Tusk, Kaczyński i wódka w Magdalence. Najwięksi wrogowie kłócą się o historię i... alkohol
Donald Tusk znów rozsierdził Jarosława Kaczyńskiego. Podczas obchodów 4 czerwca były premier wspomniał śp. Lecha Kaczyńskiego, który – zdaniem Tuska – pił wódkę z komunistami w Magdalence. Te słowa zmusiły prezesa PiS do reakcji. Uczestnik rozmów w Magdalence mówi WP: – Alkohol się lał, Lech przy tym był.
05.06.2019 | aktual.: 05.06.2019 13:50
Prezes PiS skomentował na antenie Radia Wnet przemówienie Tuska.
Szef Rady Europejskiej mówił w Gdańsku, że w Magdalence z komunistami pił również Lech Kaczyński. – Donald Tusk ma zwyczaj kłamać, tak samo kłamie i w tej sprawie – mówił dzień później Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ TEŻ:* *Donald Tusk o piciu wódki w Magdalence. "A co mieli, strzelać do siebie?!"
Zobacz także
Jak dodał prezes: – Skoro Donald Tusk był łaskaw powiedzieć, że mój śp. brat był łaskaw pić z Kiszczakiem, to chcę powiedzieć, że były trzy osoby, które się nie fraternizowały: mój śp. brat, Tadeusz Mazowiecki i - przyznaję to - Władysław Frasyniuk.
Tusk: Kaczyński też pił. Dziennikarze: "To nie grzech"
Zdaniem Kaczyńskiego inni uczestnicy rozmów w Magdalence poszli na "daleko idącą, wódczaną fraternizację". – To wywoływało absmak już wtedy – dodał.
Jak było naprawdę?
Dziennikarze na Twitterze zaczęli publikować zdjęcia, na których widać Lecha Kaczyńskiego "wychylającego" kieliszek. Ale każdy podkreśla: to nie grzech, a pili wtedy wszyscy.
– Uczestniczyłem w rozmowach w Pałacu Namiestnikowskikm, gdzie był alkohol, wiele osób piło. Czy Lech coś "wychylił"? Nie wiem. Pito tam, on w tym uczestniczył, ale czy sam pił? Trudno powiedzieć, ja nie widziałem – mówi Wirtualnej Polsce prof. Ryszard Bugaj, opozycjonista, uczestnik rozmów strony "Solidarnościowej" z komunistami 30 lat temu.
– Myślę, że Tusk powiedział to w takim ogólniejszym sensie, że alkohol w tych rozmowach był, a przy stole siedział też Leszek – mówi nam profesor, który dobrze znał Kaczyńskiego.
Andrzej Celiński, także działacz opozycji w czasach PRL, ironizuje: – Z jednej strony zaczynają niezwykle poważnie rozmawiać o zdradzie w Magdalence, z drugiej nie pamiętają na początku tej nowej opowieści, że siedział tam Lech Kaczyński, a potem opowiadają, że nie pił tam wódki. Ale rozumiem, że taka teraz jest narracja. To jest tak niepoważne i infantylne...
"Kaczyński i wódka? Śmieszne historie"
O sprawę był pytany w programie #RZECZoPOLITYCE Stanisław Ciosek, uczestnik rozmów w Magdalence z ramienia komunistów, i – jak sam powiedział – "aktywny konstruktor tego całego porozumienia".
– To był piekielny pomysł Kiszczaka – powiedział Ciosek. Przyznał, że zdjęcia wznoszenia toastów utrwaliły w społeczeństwie obraz Magdalenki jako zdrady i fraternizacji opozycji z władzą. Według Cioska, wódka w Magdalence nie pomagała w negocjacjach.
– Absolutnie odwrotnie. Ta wódka powodowała agresję, ponieważ myśmy siadali do rozmów z innymi koncepcjami, mieliśmy rozbieżne cele przecież. I byliśmy nasrożeni – powiedział były ambasador PRL i RP w ZSRR i Rosji. Podkreślił, że alkohol nie łagodził obyczajów.
Odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego Ciosek stwierdził, że opowieści o braku fraternizowania się to "śmieszne historie". – Tam się wszyscy ze sobą fraternizowali. Rozmawialiśmy ze sobą – powiedział. Na uwagę, że brak bratania się miałby przejawiać się niepiciem wódki, Stanisław Ciosek powiedział, że on też nie pił. – Nie pijam wódki w ogóle – dodał.
To, czy Lech Kaczyński w Magdalence pił, Ciosek określił jako "nieistotne".
O sprawę chcieliśmy zapytać także Władysława Frasyniuka, ale miał wyłączony telefon.
"Tusk przebiera nogami", Kaczyński prowokowany
– Po co były te słowa Tuska? Chciał znów sprowokować Jarosława? – dopytujemy Bugaja.
– Myślę, że tak. Poza tym, w Jarosławie wciąż jest obawa przed powrotem Tuska do polskiej polityki. Byłem w Gdańsku 4 czerwca, widziałem reakcje ludzi, byłem zaskoczony tą konsolidacyjną postawą obywateli. To trzeba dostrzec. Myślę, że prezes PiS to widzi – mów nam Bugaj.
– Czyli fakt, że Kaczyński zaatakował Tuska dzień po jego wystąpieniu, przypadkiem nie jest?
– Nie. Myślę, że ten atak wynika nie tylko z osobistego zacietrzewienia prezesa względem Tuska...
– To było dobre wystąpienie? – dopytujemy.
– Nie przyjąłem go z entuzjazmem. Tusk przebiera nogami, a powinien się na coś zdecydować. Podtrzymuje zarzuty, że z niego to taki kunktator, który kieruje się własną, osobistą pozycją, a nie myśli w szerszej perspektywie. On powinien coś jasno zadeklarować. Albo nie mówić nic.