Tusk: przyjęcie raportu Błochowiak w Sejmie będzie wielką kompromitacją
Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk uważa, że ewentualne przegłosowanie przez Sejm raportu Anity Błochowiak (SLD) w sprawie afery Rywina przyjętego przez sejmową komisję śledczą będzie wielką kompromitacją.
05.04.2004 | aktual.: 05.04.2004 19:31
"Rozmawiałem dzisiaj z Markiem Borowskim (SDPL) i z Jarosławem Kaczyńskim (PiS), żeby zastanowić się, jak przed kompromitacją uchronić już nie tylko komisję, ale cały Sejm" - powiedział Tusk.
"Gdyby miało się tak okazać, że większość złożona z SLD, Samoobrony i klubu pana Jagielińskiego przegłosuje, że afera Rywina to tylko kiepski dowcip, a pan Rywin poszedł do Adama Michnika z tą propozycją sam z siebie i właściwie dla żartu, to kompromitacja całego parlamentu będzie rzeczywiście na wielką skalę" - dodał
Lider PO powiedział, że liczy, iż Sejm odrzuci "bardzo cyniczną" propozycję raportu przyjętą przez komisję.
"Jeśli nie, to uzyskamy kolejny dowód na to, że ten parlament powinien jak najszybciej zniknąć" - oświadczył.
Jego zdaniem, komisja doprowadziła do udowodnienia, że Rywin działał na zamówienie polityczne grupy ludzi, którzy mieli wpływ na proces legislacyjny i na decyzje państwowe.
"Co z tym zrobi później sąd i prokuratura, to jedno, ale odpowiedzialność polityczna, którą - w mojej ocenie - prace komisji dość precyzyjnie opisały, to sprawa druga" - dodał Tusk.
W jego opinii, punktem wyjścia powinna być wersja raportu przygotowana przez przewodniczącego komisji śledczej, Tomasza Nałęcza.
"Nawet jeśli jest miejscami przesadnie ostrożna i powściągliwa, to nie ukryła jednego: że istniało zamówienie polityczne na działanie Rywina. Zdrowy rozsądek mówi, by przynajmniej tę propozycję przyjąć jako punkt wyjścia do poważnej rozmowy. Na pewno nie propozycję poseł Błochowiak, która zamienia efekt pracy komisji w kabaret" - podkreślił.
Komisja przyjęła w poniedziałek raport Anity Błochowiak (SLD) jako ostateczne sprawozdanie ze swoich prac. W swym raporcie Błochowiak napisała m.in., że Rywin przychodząc do Agory nie był wysłannikiem "grupy trzymającej władzę", gdyż ta w ogóle nie istniała.