: A gościem Radia ZET jest marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry, witam państwa. : Premier zapowiada „Dziennikowi”, że nie jedzie do Pekinu, słusznie? : Słusznie, słusznie, dlaczego – dlatego że po pierwsze ktoś musi okazać taką polityczną odwagę i niewątpliwie fakt, że polski premier to jakby pierwszy deklaruje w ramach Unii Europejskiej według mnie wpłynie na postawę także rządów innych krajów unijnych, to po pierwsze. Po drugie, akurat polskiemu premierowi z przeszłością „Solidarnościową”, opozycjonisty w państwie totalitarnym przecież jest absolutnie nie tylko do twarzy z taką decyzją, ale powiedziałbym, że gdyby jej nie podjął byłoby dziwne, no bo człowiek, który walczył o wolność musi być dwa razy bardziej, że tak powiem, aktywny w stosunku do tych, którzy tylko o wolności mówili. : A jaką ma twarz prezydent Bush, który mówi, że jedzie do Pekinu. : A prezydent Bush nie walczył, nie był opozycjonistą w państwie totalitarnym i pewnie ma szczególne
wyczulenie dla interesów amerykańskich w Chinach. : No to można powiedzieć, że prezydent Francji dobrze, że pojedzie na przykład do Pekinu bo też nie walczył, prawda. : Nie, ja powiem tyle... : Można powiedzieć, że prezydent Klaus nie walczył, a nie jedzie do Pekinu. : Wie pani, no ja powiem tyle, ja jestem, chcę być i jestem tutaj dumny z decyzji polskiego premiera, a ocenę prezydenta Busha, prezydentów innych krajów no zostawiam obywatelom tych krajów, to jest ich sprawa. A pani? : No a ja mimo wszystko wstydzę się za prezydenta Busha. : A ja nie mam zwyczaju wstydzić się za prezydenta Stanów Zjednoczonych. : Nie, ale nie popiera pan go, panie marszałku? : Wie pani, ja powiem, nie no oczywiście, że wolałbym żeby akurat – powiem w ten sposób, narozrabiali najbardziej działacze sportowi MKiOL podejmując decyzję o Olimpiadzie w Chinach. Narozrabiali mając swoje własne interesy. Dzisiaj niestety jest tak, że działacze sportowi zniknęli, że tak powiem, z dyskusji, natomiast siłą rzeczy pojawiają się politycy.
Ja wolę polityków, którzy mają odwagę i mówią – nie jadę, bo tam się dzieją rzeczy złe, trzeba jakoś zaznaczyć brak zgody świata wolnego, demokratycznego na rzeczy haniebne, które się dzieją w Tybecie. Ale rozumiem jednocześnie, że na przykład Stany Zjednoczone mają swoje kłopoty, no bo mają gigantyczne ilość pieniędzy ulokowane jakby w akcjach, firmy amerykańskie wykupione przez Chińczyków, więc ja to rozumiem, ale nie podzielam tego punktu widzenia. Uważam, że polityka powinna być... : No my też mamy interesy z Chinami, ale mamy swój honor. : Ale dużo mniejsze, tak, dużo mniejsze. : Panie marszałku, co jest lepsze, że prezydent wiedział czy nie wiedział o tym, jak będzie wyglądało jego orędzie, wczoraj Jacek Kurski powiedział, że pan prezydent nie wiedział, że Angela Merkel... : Ja myślę, że pan Jacek Kurski podwójnie kompromituje pana prezydenta. Raz, robiąc tego rodzaju spot i dając tego rodzaju ilustracje, które są rzeczą niebywałą i niebywale kosztowną, no bo dzisiaj już widać, że nie jest obojętne
pokazanie w tle ani pani kanclerz Angeli Merkel, ani nawet tego homoseksualisty z Kanady. Więc, to pierwszy raz skompromitował, a drugi raz kompromituje pana prezydenta twierdząc, że prezydent nie wie, co jest pokazywane w ramach jego orędzia. No to pan Jacek Kurski według mnie przynosi, jakby Wałęsa powiedział, same plusy ujemne prezydentowi. : Ale czy to jest dobrze, że prezydent, czy pan wierzy w to, że prezydent mógł nie wiedzieć, jak wygląda jego orędzie? : Wydaje mi się, że to jest niemożliwe i mam nadzieję, że pan Jacek Kurski mija się z prawdą. : No dobrze, ale z kolei... : Ale wtedy jest, jeżeli pan prezydent wiedział, widział i akceptował no to też oczywiście jest niesłychanie smutno i źle, ale wolałbym zawsze, aby przynajmniej prezydent kontrolował w ramach swoich poglądów, ale jednak kontrolował to, co jest, jak brzmią, jak wyglądają jego wystąpienia do narodu. : Premier Holandii, który wczoraj spotkał się z premierem Polski, Donaldem Tuskiem wyraził zdziwienie tym, że w orędziu prezydenta
właśnie był pokazany ślub homoseksualny i ma nadzieję, że Polska nie będzie występowała w Unii Europejskiej żeby zakazywać w innych krajach Unii Europejskiej ślubów homoseksualnych. : Ja przypuszczam, to jest moje podejrzenie, że premier Holandii pewnie pamięta doskonale wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Brukseli i to dwukrotne, nie wiem czy Polacy to dobrze pamiętają, kiedy z dumą Jarosław Kaczyński mówił, że największa ilość homoseksualistów jest na prawicy polskiej i wielu z nich pełniło wtedy ważne funkcje państwowe i publiczne. Więc pewnie wtedy premier Holandii potraktował tą dumę Jarosława Kaczyńskiego, jako rzecz istotną i pewnie się dziwi, że dzisiaj w spocie prezydenta Kaczyńskiego, jakby raczej pobrzmiewają zupełnie inne tony. Ja też się dziwię, no bo trzeba zachować jakąś postawę, albo się właśnie z dumą podkreśla, że we własnym środowisku jest tak dużo ludzi o skłonnościach homoseksualnych, no albo się straszy Polaków perspektywą inwazji homoseksualistów w Polsce. : A prezydent powinien
przeprosić tego homoseksualistę, który był wykorzystany w spocie orędziowym? : Wie pani, jest trochę, przyznam się, że ze złośliwą satysfakcją zostawiam ten dylemat panu prezydentowi i panu Jarosławowi Kaczyńskiemu. : Co będzie dalej z traktatem, czy głosowanie nad traktatem będzie we wtorek? : Nie, nie będzie we wtorek, dlatego że jest potrzebny czas na zajęcie stanowiska przez komisje, głównie komisję ustawodawczą, która musi ocenić konstytucyjność projektu pana prezydenta. I musi być czas na wykonanie pracy przez podkomisję, która dzisiaj będzie powoływana do oceny projektu rządowego i poprawki PiS. : Czyli nieprawdziwe, bo są informacje, że Donald Tusk namawia pana marszałka. : Nie, prawdziwe, prawdziwe, tylko : Żeby jak najszybciej, ale pan mówi nie. : Nie, ja podzielam punkt widzenia pana premiera, że trzeba się w tym wypadku chyba spieszyć, bo nie widać niestety na horyzoncie żadnej szansy na kompromis z całością środowiska PiS, no bo ten tydzień, który został dołożony, bo pierwotne głosowanie miało
być przecież 26, ten termin jest przesunięty, nie jest wykorzystane przez środowisko PiS do zaproponowania czegokolwiek, co można by określić kompromisem, no więc chyba trzeba iść w kierunku rozstrzygnięć. Ja podzielam ten punkt widzenia, ale jednocześnie podkreślam to, że musi być odpowiednia ilość czasu, także regulowana regulaminem Sejmu, aby prace nad projektami zostały po prostu zakończone. : No dobrze, ale jeżeli okaże się, że prezydent dzisiaj się wycofa ze swojego projektu ustawy? : No to byłoby bardzo dobrze. Bardzo byłoby korzystnie, mielibyśmy o połowę pracy mniej w Sejmie. : Czy wtedy byłoby możliwe głosowanie we wtorek? : Wtedy jest możliwe głosowanie nawet we wtorek, ale myślę, że wtorek, to będzie robiło wrażenie takiego dosyć nerwowego pośpiechu, więc ja nie przewiduję wtorkowego głosowania, ale postaram się o to, aby maksymalnie możliwie skrócić czas, że tak powiem, niejasności co do sytuacji. : A możliwe jest to żeby zabezpieczenia Traktatu Lizbońskiego znalazły się w osobnej ustawie? : Ja
nie rozumiem, nikt nie wie co to znaczy zabezpieczenia Traktatu Lizbońskiego. : No ale pan wie o co chodzi PiS? : Nie, właśnie nie wiem. : Nie czytał pan ogłoszeń w gazetach? : Nie, cały czas nie wiem, to jakieś są kompletne banialuki, no bo w ogóle apelowanie o to żeby coś zabezpieczać, co się samemu wynegocjowało, stawia pod znakiem zapytania sukces negocjacyjny pana prezydenta. : To wszystko wiemy, przerobiliśmy to panie marszałku, ale... : Ja pani powiem tak mam nadzieję, mam nadzieję, że koledzy z PiS mówiąc, nawet takim dziwnym, niejasnym językiem mają na myśli coś, co jest, że tak powiem oczywistą oczywistością, to znaczy ustawę, która będzie dostosowywała polskie prawo do Traktatu Lizbońskiego, który wejdzie w życie. Jest konieczna nowa regulacja ustawowa, regulująca relacje między Parlamentem Europejskim, Radą Europejską, rządem i parlamentem polskim. : Tak, ale czy możliwe jest, że zabezpieczenia będą? : Nie, żadne zabezpieczenia, tam nie ma mowy o żadnym zabezpieczeniu, bo nie ma takiej... : No
dobrze, ale w innej ustawie, w uchwale? : Ale co? : W uchwale. : Nie, nie, niech pani nie mówi językiem PiS, co to zabezpiecza. : Ale ja pana pytam. : Jest, na stole leży cały czas oferta moja, projektu uchwały Sejmu, która może pozwolić rozwiać lęki wywołane przez politykę PiS we własnych szeregach, czy we własnym zapleczu politycznym. : Tylko na to jest zgoda? : Jest uchwała cały czas. Można w tej uchwale coś jeszcze... : Dopisać zabezpieczenia. : Jest możliwe, jakie zabezpieczenia, nie ma się przed czym zabezpieczać, więc można likwidować strachy, które wywołuje w tej chwili polityka PiS. : Dobrze, czy można zabezpieczenia zwane likwidacją przez pana strachu dołączyć do uchwały, która u pana leży? : Nie, ja się nie zgadzam i nie proszę, pani mnie tak nie ustawi, że cokolwiek trzeba zabezpieczać, bo ja mam nadzieję, że pan prezydent Kaczyński wynegocjował dobry traktat, cały czas mam taką nadzieję, że się od tego nie będzie odżegnywał. Więc nic nie trzeba zabezpieczać tylko trzeba likwidować ewentualne
źródła lęków. : Czyli co, tylko uchwała i głosowanie za ustawą? : Jest ustawa rządowa. A oprócz tego w przyszłości oczywiście trzeba ustawowo uregulować relacje między, po wejściu w życiu Traktatu Lizbońskiego, na nowo relacje między Parlamentem Europejskim, parlamentem narodowym i rządem, to jest absolutna konieczność. Taka ustawa dzisiaj istnieje, ale ona musi ulec zmianie po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego, bo on zmienia reguły gry. : Ja wiem, a czy prawdziwe są informacje, to posłowie PiS o tym mówią, że Donald Tusk obiecał wycofanie się z Joaniny, obiecał Angeli Merkel, Herr Donald jak to mówi poseł Karski. : Wie pani, że tak powiem, na idiotyzmy naprawdę nie ma rady. No można wzruszyć ramionami albo stuknąć się w głowę, w czoło i powiedzieć panowie, o czym wy mówicie, o czym mówicie, no jakie świadectwo wystawiacie Polsce. Oczywiście żadnych tego rodzaju ani deklaracji nie było, ani nawet sytuacji takiej nie było do rozmowy. To wie pani, to tak samo jakby ktoś stwierdził, że nie wiem, że się
zobowiązał ktoś wobec Putina, no po co takie rzeczy, takie insynuacje snuć, no po co? : Dziękuję, na koniec chciałam zapytać : To jest tylko kosztowne z punktu widzenia opinii o Polsce. : Czy prawdą jest panie marszałku, że nie chciał pan uczcić minutą ciszy śmierci senatora Mazurkiewicza. : Nie, wie pani... : Pan powiedział, że gdyby czcić każdego to nie starczyłoby czasu... : Bardzo panią proszę żeby tego rodzaju rzeczy, niech pani zapyta może pana marszałka Putrę, jakie było jego stanowisko w tej kwestii. Marszałek Sejmu zawsze minutą ciszy czci śmierć posła, aktualnego. Pan Mazurkiewicz był aktualnym senatorem, będzie uczczony minutą ciszy w Senacie. I robienie z tego sprawy jest rzeczą niesmaczną według mnie. Radzę zapytać pana marszałka Putry, jakie jego było, z PiS ważnej postaci, jakie było jego stanowisko i co tłumaczył własnym kolegom z klubu. : Cytuję za Dziennikiem.pl. A gościem Radia ZET był marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.