Tusk: liczę, że nikt w Berlinie nie popsuje nam stosunków
W wywiadzie opublikowanym w najnowszym wydaniu
niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" premier Donald Tusk wyraził
nadzieję, że nikt w Berlinie nie narazi na szwank dobrych
stosunków, jakie panują obecnie między Polską a Niemcami.
01.03.2009 | aktual.: 01.03.2009 12:16
Premier odniósł się do sporu wokół powołania przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach do rady fundacji poświęconej wysiedleniom Niemców.
Podkreślił, że Polacy są bardzo wrażliwi, jeśli chodzi o obronę prawdy o II wojnie światowej. - Mamy w tej sprawie obsesję Mamy obsesję ws. obrony prawdy o II wojnie światowej i tak już będzie zawsze - powiedział
Według Tuska w trakcie jego piątkowego spotkania z kanclerz Angelą Merkel w Hamburgu potwierdzono, iż w sprawie Eriki Steinbach oba państwa będą postępować tak, jak uzgodnili niedawno niemiecka kanclerz i minister w kancelarii polskiego premiera Władysław Bartoszewski.
- Przypadek Steinbach jest niemieckim dylematem, a nie niemiecko- polskim. Nasz rząd ma całkiem inne problemy w głowie. Wszyscy Polacy tak samo oceniają sposób myślenia i postawę pani Steinbach. Niemcy sami odpowiadają za sposób, w jaki upamiętniają swoje ofiary II wojny światowej - Polska powiedziała to jasno. Ale pośród was, Niemców, są najwyraźniej różnorodne poglądy na ten temat - oznajmił Tusk.
Dodał, że zdaje sobie sprawę, jak delikatna dla niemieckich polityków jest kwestia fundacji poświęconej wysiedleniom. - Ale u nas problem wypędzeń nie gra wielkiej roli. Nie będzie to też szczególnym tematem w kampanii wyborczej - albo jedynie wówczas, jeśli w Niemczech miałby miejsce publiczny spór na ten temat - ocenił.
Pytany o projekt rozmieszczenia w Polsce części systemu amerykańskiej tarczy antyrakietowej Tusk powiedział, że jeśli Polska i USA dojdą do przekonania, iż tarcza wzmacnia bezpieczeństwo obu krajów, pozostali członkowie NATO powinni to zaakceptować. Także Niemcy.
Dodał, że do Amerykanów należy decyzja, czy rozmieszczenie systemu obrony przeciwrakietowej zostanie odłożone. - Jednak pozostałe zapisy porozumienia ws. tarczy - czyli możliwość instalacji w Polsce innych komponentów obronnych - powinny zostać natychmiast wdrożone. Jest dla nas ważne, byśmy otrzymali amerykańskie rakiety Patriot - powiedział premier.
Powtórzył także, że za największe zagrożenie w związku z kryzysem gospodarczym uważa kruszącą się solidarność wewnątrz UE, w narastaniu narodowego egoizmu i protekcjonizmu.
- Największe zagrożenie to faktyczny podział Europy. Czasem słyszymy - także z Niemiec - żądania pomocy dla państw strefy euro. To oznacza nic innego jak podział Europy na dwie części: jedną, która ma euro, i drugą, która operuje narodowymi walutami. Wyjdziemy z kryzysu tylko wówczas, jeśli będziemy trzymać się praw UE. Ale zaostrzymy kryzys, jeżeli będziemy faworyzować poszczególne kraje. Może być tylko jedna strategia dla wszystkich Europejczyków - podkreślił Tusk.
Ocenił także, że Polska jest w stosunkowo komfortowym położeniu. - Nie potrzebujemy międzynarodowej pomocy finansowej. Prawie wyłącznie mamy do czynienia z problemami, które przyszły z zewnątrz: wahania kursu, związane z nimi problemy kredytowe, spadek eksportu. Polskie banki dobrze wypadają w skali międzynarodowej - dodał Tusk.
Anna Widzyk