Tusk: żądam wyjaśnień ws. odwołania Kempy i Wassermanna
Premier Donald Tusk uważa, że nie należało odwoływać posłów PiS Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna z sejmowej komisji śledczej ds. afery hazardowej. Szef rządu chce wyjaśnienia tej sprawy. Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński powtórzył, że nie było żadnych podstaw do odwołania Zbigniewa Wassermanna i Beaty Kempy. Według niego, zgodnie z zasadami wynikającymi z prawa i elementarnymi standardami, które muszą być w demokracji spełnione, Kempa i Wassermann muszą wrócić do komisji hazardowej.
11.12.2009 | aktual.: 11.12.2009 15:55
- Mam własną opinię jako Donald Tusk: ja bym takiej decyzji nie podejmował. Ponieważ (...) to partia rządząca jest jakby bardziej odpowiedzialna za to, żeby śledztwo prowadzone przez komisję było wiarygodne. W tym sensie rację mają ci, którzy mówią, że nam mniej wolno a nie więcej - powiedział premier. Poinformował, że o odwołaniu posłów PiS dowiedział się z mediów.
Donald Tusk podkreślił jednocześnie, że jako szef rządu nie chce wpływać w żaden sposób na sposób działania komisji. Przyznał też, że "nie powinien się zbytnio interesować pragmatyką komisji, bo sam będzie wezwany jako świadek".
- Nie jestem od tego, żeby oceniać (tę decyzję) od strony formalno-prawnej; na pewno nie złamano tam jakichś reguł. Ale od strony ludzkiej i politycznej uważam, że nie należało tego robić - zaznaczył szef rządu.
Tusk zaznaczył, że sens powoływania komisji śledczej polega na tym, że "mniejszość ma wiarygodny instrument dochodzenia do prawdy". - Dlatego zadaniem Platformy Obywatelskiej jest zadbać o to, aby wszystkie ugrupowania - i cała opinia publiczna - miała poczucie, że komisja działa neutralnie, obiektywnie i z jak najlepszą wolą - dodał.
Podkreślił, że jemu samemu osobiście zależy na tym, aby prace komisji były traktowane jako "możliwie wiarygodne".
- Gdybym miał inny cel, to nie było takie trudne, aby uniknąć powołania komisji - mówił Tusk. - Jeśli decydujemy się na wcale niełatwe partii rządzącej działanie, którego efektem jest praca komisji śledczej, to (...) nie po to, aby podważać wiarygodność własnych działań. Dlatego mam nadzieję, że ci, od których to zależy, znajdą takie rozwiązanie, które spowoduje, że ta komisja - jeśli w ogóle jej praca ma mieć sens - będzie odbierana nie tylko przez rządzących, ale przez opozycję jako ciało wiarygodne - powiedział szef rządu.
Tusk dodał, że namawia opozycję i Platformę do porozumienia, "tak, aby efekt końcowy dawał poczucie, że z komisją jest wszystko w porządku, a nie, że dzieje się coś złego".
Zaznaczył jednocześnie, że nie da "scenariusza jak należy postępować, bo jest w osobliwej sytuacji (jako potencjalny świadek komisji)".
Jarosław Kaczyński: oni muszą wrócić
- Finał może być tylko jeden, oni muszą wrócić, na razie o żadnych innych alternatywach nie rozmawiamy - podkreślił Jarosław Kaczyński pytany, czy PiS ma propozycje ewentualnych innych kandydatów do komisji.
W ocenie Jarosława Kaczyńskiego, nie było żadnych podstaw, żeby posłów PiS eliminować z komisji. Jak zaznaczył, gdyby przyjąć tok myślenia, który został zaproponowany przy ich odwoływaniu, trzeba by było wyeliminować wszystkich posłów, którzy zasiadali w sejmie w poprzedniej kadencji.
- Trzeba by zapytać o to, dlaczego na przykład w Trybunale Konstytucyjnym profesor Marek Mazurkiewicz, zaangażowany w tworzenie poprzedniej ustawy hazardowej, następnie oceniał ją jako sędzia i był nawet sprawozdawcą w tej sprawie. Dlaczego w tym przypadku nie nastąpiło wykluczenie? Dlaczego nie wykluczono tych samych osób z innych komisji? - pytał b. premier.
Podkreślił, że wykluczenie posłów PiS, to próba paraliżowania prac komisji. Według Jarosława Kaczyńskiego, trzeba zbadać to, co stało się "przedmiotem wielkiego skandalu", to znaczy działania "tych wszystkich panów, którzy zostali opisani".
W ubiegły piątek Kempa i Wassermann zostali głosami PO wykluczeni z hazardowej komisji śledczej. Wniosek w tej sprawie złożyli Sławomir Neumann i Jarosław Urbaniak z PO. Argumentowali, że posłowie PiS muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie, bo w 2007 roku jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Decyzję tę skrytykowali niektórzy posłowie PO, w tym Janusz Palikot i Jarosław Gowin.