TVP grozi Giertychowi sądem
Rzecznik Telewizji Polskiej Aneta Wrona w oświadczeniu zaprzeczyła stwierdzeniom lidera LPR Romana Giertycha m.in. o tym, że TVP ma pozbawić partie opozycyjne możliwości zakupu reklam wyborczych. Rzecznik zapowiedziała ponadto złożenie pozwu do sądu, jeśli szef LPR nie odwoła słów z wywiadu dla tygodnika "Newsweek".
21.08.2007 | aktual.: 21.08.2007 16:07
Giertych w wywiadzie dla "Newsweeka", który ukazał się w poniedziałek, powiedział m.in., że PiS przed wyborami wprowadza "operację telewizja". Jak dodał, "w chwili startu kampanii cała opozycja zostanie odcięta od możliwości zakupu płatnych reklam. Po prostu wcześniej zostanie zarezerwowany czas antenowy".
W rozmowie z dziennikarzami tygodnika Giertych dodał, iż po samobójstwie Barbary Blidy był świadkiem "jak premier przez telefon ochrzaniał Urbańskiego (szefa Telewizji Polskiej - przyp. red.), że relacje w TVP są niekorzystne dla rządu", a także, że premier "wskazywał" niektórych dziennikarzy do "Wiadomości" w TVP.
Wrona w oświadczeniu stwierdziła, że Giertych powinien opublikować w następnym numerze tygodnika "Newsweek" na własny koszt następujące zdanie: "Wszystko co powiedziałem na temat TVP S.A. w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Newsweek" z 26 sierpnia br. nie jest prawdą". Rzeczniczka zapowiedziała, że brak reakcji Giertycha spowoduje przekazanie sprawy pełnomocnikowi procesowemu TVP S.A.
W oświadczeniu podkreślono ponadto, że "istnienie 'operacji telewizja' (...) jest wytworem bujnej wyobraźni i przedwyborczych emocji Romana Giertycha". Wrona dodała, że PiS zarezerwowała czas antenowy na miesięczną kampanię reklamową i zapewniła, że TVP wciąż dysponuje wolnym czasem reklamowym dla pozostałych ugrupowań.
Według rzeczniczki, "jedynie przedwyborczym napięciem nerwowym można wytłumaczyć inne fantastyczne 'rewelacje' szefa LPR, jakoby Premier RP telefonował do Prezesa Zarządu TVP w sprawie śp. Barbary Blidy czy - jak twierdzi Giertych - 'niektórych dziennikarzy do "Wiadomości" premier wskazywał osobiście'".
Zdaniem Wrony, intencją słów Giertycha "było podważenie wiarygodności instytucji zaufania publicznego, jaką jest Telewizja Polska".