Tusk: zrobimy wszystko, by 11 listopada i szczyt klimatyczny były spokojne
Premier Donald Tusk zadeklarował w sobotę, że zrobi wszystko, aby obchody święta 11 listopada oraz obrady szczytu klimatycznego ONZ przebiegły w spokoju. Dodał, że przemoc w życiu publicznym jest zawsze złem i będzie skutecznie zwalczana.
W piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że zorganizowanie szczytu klimatycznego ONZ w Warszawie w Święto Niepodległości to "oczywista prowokacja". - Wiadomo, że na takie szczyty przyjeżdżają alterglobaliści i że to są to elementy awanturnicze. Niewątpliwie chodzi o to, żeby wywołać awanturę, bo przecież nie ma żadnego przymusu, żeby to było akurat 11 listopada - powiedział Kaczyński. - Jeżeli cokolwiek się stanie, to jest to osobista odpowiedzialność premiera, ministra spraw wewnętrznych i to odpowiedzialność nie tylko w sensie politycznym, ale być może nawet karnym - dodał lider PiS.
- Jak słyszę polityków, czy to jest Jarosław Kaczyński, czy jacyś komentatorzy z PiS, że celowo wymyśliłem wspólnie z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem datę szczytu klimatycznego, to nie wiem, nad czym bardziej załamać ręce: nad ich niekompetencją czy poziomem już takich chorobliwych obsesji - powiedział w sobotę Tusk dziennikarzom.
Przypomniał, że o dacie tego szczytu postanowiono w 2008 r., kiedy Sienkiewicz nie przypuszczał, że będzie kiedyś ministrem. - Trzeba mieć chorą wyobraźnię i taką skłonność do obsesyjnej nieufności, żeby wymyślać takie czarne scenariusze, że ONZ wspólnie z nami zorganizowało szczyt klimatyczny w Polsce po to, żeby...., no właśnie po co? - dodał Tusk. Podkreślił, że goście szczytów klimatycznych "to nie są ci, którzy z pałami biegają po ulicach i biją ludzi".
- Zrobimy wszystko, żeby zarówno obchody 11 listopada, jak i to wielkie wydarzenie międzynarodowe, jakim jest szczyt klimatyczny, odbyły się w spokoju - zadeklarował premier. Dodał, że "gdyby przyjąć logikę Kaczyńskiego, to w Polsce 11 listopada w ogóle powinniśmy zamknąć granice, ponieważ każdy, kto przyjedzie do Polski, może być z jego punktu widzenia jakimś zagrożeniem".
Zdaniem Tuska "kluczowe jest, żeby ludzie, którzy uważają, że 11 listopada jest od tego, żeby atakować innych ludzi, (...) wreszcie nabrali jakiegoś dystansu do siebie i zrozumienia, czym powinno być święto narodowe". - I pierwszą osobą, której dedykuje te słowa, jest Jarosław Kaczyński; to on jest odpowiedzialny za to, że ludzie w Polsce z polityki robią grę pełną agresji i nienawiści - powiedział. - I jeśli nie żadnego pomysłu, jak uspokoić te emocje 11 listopada, to niech po prostu milczy przynajmniej, a nie opowiada takie już niestworzone zupełnie historie o spisku ONZ, Sienkiewicza i Tuska w sprawie szczytu - dodał.
Tusk odniósł się też do słów J. Kaczyńskiego o "małostkowości", jeśli chodzi o "zabronienie" delegacjom partyjnym składania kwiatów pod pomnikiem Gloria Victis wraz z władzami państwowymi. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek miał jakiekolwiek trudności i problemy, żeby złożyć kwiaty czy wiązanki pod pomnikiem Gloria Victis - odparł Tusk. - Byłem tam, nie widziałem, żeby mieszkańcy Warszawy, politycy mieli jakieś utrudnienia, żeby złożyć kwiaty i wieńce - oświadczył.
Dodał, że kiedy on sam był obecny na tego typu uroczystościach, a nie reprezentował władz państwowych, też czekał spokojnie aż przyjdzie jego kolej. - Chyba, że Jarosław Kaczyński chciał rzeczywiście stanąć obok mnie i wspólnie złożyć wieniec, ale nie wyglądało na to; ale gdyby tak było, byłbym na to gotowy - podkreślił Tusk.