TVP wzięła udział w organizacji debaty Trzaskowskiego. "Widz mógł być poirytowany"
Telewizja Polska zaangażowała się w piątkową debatę organizowaną przez sztab Rafała Trzaskowskiego. Pojawiają się opinie, że publiczny nadawca popełnił błąd. - Widz mógł poczuć się poirytowany, że ktoś mógł w tej debacie więcej - mówi Wirtualnej Polsce medioznawca prof. Jacek Dąbała. Według niego, inni kandydaci mogliby teraz domagać się "własnych debat". - TVP musiałaby przyznać, że skoro przyjęli konwencję debaty Trzaskowski-Nawrocki, to muszą iść za ciosem - dodaje.
Co musisz wiedzieć?
- Według niektórych komentatorów publiczna telewizja nie powinna angażować się bezpośrednio w wydarzenie organizowane przez sztab Rafała Trzaskowskiego.
- - Rozumiem, że teraz każdy kandydat może złożyć wniosek o podobną debatę. Na przykład pan Hołownia uzna, że chce sobie pogadać z panem Zandbergiem - mówi w WP medioznawca prof. Jacek Dąbała.
W piątek w Końskich doszło do dwóch debat wyborczych. Jedna była organizowana przez telewizję Republika, wPolsce24 oraz Trwam, druga - przez sztab Rafała Trzaskowskiego.
Ta druga dyskusja początkowo miała być jedynie pomiędzy dwoma kandydatami Rafałem Trzaskowskim i Karolem Nawrockim. Kandydat KO dopiero półtorej godziny przed startem debaty zaprosił pozostałych ubiegających się o urząd prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy rozżaleni kampanią wyborczą. "Nie słyszę nic nowego", "Wszyscy kłamią"
Debata wywołała wiele kontrowersji także od strony medialnej. Oficjalnie bowiem udział w niej brali dziennikarze TVP, TVN oraz Polsatu. Zwłaszcza zaangażowanie telewizji publicznej - która powinna traktować wszystkich startujących jednakowo - w wydarzenie wyborcze sztabu jednego z kandydatów generowało wątpliwości.
Pozostali kandydaci będą chcieli własnych debat?
- Na pewno niezręczne jest realizowanie tego typu debat jeden na jeden przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, ponieważ startuje więcej osób - mówi Wirtualnej Polsce medioznawca i audytor jakości mediów prof. Jacek Dąbała.
- Skoro dwóch kandydatów miało się zderzyć na wniosek jednego z nich i telewizja publiczna zdecydowała się brać w tym udział, to rozumiem, że teraz każdy kandydat może złożyć wniosek o podobną debatę. Na przykład pan Hołownia uzna, że chce sobie pogadać z panem Zandbergiem, albo pani Biejat z panem Mentzenem. A TVP musiałaby przyznać, że skoro przyjęli konwencję debaty Trzaskowski-Nawrocki, to muszą iść za ciosem - dodał.
Ekspert wskazuje, że przy organizacji tej debaty TVP popełniła szereg błędów, m.in. nie domagając się udziału wszystkich kandydatów.
- To są błędy na poziomie zarządzania i takiego przewidywania, co może się stać, jeśli rozchwiejemy równowagę demokratyczną. Czy nam się to podoba, czy nie, w demokracji każdy musi mieć taki sam dostęp do mediów profesjonalnych - mówi prof. Dąbała.
- Ktoś widocznie uznał, że organizacja takiej debaty jest właściwa i teraz będą wyborcze konsekwencje. Na przykład widz mógł poczuć się poirytowany, że ktoś mógł w tej debacie więcej - podkreśla naukowiec.
Czytaj więcej: