób zatrzymanych z niewielką ilością narkotyku mandaty zamiast procedury karnej. W Kolumbii Brytyjskiej natomiast w ub.r. kilku byłych merów Vancouver zaproponowało legalizację marihuany jako sposób zlikwidowania dochodów gangów.
W miniony czwartek, gdy Harper ostro krytykował Trudeau, administracja Baracka Obamy postanowiła pozwolić na eksperymenty z legalizacją tego narkotyku, na początek dając stanom Kolorado i Waszyngton możliwość legalizacji okazjonalnego użytku.
W internetowych mediach kanadyjskich większe zdziwienie wywołała inna część szczerej wypowiedzi Justina Trudeau - o tym, że nie pije kawy.