Polska"Tusk reaguje zbyt osobiście"

"Tusk reaguje zbyt osobiście"

Politycy wobec historii Polski mają obowiązek wyjaśnić tę sprawę i nie traktować jej jak sprawy Grabarczyka, czyli że cokolwiek się powie złego, krytycznego na temat przebiegu śledztwa to znaczy, że się chce obalić rząd - powiedział Paweł Kowal, gość Radia Zet. Skrytykował też premiera za to, że osobiście odbiera krytykę dotyczącą śledztwa smoleńskiego. - Martwi mnie to, że każdą krytykę śledztwa premier bierze osobiście. Z wielkim trudem przyjmuję do wiadomości, że jeśli się skrytykuje premiera to
on osobiście na to reaguje - zaznaczył.

10.01.2011 | aktual.: 10.01.2011 11:11

: A gościem Radia ZET jest Paweł Kowal eurodeputowany, Polska Jest Najważniejsza wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry : Oglądał pan film „Mgła”? : No tak, wczoraj wieczorem. : I jaka jest pana recenzja. W filmie „Mgła”, może opowiem naszym słuchaczom, wypowiadają się pracownicy kancelarii prezydenta, opowiadają o tym, co się działo 9, 10 kwietnia i o tym, jak wyglądało przygotowanie do wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. : No, więcej takich filmów. Myślę, że dobrze, że artyści, w tym wypadku Joanna Lichocka, podejmują ten temat, szukają jakiejś swojej drogi do artystycznego przekazania tego, co się wydarzyło, to jest tak ważne wydarzenie w historii Polski, że będziemy, znaczy dobrze by było żeby po prostu jak najwięcej wizji tego, co się wtedy działo, analizy tego, co było przed – nie wiem – no ja patrzę też na to jako historyk, więc najwięcej szukam zawsze tych źródeł historycznych. : I są źródła historyczne w tym filmie? : No źródłami są wypowiedzi pracowników. Oni są zebrani,
każdy mówi tak jak pamiętał z tej pozycji, w której wtedy był, czyli nie miał, nie każda z osób wypowiadających się miała pełny ogląd sytuacji, na pewno te emocje, choćby Marcina Wierzchowskiego, którego znam i chciałbym to powiedzieć, bo on jest może takim człowiekiem w cieniu i chyba takim chce pozostać zresztą, ale faktycznie robi to duże wrażenie. Byłem z nim wtedy w kontakcie, kiedy jechaliśmy do Smoleńska, rozmawiałem z nim przez telefon i mam wrażenie, że szczególnie w jego przypadku to jest takie utrwalone, bardzo prawdziwe, utrwalone na taśmie, utrwalone w filmie, utrwalone w pamięci, że tak to było. : Pan był wtedy w Smoleńsku, nie było pana w filmie „Mgła”. : No tam przyjęto klucz, taki formalny, pracowników kancelarii, ja nie byłem wtedy pracownikiem kancelarii. Wypowiadałem się wiele razy. : Dobrze ustalmy fakty. Czy to, co robił Donald Tusk z Władimirem Putinem to była zagrywka PR-owa? : Wie pani co, ja się przyzwyczaiłem i myślę, że tutaj dość stanowczo będę tego przestrzegał, że będę mówił o
tym, co widziałem. : To co pan widział 10 kwietnia? : Jeśli chodzi o to, co widziałem to te rzeczy, które ja widziałem następują już po relacji Jakuba Opary, bo rozumiem, że do tego zmierzamy i nie chciałbym występować jako jakikolwiek sędzia, czy mówiący kto ma rację, kto nie ma racji. Mogę powiedzieć to, co ja widziałem. A druga rzecz nie chciałbym sądzić intencji premiera i w ogóle niczyich intencji, możemy sądzić jakby te fakty, które były, ja ich krótko nie zrelacjonuję, bo dużo o nich już w innych sytuacjach mówiłem. : Fakty były takie, że samolot z Donaldem Tuskiem czekał na decyzję Jarosława Kaczyńskiego, bo premier zaproponował żeby Jarosław Kaczyński leciał samolotem razem z nim. Jarosław Kaczyński się nie zdecydował. Na lotnisku w Smoleńsku premier Putin chciał złożyć kondolencje prezesowi Kaczyńskiemu, tak? : Tak, było tak, że przed wylotem, przy czym też trzeba wyraźnie zaznaczyć, że plan wylotu tej delegacji, na której czele stał Jarosław Kaczyński powstał wcześniej i myśmy odmówili udziału,
myśmy odmówili udziału w delegacji rządowej, która sformowała się później, a w każdym razie myśmy się później o niej dowiedzieli. Ale też, ja myślę, że po prostu wtedy tak było, że Jarosław Kaczyński chciał tę sytuację przeżywać sam, wszyscy to rozumieli, nie rozumiem dlaczego dzisiaj ta sprawa staje się przedmiotem sensacji. Faktycznie odmówił spotkań publicznych, czy prywatnych, politycznych w Smoleńsku. Ale też, znaczy nie wiem, ja osobiście, po prostu jako człowiek... A czy pan rozmawiał wtedy z Władimirem Putinem. : No tak, ja rozmawiałem, ale to było już po północy. : Ja wiem i o czym pan rozmawiał z Władimirem Putinem? : No, rozmawialiśmy o tym w jaki sposób ciało pana prezydenta wróci do Polski, czyli jakim samolotem, koło której godziny to będzie, przede wszystkim gdzie będzie pożegnanie, czy w Smoleńsku czy w Moskwie, to się wiązało z tym, że wtedy premier Rosji zdecydował jednak o tym żeby pożegnania prezydenta nie było w nocy, tylko żeby już następnego dnia rankiem się odbyło i była kwestia czy
ze Smoleńska czy z Moskwy będziemy wylatywali z trumną. Była kwestia żebyśmy szybko wylecieli, czyli że w związku z tym, że przeciąga się kwestia przygotowania pożegnania żebyśmy jak najszybciej opuścili Smoleńsk i wtedy, o tym też rozmawialiśmy. Zresztą tutaj no wyszło, jak wyszło, że myśmy jeszcze czekali długo na lotnisku mimo jasnej deklaracji premiera Rosji, że wylecimy jak najszybciej. : A premier Putin powiedział panu, że chciał złożyć kondolencje? Kto panu powiedział o tym, że premier Putin. : Ta sprawa była wcześniej. Więc żebyśmy uporządkowali te wydarzenia, które budzą kontrowersje, nie wiem, przedstawicieli rządu wydarzyły się zanim myśmy wjechali na lotnisko i to jest powód, dla którego – po prostu jak nie byłem czegoś świadkiem to się nie wypowiadam, ale też nie chcę żeby mnie brano na świadka bez mojej wiedzy. Można użyć tego, co mówiłem publicznie, to się nie zmieniło od wielu miesięcy i to wszystko. I najlepiej tak do tego podejść. Później, kiedy myśmy przyjechali, to jest ten moment, kiedy
ja już uczestniczyłem w rozmowach bezpośrednio, czyli przekazywałem wolę premiera Polski, czy jakieś propozycje – bym powiedział, za pośrednictwem pana ministra Grasia, pana ministra Arabskiego i to wtedy była propozycja żeby doszło do spotkania z Władimirem Putinem. Myśmy odpowiedzieli i nie budziło to także po stronie rosyjskiej kontrowersji, to było zrozumiałe. Jarosław Kaczyński był kilkanaście minut po wizycie na miejscu katastrofy i to nie była żadna międzynarodowa wizyta, żaden, ani tam nie było warunków, ani możliwości do tego żeby przygotowywać takie spotkania. Dziwnie, że po tylu miesiącach ta sprawa, może dlatego że oddalamy się emocjonalnie i wtedy, dzisiaj patrzymy może, znaczy niektórzy patrzą na Jarosława Kaczyńskiego bardziej jak na polityka, a nie na osobę bliską w takiej sytuacji. : W filmie jest takie przesłanie i też w tym, co mówi Jakub Obara, że to wszystko było wyreżyserowane, że bardziej zależało stronie polskiej na tym żeby okazać uścisk z Władimirem Putinem, pokazać żeby były dobre
zdjęcia, niż chodziło o przeżywanie, tak, takie odniosłam wrażenie. : No to każdy za siebie, to trzeba zaprosić Jakuba Obarę, żeby on o tym powiedział, każdy przecież ma prawo wygłaszać jakąś opinię. Ja bym powiedział tak i to za siebie chcę mówić, naprawdę nie chcę nikogo sądzić, bo wszyscy tam mieli emocje i w tym filmie widać te emocje na twarzy każdego, kto się wypowiada, więc niech każdy zostanie z tymi emocjami. A ewentualnie niech sam za siebie mówi. Nie byłoby zręcznie gdybyśmy tutaj recenzowali takie emocjonalne wypowiedzi. Ja powiem za siebie – nie przypisuję żadnych intencji, szczególnie w kontekście tego, jak przebiega śledztwo. Nie chciałbym żebyśmy za dużo ciągle mówili o emocjach, to jest oczywiście trudne, ale tak jest. Dzisiaj naszą powinnością jako osób publicznych, a polityków szczególnie, jest pilnowanie śledztwa. Martwi mnie to, że każdą krytykę śledztwa premier bierze osobiście. Z trudem już wielkim przyjmuję do wiadomości, że jeśli się skrytykuje premiera to on jakoś widać osobiście na
to reaguje. Ja na przykład życzę premierowi dobrze, życzę wszystkim dobrze, którzy zajmują się życiem publicznym, ale kiedy spełniają funkcje muszą się liczyć z tym, że będą odpytywani z tego jak im się to udaje, nawet wtedy, kiedy mają dobre intencje. I tutaj postawa innych polityków, komentatorów musi by- twarda i myślę, że to jest dzisiaj sprawa, którą dzisiaj politycy się powinni zajmować, a nie nieustanne powracanie do tamtego momentu i ocenianie nawzajem własnych emocji. Znaczy ja tego nie robię i nie chcę też żeby ktoś to robił w odniesieniu do mnie, myślę że to jest najlepsza zasada, natomiast konsekwentnie pytam o przebieg śledztwa, zastanawiam się dlaczego premier dzisiaj jest tak krytyczny, a przez ostatnie miesiące milczał. Czy wcześniej chwalił a później zorientował się, że jest coś nie tak i milczał, spodziewam się, że skoro publicznie... : No wiemy, bo przeczytał, czy też dowiedział się jakie są wnioski z raportu MAK. : Tak, doświadczenie podpowiada mi, że w stosunku do tego, co się mówi
publicznie, zwykle jeszcze bardziej jakby radykalne sądy formułują się wewnątrz, powiedzmy w duszy, więc jakby te opinie premiera są jeszcze ostrzejsze w rzeczywistości, to są poważne tematy i chciałbym żeby wreszcie przełamać szklaną szybę, która jest między nami, i która też dotyczy tej polityki między Łukaszem Warzechą a Tomaszem Sakiewiczem, ponieważ tylko... : Ale to już nasi słuchacze Radia ZET to raczej się nie orientują o co chodzi Warzesze i Sakiewiczowi.. : Ale Warzesze chodzi o coś bardzo ważnego, że jeżeli chcemy wyjaśnić śledztwo smoleńskie musimy gdzieś znaleźć jakieś minimum, musimy zacząć ze sobą rozmawiać, muszą politycy w sejmie zacząć rozmawiać o tym, jak będą przebiegać, zadawać pytania. : Ale wie pan, jak można rozmawiać z kimś, kto uważa, że to był zamach, no to nie ma pola manewru, jeżeli to był zamach to nie ma pola manewru i dyskusja się kończy. : Pani redaktor oczywiście na poziomie powiedzmy publicystycznym, czy takim swobodnym, kiedy nie jesteśmy limitowani tym, że jesteśmy
politykami, czyli że musimy też apelować do sumień politycznych, tak można powiedzieć, ale politycy wobec historii Polski mają obowiązek wyjaśnić tę sprawę i nie traktować jej jak sprawy Grabarczyka, czyli że cokolwiek się powie złego, krytycznego na temat przebiegu śledztwa to znaczy, że się chce obalić rząd i to znaczy, że my tutaj... : To tak, żeby uporządkować – kondolencje chciał złożyć Donald Tusk? : Też, tak, tak. : Kondolencje chciał złożyć Donald Tusk, kondolencje : jesteśmy na antenie? : Tak, Władimir Putin. : Tak. : I Jarosław Kaczyński powiedział nie. : Znaczy żeby uporządkować jeszcze dokładnie. Po tym momencie, kiedy premier Kaczyński nawiedził miejsce katastrofy, także później to miejsce, gdzie były ciała prezydenta, marszałka Putry i prezydenta Kaczorowskiego, wróciliśmy do autobusu i w tym czasie w okolicach autobusu, bo to były takie warunki, toczyły się rozmowy, nie jakieś negocjacje, w których uczestniczył pan Graś, pan Arabski – oni podchodzili, wracali do jakiegoś miejsca, gdzie był pan
premier, ja nie wiem gdzie to dokładnie było, myślę że w jednym z jakiś zaaranżowanych namiotów, ale szczerze mówiąc nie pamiętam tego miejsca, tam toczyły się rozmowy na temat tego w jaki sposób dalej postępować, jakie są konieczne formalności żeby można było zabrać ciało prezydenta do Polski. I w tym czasie też padła ta propozycja, jeśli dobrze pamiętam raz czy dwa razy przyszli przedstawiciele protokołu rosyjskiego, pytając o możliwość no takiego publicznego złożenia kondolencji i może jeszcze ktoś, no szczegółów teraz nie pamiętam, ale w każdym razie odpowiedź była, no grzeczna, dyplomatyczna i zrozumiała dla drugiej strony. I tak samo, jeśli dobrze pamiętam czy to minister Graś, czy Arabski, w tej chwili nie chcę podawać szczegółów żeby już też nie wikłać w te szczegóły, zaproponował to samo też chyba ambasador Bar, przyszedł zaproponował czy organizujemy takie spotkanie, ale jak mówię, sytuacja, dla mnie to jest o tyle dziwne, że sytuacja wtedy była jakby zrozumiała, że składa się kondolencje, albo się
nie składa nawet na pogrzebach, nie możemy powiedzieć zwykłych, bo nie ma zwykłych pogrzebów, ale na pogrzebach. : Ale jak pan wie przez cały czas, przez dziewięć miesięcy od tej katastrofy, nie dziewięć, krócej, bo pierwsze chwile nie były takie, omawiano to, co zrobił Tusk i to co zrobił Putin i ten słynny uścisk, odbierano to jako, to o czym powiedziałam w pierwszej części, zagrywkę piarową i tak część pana kolegów, z dawnego Prawa i Sprawiedliwości tak odbiera. : No, ale mają prawo do tego. No tak jest, może nam się to wydawać tragiczne, ale to jest jakby już taka indywidualna postawa czy przypisujemy komuś intencje, czy nie. Ja jestem bardzo ostrożny w takich sytuacjach, mi się wydaje, że wtedy popełniono dużo błędów, pisałem o tym, mówiłem, także w sferze emocjonalnej, że jakby starano się skierować emocje społeczne ze środowiska rządowego ku relacjom polsko-rosyjskim, ustawianiu świeczek 9 maja, tak wtedy było, to były błędy. Natomiast czy za tym kryły się złe intencje, to już jest odrębna sprawa. I
ja myślę, że my powinniśmy mówić o błędach jeśli uważamy, że coś było błędem i rzetelnie o tym dyskutować i rząd nie powinien się o to obrażać, nie powinien oczekiwać, że wszystko będzie cacy, bo w tej sprawie nie jest wszystko super. Natomiast sądzenie intencji premiera to jest ostatnia rzecz, którą ja chciałbym robić i nie dlatego, że mówię o premierze, tylko po prostu mam takie zasady. : A czy według pana... : Zresztą, mówiąc szczerze mnie się zdaje, że... : Według pana ciało prezydenta traktowano niegodnie? : To jest znowu taka sytuacja, że mówimy o nadzwyczajnym momencie, czy ktoś jest na taką sytuację gotowy, po ludzku nie, po ludzku nie. Za tą sytuację odpowiada premier jako szef rządu, politycznie, a też jakby nie sądzimy tu jego intencji tylko te możliwości działania, ale też ja bym tego nie odnosił do samego traktowania ciała pana prezydenta. : Ale co znaczy, że nie, nie według pana, to znaczy co było nie. : Nie, mówię, że też nie odnosiłbym tego do osobistej, czyjejkolwiek postawy, prawda. : Nie,
nie, ja wiem, ale według pana, powiedział pan, że niegodnie potraktowano, więc pytam się... : Nie, nie, to przejęzyczyłem się wydaje mi się, że wydaje mi się, że jakby no to co tam było możliwe zrobiono. Widziałem na tym filmie „Mgła” chociaż ja na przykład nie widziałem tego wcześniej, że zapakowanie trumny na tą ciężarówkę, więc można by tutaj jakby takie szczegóły jednak i powiedzmy sobie szczerze istotne szczegóły, podnosić, że jakby... : No nie wiem, no może powinien być karawan w tym momencie, ale to było.. : Nie, może nie karawan, może asysta, mogło to prawda inaczej jeszcze wyglądać, prawda, że o te szczegóły zawsze trzeba zadbać i w przypadku śmierci i naszego stosunku do śmierci wszystkie te szczegóły są ważne, wiemy przecież z jakiś rodzinnych sytuacji, że te wszystkie szczegóły nas interesują. : No dobrze, ale czy Lech Kaczyński leżał na błocie? : No, jak dobrze pamiętam na jakiś noszach, ale ja naprawdę takich szczegółów nie zapamiętałem ze względu na też emocje, prawda, więc wydaje mi się, że
po prostu to co można było tam zrobić zrobiono. Żeby rozmawiać o tym wszystkim musimy przestać nawzajem się sądzić trochę. Ja nie chcę brać udziału, bo pani mnie trochę namawiam, żebym nie wiem sądził czy premiera, czy kogoś... : Nie, ja pana pytam tylko o fakty, co pan widział. : No tak jak pamiętam, no to, znaczy dzisiaj pewnie z tej perspektywy czasu wydaje się, że wszystko mogło wyglądać trochę inaczej, ale przecież myśmy wtedy rozmawiali w tych dniach i pamiętam, że – nie wiem – zastanawialiśmy się dlaczego asysta odeszła o 10. od trumny, no, pewnie miała taką procedurę, ale mogła wtedy, ktoś mógł wtedy pomyśleć, że dłużej. : No wie pan, ja pamiętam w pałacu prezydenckim, jak stała trumna Lecha Kaczyńskiego i nie było nikogo przy tej trumnie, więc można też się zastanowić, jak to było możliwe, że kancelaria prezydenta, tylu ludzi, którzy się wypowiadali w filmie „Mgła” nie zorganizowali żołnierzy, czy też warty, która by stała przy panu prezydencie w kościele. A ta trumna, jak pan wie, przez wiele
godzin w kaplicy stała samotnie. : Tak, no więc ja myślę, że nie powinniśmy... : Drzwi były pozamykane, jak szłam korytarzami... : No nie, pani Elżbieta Jakubiak zorganizowała : Zorganizowała, tak. : ...księży, toczył się różaniec : Tak, tak, ale to ona zorganizowała, nie pracownicy kancelarii prezydenta, tylko Elżbieta Jakubiak to zorganizowała. : Ale to wszyscy, ja mówię, ja jestem naprawdę bardzo daleki, myślę że powinno się przyjąć zasadę, że nie sądzimy tu swoich intencji, bo wszyscy byli w takim nastroju, stanie... : Tak, dlatego jak się innych ocenia to powinno się również pamiętać co się samemu robiło tego dnia i o czym się zapomniało, a nie krytykować innych, bo to jest, to była taka sytuacja, do której nikt nie był przygotowany. : Na pewno w tej sprawie trzeba dużo delikatności i jakby założenie, że wszyscy byliśmy w trudnej sytuacji, że to jest rzecz, która dotyka Polskę, nie jedną partię, nie jedną jakąś grupę znajomych, nie grupę pracowników, i że od śmierci prezydenta w jakimś symbolicznym
stopniu to było tak samo wzruszające dla wszystkich Polaków, dla wszystkich, którzy głosowali na Lecha Kaczyńskiego, ale też dla tych, którzy nie głosowali. Pamiętamy tych ludzi na Krakowskim Przedmieściu, oni przecież nie wszyscy głosowali wcześniej na Lecha Kaczyńskiego, oni mieli poczucie, że dzieje się coś ważnego w państwie, że zginął prezydent, że w jakimś symboliczny, w symboliczny sposób Rzeczpospolita została dotknięta jakby jako państwo, jako organizm, jak my wszyscy i myślę, że tak trzeba do tego podejść. Nie, ja naprawdę nie chciałbym występować jako osoba, która osądza czyjeś intencje, odczucia, myśli, to jest rola, w której nie będę się obsadzał. : A nie ma pan ochoty 10 pójść na Krakowskie Przedmieście? : Nie będzie mnie jutro w Polsce, ale z... : To jest dzisiaj, to jest dzisiaj, 10. : Ale, a no tak. Dla mnie to jest trudne wszystko, prawda, ale może po prostu trzeba tam pójść, no, może po prostu trzeba pójść i... : A był pan któregoś 10. : Zwykle byłem w innym miejscu i muszę pani
powiedzieć, że ja mam do tego bardzo osobisty stosunek i niechętnie od jakiegoś czasu udzielam na ten temat wypowiedzi, bo po prostu bardzo to przeżywam i wiem, znam sam wiele osób, które, po których by się pani nie spodziewała, rozmawiałem z kimś w ubiegłym tygodniu, kto mówi, że codzienną poranną modlitwę zaczyna od wspominania tamtych osób. I też myślę, że tutaj trzeba zostawić taki margines, że każdy w jakiś sposób swój to przeżywa. : No tak, no dobrze, ale też trzeba trzeźwo myśleć, nie uważa pan, że część tych osób, które znajdują się 10, co miesiąc 10 pod pałacem prezydenckim z tymi obrzydliwymi plakatami dotyczącymi Bronisława Komorowskiego, to jest gra polityczna. : Ale wie pani, no znowu zapomniałem nawet o tym, jak rozmawiamy, nie przyszło mi do głowy żeby iść, jeśli bym tam uczestniczył w tej modlitwie, czy tak jak było jeszcze w czerwcu, czy w lipcu, kiedy tam często byliśmy, szczególnie w trakcie kampanii wyborczej, nie przychodziło mi nigdy do głowy, że jeśli wspominam Lecha Kaczyńskiego czy
modlę się za tych ludzi, naszych przyjaciół, którzy tam zginęli to to jest przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. : A widział pan plakaty, jakie tam są? : No tak, ale jeśli pani jest tam na ulicy to przecież tak po prostu, po ludzku nie utożsamia się z każdym plakatem, nie? : Myśli pan, że ci, którzy tam przychodzą to się nie utożsamiają. : Ja myślę, że musimy tworzyć standardy i nie może być takiego standardu, że jeżeli ktoś wspomina Lecha Kaczyńskiego... : No, ale wiadomo, że przecież te manifestacje organizuje „Gazeta Polska”, „Gazeta Polska” pisze o Komorowskim, że to jest – jak oni nazywają go – Komoruski, tak, Bronisław Komoruski. : Na pewno w świetle wielu wypowiedzi, których sam Bronisław Komorowski by drugi raz nie powiedział z czasu przed katastrofą dla niektórych dzisiaj, jakby oddanie mu szacunku jako prezydentowi jest bardzo trudne. Więc życzę im wszystkim żeby przekroczyli te barierę, nie w imię tego żeby polubili Bronisława Komorowskiego, to nie jest znowu kwestia osobistych relacji, tylko żeby
mieli... : Nie, ale ja mam wrażenie, że w krótkim czasie stworzył się przemysł pogardy, tak jak mówiono, że był przemysł pogardy dla Lecha Kaczyńskiego, to myślę, że teraz przemysł pogardy wobec Bronisława Komorowskiego przebił sufit. : Tylko, że co my możemy tu powiedzieć za wszystkich. : Nie, no za wszystkich nie możemy. : Możemy dać świadectwo swojej osobistej postawy i może właśnie w tej sytuacji trzeba pójść 10 pod pałac i trzeba pokazać, że to, jakby, że kwestia pamięci o Lechu Kaczyńskim nie jest kwestią tylko tych, którzy mają te plakaty. : To po co iść pod pałac, można iść pod Wawel, bo tam leży Lech Kaczyński, prawda? : Można iść pod Wawel, można iść do kościoła. : To po co się chodzi pod pałac prezydencki? : Tylko, że po co, ale to w ogóle po co dyktować komuś, jak ma to robić, prawda. : No właśnie. : Znaczy jednak to nie jest, znaczy nie wiem, nie mamy chyba takiego prawa moralnego... : A Michał Kamiński wymyślił, bo filmie pada takie stwierdzenie, że Michał Kamiński był autorem pomysłu żeby Lech
Kaczyński spoczął na Wawelu. : Przyjrzałem się temu, w filmie jest mowa o jakimś spotkaniu Macieja Łopińskiego, czyli Michał Kamiński. : Tak, i że wpadł Michał Kamiński i powiedział, że Wawel. : Tak, jak rozumiem zreferował ustalenia, które chyba wcześniej były w gronie z Jarosławem Kaczyńskim i Michałem Kamińskim i kilkoma osobami. Ja powiem tak, nie zmienię przekonań, że to była błędna decyzja, jak poważnie traktujemy państwo i jeżeli poważnie traktujemy naszą wspólnotę i jeżeli poważnie traktujemy, że jesteśmy ciągiem historii, a nie znaleźliśmy się z Księżyca w środku Europy to, to była decyzja mądra i perspektywiczna, natomiast chyba nie ma sensu żeby ktoś indywidualnie przypinał sobie za to ordery, czy publicznie zdecydował się brać cięgi od tych, którzy są przeciwnikami tej decyzji. : Dziękuję Paweł Kowal był dzisiaj gościem Radia ZET, dziękuję. : Dziękuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)