Donald Tusk stawia do pionu konserwatystów. "W rok muszą zmienić poglądy"

- Bez komentarza - tak jeden z czołowych konserwatystów Koalicji Obywatelskiej reaguje na pytanie o deklarację Donalda Tuska dotyczącą liberalizacji prawa aborcyjnego. Lider PO stawia swoich ludzi pod ścianą. - "Konserwy" w rok muszą zmienić poglądy - wyzłośliwia się jeden z ważnych polityków PO. Ale liderzy Platformy się nie martwią. - Czasy się zmieniają. Platforma się zmienia. Konserwatyści też dojrzewają. Nie będzie już u nas sporów ideologicznych - mówi człowiek z kierownictwa partii.

Donald Tusk złożył jasną deklarację ws. aborcji na Campusie Rafała Trzaskowskiego
Donald Tusk złożył jasną deklarację ws. aborcji na Campusie Rafała Trzaskowskiego
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Michał Wróblewski

01.09.2022 | aktual.: 02.09.2022 12:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Będę bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w PO w czasie kształtowania list. Jeśli mówię, że gwarantujemy kobietom podejmowanie tej decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić za to, że ktoś będzie prezentował inne zdanie, będąc na naszych listach - w ten sposób Donald Tusk postawił politykom PO ultimatum: albo jesteś za pełną wolnością kobiet i popierasz dopuszczalność aborcji do 12. tygodnia ciąży, albo nie znajdziesz się na listach wyborczych do Sejmu.

Szef PO dopytywany przez młodych ludzi podczas wystąpienia w Olsztynie na Campusie Polska Przyszłości o jasną deklarację w sprawie aborcji stwierdził: "to decyzja kobiety, a nie księdza, prokuratora, policjanta czy działacza politycznego".

- To zapis w programie Platformy Obywatelskiej. Będę tę sprawę bezwzględnie egzekwował w czasie formowania list wyborczych - podkreślił Tusk.

Zapowiedź przewodniczącego PO wywołała falę komentarzy. I zaskoczyła wielu polityków PO. - Część z nich nie przyjęła tego dobrze, mówiąc najdelikatniej - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Inny zaprzecza: - Zdecydowana większość przyjęła ją z entuzjazmem. Wszyscy stoją murem za Tuskiem.

Analitycy, dziennikarze, a także sami działacze partyjni zaczęli zadawać dwa fundamentalne pytania: czy deklaracja Donalda Tuska oznacza koniec konserwatystów w Koalicji Obywatelskiej? I czy oznacza rezygnację ze wspólnego startu w wyborach z konserwatywnymi Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, którzy nie chcą aborcji na żądanie do 12. tygodnia ciąży? - Odpowiedź na te pytania nie jest jednoznaczna - słyszymy w Platformie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gra w otwarte karty

Po pierwsze: mówiąc o konserwatystach w Koalicji Obywatelskiej, ma się na myśli takich polityków jak Paweł Kowal czy Paweł Poncyljusz (bo najczęściej reprezentują KO w mediach; choć lista konserwatystów jest dłuższa, o czym dalej). Ale oni do Platformy Obywatelskiej formalnie nie należą.

Nasi rozmówcy z PO wskazują, że deklaracja Tuska mogła dotyczyć wyłącznie tych, którzy mają partyjną legitymację. A więc Kowal i Poncyljusz mogliby - wedle tej interpretacji - zachować swoje konserwatywne poglądy na tzw. kwestie obyczajowe i liczyć na start z list KO.

Po drugie: Tusk - choć publicznie temu zaprzecza - traci powoli wiarę w to, że przed wyborami uda się stworzyć jedną, wspólną listę partii opozycyjnych.

Sami politycy PO zauważają, że ani Hołownia, ani Kosiniak-Kamysz, nie palą się do wspólnego startu w wyborach z Platformą (o Lewicy nie wspominając).

Tusk zatem - nie oglądając się na potencjalnych partnerów z innych partii - składa deklarację, która czyni go najbardziej atrakcyjną dla przeciwników PiS "opcją" tuż przed rozpoczęciem kampanii wyborczej.

Szef PO czuje się silny i ma przekonanie, że nadszedł czas na grę w otwarte karty. Słowem: jesteś z nami i popierasz nasz program, albo do nas nie pasujesz i zmieniasz drużynę. Proste.

Zmiana konserwatywnej kotwicy

Co o deklaracji Tuska na temat aborcji myślą czołowi opozycyjni konserwatyści?

- Nie komentuję - ucina poseł Paweł Poncyljusz, gdy zapytaliśmy go o to, czy popiera postulat dopuszczalności przerwania ciąży do 12. tygodnia.

Bardziej wylewny jest Paweł Kowal. - Moja droga jest drogą z Koalicją Obywatelską. Jestem pewien, że w najbliższych wyborach wielu ludzi o poglądach umiarkowanych, centrowych i centro-prawicowych będzie głosować na KO - przekonuje poseł.

Jak dodaje Kowal, "po tym, jak PiS naruszyło kompromis aborcyjny obowiązujący od lat 90., wiadomo było, że w nowym Sejmie dojdzie do liberalizacji prawa". - Stanowisko większości w Polsce jest takie, by aborcja była w jakimś zakresie dopuszczalna. Reszta to problem legislacyjny, który będzie rozwiązany w przyszłym Sejmie. Zgadzam się z Donaldem Tuskiem, że to można załatwić tylko tam. Każdy musi sobie zdać sprawę, że wokół aborcji będzie nowa legislacja i będzie nowa ustawa - wyjaśnił w Polskim Radiu 24 Paweł Kowal.

Przypomnijmy: zarówno Paweł Kowal, jak i Paweł Poncyliusz w czerwcu br. nie wzięli udziału w głosowaniu w Sejmie nad projektem ustawy "Legalna Aborcja. Bez kompromisów". Projekt przewidywał możliwość przerwania ciąży do 12. tygodnia bez konieczności przedstawienia przez pacjentkę powodu.

Rozkrok i hamletyzowanie

Kowal i Poncyljusz mogą dziś liczyć na wsparcie w partii. - Uważam, że obaj są bardzo dużą wartością dla Koalicji Obywatelskiej i powinni być na listach wyborczych - stwierdził były szef PO Grzegorz Schetyna w RMF FM.

Szkopuł w tym, że to nie Schetyna będzie decydował w 2023 roku o kształcie list wyborczych. - Tym bardziej, że to "Schet", gdy był szefem PO, wziął "Poncyla" i "Kowala" na listy wyborcze PO w 2019 roku. To była jego osobista decyzja. Nie są to zatem ludzie Tuska, niemniej Tusk nie jest do nich negatywnie nastawiony - zapewnia nas jeden z przedstawicieli Platformy.

Inny dodaje: - Kowal to spec od polityki wschodniej. Autorytet. Ma szacunek Donalda. Nikt się go z naszych szeregów nie pozbędzie.

O składzie list wyborczych nie będzie decydował również poseł Sławomir Nitras, organizator Campusu Polska Przyszłości, który stwierdził w Polsat News, że chciałby, żeby Kowal z Poncyljuszem kandydowali w wyborach z list PO. Warunek jest jeden: "Muszą zrozumieć, że z takim prawem aborcyjnym, jakie mamy w Polsce, po prostu nie możemy w XXI wieku funkcjonować".

Schetyna i Nitras - mimo że otwarcie i niejednokrotnie deklarowali przywiązanie do konserwatywnych wartości - podpisują się dziś za deklaracją Tuska.

Schetyna przyznaje: - Jestem zwolennikiem liberalizacji obecnej sytuacji. Legalizacja aborcji do 12. tygodnia to punkt programu PO i ja to przyjmuję.

Nitras zaś stwierdza: - PO przez wiele lat stała w rozkroku. Dzisiaj jesteśmy w sytuacji dramatycznej. Trzeba pewnej stanowczości. Mamy najbardziej restrykcyjne w Europie prawo aborcyjne i trzeba przestać hamletyzować, tylko oddać kobietom ich prawa.

Tusk czyta sondaże

Donald Tusk stara się skutecznie odczytywać nastroje społeczne. Niespecjalnie też musi się wysilać; wystarczy spojrzeć na ogólnodostępne sondaże.

Wedle badania dla OKO.press z maja 2022 roku, 66 proc. Polek i Polaków uznaje, że kobieta powinna mieć prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży. Jak pisał serwis, opowiadają się za nim przede wszystkim najmłodsi (80 proc.), a szczególnie - co nie dziwi - kobiety.

To właśnie te grupy mogą być kluczem do zwycięstwa Koalicji Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych. Donald Tusk doskonale o tym wie.

Ponadto według badań Ipsos dla OKO.press z maja tego roku aż 88 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej opowiada się za prawem kobiety do przerwania ciąży do 12. tygodnia. Przeciw jest tylko 8 proc. badanych.

Jak mówił na Campusie Polska Przyszłości szef PO: "Mam za sobą dziesiątki godzin rozmów z moją córką, moją synową, to dziewczyny z waszego pokolenia, trochę starsze, matki. Nikt nie daje nikomu większego moralnego prawa do rozstrzygania o kwestii aborcji niż kobieta sama sobie, bo to ona jest odpowiedzialna za swoje zdrowie, zdrowie płodu, za szczęśliwe donoszenie tej ciąży, za wychowanie później tego dziecka".

Politycy PO przekonują w nieoficjalnych rozmowach, że wewnętrzne badania, dotyczące tzw. kwestii obyczajowych wskazują, iż społeczeństwo liberalizuje się nawet nie z roku na rok, ile z miesiąca na miesiąc. - W 2023 roku poparcie dla prawa do aborcji do 12. tygodnia ciąży może sięgnąć już ponad 70 proc. Bardzo duża w tym zasługa Trybunału Konstytucyjnego i PiS - twierdzi jeden z polityków Platformy.

Inny przypomina sytuację z 2021 roku. Na początku 2021 r. partyjni konserwatyści - co ujawniła Interia - wysłali list otwarty do zarządu PO. Proponowali oni powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r., czyli prawa zniesionego wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego jesienią 2020 r. Przypominali, że przez lata kompromis popierała Platforma, odradzali liderom radykalizację, zaś ostatecznego rozstrzygnięcia chcieli w referendum.

Pod listem podpisało się ponad 20 podpisów. To m.in. Waldy Dzikowski, Cezary Grabarczyk, Kazimierz Kleina, Stanisław Lamczyk, Antoni Mężydło, Czesław Mroczek, Jan Olbrycht, Kazimierz Plocke, Marek Plura, Ireneusz Raś, Bogusław Sonik, Marek Sowa czy Paweł Zalewski.

Ta lista nie ma dziś znaczenia - mówią nam ważni politycy PO. - Większość z tych osób poprze liberalizację. A jeśli nie, to sami usuną się cień. Nikt siłą z list wycinany nie będzie - mówi nam przedstawiciel Platformy.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
aborcjadonald tuskplatforma obywatelska
Komentarze (2283)