Tusk: zaatakowano pamięć moich najbliższych
Kandydat PO na prezydenta Donald Tusk ocenił, że informacje rozpowszechniane przez współpracownika L. Kaczyńskiego o tym, że jego dziadek służył w Wehrmachcie to "cios poniżej pasa". _Odpowiedzialność za to spada także na Lecha Kaczyńskiego_ - dodał. Tusk zapowiedział jednocześnie, że on takich metod nie będzie używał.
Jacek Kurski ze sztabu wyborczego L.Kaczyńskiego w wywiadzie dla tygodnika "Angora" powiedział, że "poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu".
Tusk uważa, że jego konkurent Lech Kaczyński wraz ze współpracownikami "postarali się o cios, który miał zaboleć najmocniej". Jak zaznaczył Tusk, zaatakowali w sposób niehonorowy dobrą pamięć o jego najbliższych, o jego dziadkach.
Słowa te są przekroczeniem granic nieprzyzwoitości - ocenił Tusk i dodał, że obaj jego dziadkowie spędzili wojnę w obozach koncentracyjnych.
Według Tuska, każdy, kto podnosi rękę na zmarłych, nie zasługuje na zaszczyty i urzędy. Nie chcę, aby IV Rzeczpospolita była krajem, gdzie władza ludzi dzieli. Nie chcę, by te wybory wygrali ci, którzy są gotowi dla zdobycia władzy używać metod niegodnych honorowego człowieka - zaznaczył lider PO.
Zapowiedział jednocześnie, że nie odda - jak to ujął - "ciosów poniżej pasa", które, jego zdaniem, wymierzyło mu PiS. Naprawdę zraniono moje uczucia - dodał. Powiedział, że nie odpowie jednak na ataki sztabu konkurenta, ponieważ "jest odpowiedzialny za to, żeby Polacy dobrze wybrali, po mądrej, a nie agresywnej kampanii".
Zaapelował też do Polaków, aby bronili tych, których "zaatakować najłatwiej, bo już nie żyją". Nie możemy pozwolić na to, aby te metody, ten styl, zamieniły się później w sposób sprawowania władzy - argumentował.
Tusk dodał, że jest przekonany, że nawet w kampanii wyborczej, "dobro jest silniejsze od zła, a prawda nie ulegnie kłamstwu". Chcę przekonywać Polaków do mnie, a nie zniechęcać do Lecha Kaczyńskiego - dodał.
Jego zdaniem, prezydentem Polski nie powinna być osoba, która nie potrafi "zapanować nad swoimi ludźmi".
Lech Kaczyński pytany w radiowych "Sygnałach Dnia", czy nie oburzają go wypowiedzi Kurskiego dotyczące rodziny Tuska, odpowiedział: My od dwóch miesięcy jesteśmy bombardowani w różny sposób, a to, że jakiś klip przygotowujemy na temat rodziny Donalda Tuska, że jakieś ulotki, plakaty. To jest wszystko nieprawda - powiedział.
Moim konkurentem jest Lech Kaczyński - odparł Tusk. Jeśli ktoś nie potrafi zapanować nad swoimi ludźmi, nie może być prezydentem. Nie chcę prezydenta, który nie odpowiada za swoich ludzi - podkreślił lider PO.
Jak zaznaczył, nie oczekuje od swoich konkurentów niczego szczególnego. Pozwólcie państwo, że dziś nie będę szczególnie przekonany, że stać moją konkurencję na skruchę i słowo przepraszam - powiedział Tusk. Jak dodał, chciałby, aby ludzie zobaczyli, "kto kim tak naprawdę jest i jaka będzie przyszła Polska, jeśli wygra Lech Kaczyński, a jaka, jeśli wygra Donald Tusk".
Zapowiedział też, że jeśli będzie "uderzany poniżej pasa, tak jak dzisiaj, to też wytrzyma, bo ma dobry pancerz".
Tusk pytany o to, czy ta sprawa może wpłynąć na tworzenie rządu ocenił, że praca nad dobrym rządem musi przetrzymać i takie próby. Ktoś kto posługuje się metodą oszczerstwa także torpeduje sens rozmów o rządzie. (...) Chciałbym jednak zapewnić, że ten przykry incydent z mojego punktu widzenia nie powinien zniszczyć szansy na powstanie dobrego rządu - zaznaczył.
Szef sztabu wyborczego Tuska, Jacek Protasiewicz, i pełnomocnik Komitetu wybiorczego Sławomir Rybicki w oświadczeniu dla prasy poinformowali, że w związku z "oszczerstwami, jakich dopuścił się Jacek Kurski wobec nieżyjących już członków rodziny Donalda Tuska przedstawiciele PO, sztabu wyborczego oraz komitetu wyborczego Donalda Tuska nie będą uczestniczyli w żadnych audycjach radiowych, telewizyjnych, a także debatach prasowych z udziałem Jacka Kurskiego".