Tusk już nie klęczy. Taki ma plan na odpartyjnienie Kościoła
Politycy wszystkich sił politycznych w Polsce nie mają wątpliwości, że Kościół będzie odgrywał istotną rolę w najbardziej emocjonującej od lat kampanii wyborczej. Politycy opozycji wiedzą, że hierarchowie w większości będą wspierać w niej PiS. Jednocześnie zdają sobie sprawę, że instytucja Kościoła katolickiego - w dużej mierze na własne życzenie - jest dziś słaba jak nigdy. Wykorzystać chce to przede wszystkim Donald Tusk, który odczytuje nastroje społeczne i nie zamierza iść na kompromisy z episkopatem. Poglądy lidera PO ewoluowały tak mocno, że w końcu… przestał chodzić do kościoła.
16.12.2022 | aktual.: 17.12.2022 09:05
Politycy opozycji nie mają złudzeń, że hierarchowie Kościoła katolickiego w kampanii przed wyborami parlamentarnymi będą wspierać formację Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego też - jak słyszymy - podejmowanie prób rozmów z episkopatem przez liderów opozycyjnych jest bardzo mało prawdopodobne. - Nie widzimy w tym większego sensu - słyszymy od naszych rozmówców.
Jak jednak dowiaduje się Wirtualna Polska, opozycja nie chce oddawać całkowicie pola partii rządzącej w tej materii. Według naszych informacji Donald Tusk zamierza rozmawiać z pozostałymi i mniejszymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi o tym, jak ma wyglądać ich finansowanie po zapowiadanej przez opozycję likwidacji Funduszu Kościelnego.
W ten sposób przewodniczący PO może zyskać wsparcie nowych środowisk. - Dla największej partii opozycyjnej może się to okazać bardzo ważne - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską politolog i socjolog prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. - Rozmowy z mniejszymi grupami wyznaniowymi mają sens, ponieważ grupy te w Polsce mają tendencję do głosowania przeciwko prawicy. A prawica w Polsce dziś kojarzy się z PiS. PO zmierza w przeciwnym kierunku i - tak jak społeczeństwo, laicyzuje się i liberalizuje światopoglądowo - przekonuje ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oddzielić Kościół od państwa
Donald Tusk, jak wynika z naszych źródeł we władzach Platformy Obywatelskiej, wciąż liczy na porozumienie z Polską 2050 w sprawie wspólnego startu w wyborach parlamentarnych. Wedle naszych informacji liderzy są ze sobą w regularnym kontakcie.
Jak twierdzą politycy PO, gdy wspólny start z Platformą definitywnie wykluczyło PSL z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem na czele, to "do Szymona jest dziś Donaldowi najbliżej". - Szef z Władkiem darzą się dużym szacunkiem i po ludzku się lubią, ale nie widzą dla siebie szans na porozumienie w sprawie wspólnych list. Tusk nie jest także pewny lewicy, która ciągle kopie nas po kostkach. Pogodził się z tym, że wspólnego startu całej demokratycznej opozycji w wyborach za rok nie będzie. Dlatego skupia się na rozmowach z Hołownią - mówi ważny polityk Platformy.
Tusk kilkukrotnie w publicznych wystąpieniach powtarzał, że Platformę i Polskę 2050 bardzo wiele łączy. Ostatnio przewodniczący PO podkreślał to podczas konwencji jego partii dotyczącej klimatu i energetyki.
Programowo - jak podkreślają politycy obu formacji - PO i PL2050 dogadałyby się bez większych przeszkód. A jedną z kwestii, co do których partie Tuska i Hołowni mają niemal te same postulaty, jest rozdział Kościoła od państwa.
Tusk już nie klęczy
Obydwa ugrupowania zapowiadają - po wygranych przez siebie wyborach - likwidację Funduszu Kościelnego. Chcą zastąpić go dobrowolnym odpisem podatkowym na rzecz kościołów i związków wyznaniowych. Dodatkowo Hołownia zamierza powołać "specjalnego ministra", który "dopilnuje prawdziwego rozdziału państwa i Kościoła".
Czy tak się stanie? Wiele będzie zależeć od samego Tuska, bo to on prawdopodobnie będzie nadawał ton po utworzeniu większości parlamentarnej przez siły opozycyjne.
Pewne jest jedno: przewodniczący PO - jak przyznają nam jego współpracownicy - "absolutnie nie zamierza politycznie układać się z episkopatem i hierarchami, bo partyjniactwo w Kościele, do którego doprowadzili ręka w rękę PiS z biskupami, trzeba zakończyć".
- Podejście Donalda do Kościoła jako instytucji przez lata bardzo ewoluowało - zauważają rozmówcy znający Tuska.
Przełomem miało być słynne stwierdzenie szefa PO (ówczesnego premiera) z 2011 roku: "Nie będziemy klęczeli przed księdzem, bo do klęczenia jest Kościół - przed Bogiem".
Tyle że dziś Tusk już nie klęczy w kościele.
Długa droga Tuska
Po ponad dekadzie od tamtych słów, a zwłaszcza po tym, jak mocno za czasów rządów PiS Kościół katolicki w Polsce zbliżył się do partii rządzącej i w bardzo wielu przypadkach skompromitował (pedofilia jest jednym z problemów), Tusk jeszcze mocniej oddalił się od tej instytucji.
Do tego stopnia, że - jak słyszymy - jakiś czas temu szef PO przestał chodzić do kościoła. I nie kryje się z tym przed swoimi współpracownikami. Tusk pojawia się w kościele jedynie w wyjątkowych sytuacjach, na przykład na okoliczność komunii świętej w rodzinie czy u przyjaciół.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Donald Tusk przeszedł długą drogę. Jego środowisko polityczne w latach 90., jeśli chodzi o relacje państwa z Kościołem, było bardzo podzielone. Młodszy Tusk z czasów KLD był liberalny, ale gdy powstała PO, nastąpił konserwatywny zwrot. Do dziś przecież przypomina się Tuskowi jego słynne zdjęcie z ołtarzykiem w domu sprzed dwóch dekad czy ślub kościelny wzięty przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku. Ale dziś Tusk jest w zupełnie innym miejscu, trzyma się społecznego centrum, które się laicyzuje i przesuwa w lewo - mówi Wirtualnej Polsce prof. Rafał Chwedoruk.
"Nie mam w sobie potrzeby odwetu"
Donald Tusk wielokrotnie w ostatnim czasie odnosił się do tego, jaką drogę przeszedł Kościół katolicki w Polsce. Oceniał go bardzo krytycznie. Przyrównywał go nawet do siedziby PiS.
Tusk na spotkaniach z wyborcami powtarzał, że chciałby, aby Kościół w Polsce był znowu miejscem, "gdzie każdy może się spotkać i gdzie szanuje się człowieka, gdzie nie uprawia się polityki". Oświadczył, że pierwszymi decyzjami, jakie podejmie po objęciu władzy, będzie "skasowanie pieniędzy, jakie płyną do Kościoła", bo - jak mówił - "te pieniądze rujnują Kościół, a nie budują".
Według niego "w jakimś sensie i w interesie państwa i uczciwości, jeżeli chodzi o środki publiczne, ale też w interesie Kościoła - rozumianego jako ogół wierzących - jest to, żeby odspawać Kościół od państwa, od partii rządzącej, od władzy i od pieniędzy". Jednocześnie Tusk stwierdził, że "nie ma w sobie potrzeby odwetu".
Lider PO podkreślał też, że jest człowiekiem wierzącym i wychowanym w rodzinie katolickiej. - I miałem to szczęście, że szczególnie w czasach młodości, Kościół był tym miejscem, które potrafiło zbudować i schronienie, i przestrzeń dla ludzi, dla których wolność miała pierwszorzędne znaczenie. Nikt nie pytał wtedy o poglądy - mówił na jednym ze spotkań.
Przyznał też, że jest pod ogromnym wrażeniem tego, co robił zmarły ksiądz Jan Kaczkowski. - Oglądałem ostatnio ten bardzo poruszający film o księdzu Kaczkowskim. I on zawsze mówił z pełnym przekonaniem - i płacił za to oczywiście cenę - że pieniądze rujnują Kościół, że Kościół jest od tego, żeby pomagać, a nie, żeby wyciągać kasę i żeby dzielić się władzą. I, że sojusz ołtarza i tronu jest zabójczy nie dla tronu, ale dla ołtarza - powiedział Tusk.
"To tragedia polskiego Kościoła"
Wedle naszych informacji Donald Tusk jest zdeterminowany, by zlikwidować Fundusz Kościelny. Szef PO zamierza o tym rozmawiać w kampanii z mniejszymi kościołami i związkami wyznaniowymi, bo to one między innymi - obok Kościoła katolickiego - zostaną poszkodowane w wyniku likwidacji Funduszu. Lider Platformy nie chce jednak do tego dopuścić, dlatego zamierza rozmawiać o nowych formułach finansowania działalności kościołów. Kluczowy jest wspomniany już odpis podatkowy.
- Nasi wyborcy domagają się faktycznego rozdziału Kościoła od państwa. Dzisiaj prawdziwym problemem jest zaangażowanie hierarchów po stronie jednej konkretnej partii. Gdy stają się tubami propagandowymi rządu, to trzeba to zmienić. Reforma systemu finansowania mogłaby na tę sytuację znacząco wpłynąć - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński.
Nasz rozmówca przyznaje, że nie oznacza to całkowitego zerwania relacji państwa z Kościołem, bo jest to oczywiście nierealne. - Relacje z Kościołem mają być zdrowie. To ludzie powinni decydować, na co idą ich pieniądze i to oni powinni decydować o finansowaniu poszczególnych kościołów i związków wyznaniowych w Polsce - mówi poseł Kierwiński.
Podobne opinie wyraża poseł Michał Gramatyka z Polski 2050. - To jest tragedia polskiego Kościoła, że jest tak mocno zaangażowany w politykę. I najgorsze jest to, że hierarchowie w ogóle się tego nie wstydzą. Nie wstydzą się głosić politycznych kazań, biskupi nie wstydzą się identyfikować politycznie i wspierać propagandę rządu. To jest gigantyczny problem - mówi nam polityk formacji Szymona Hołowni.
Jak dodaje nasz rozmówca, Polska 2050 ma program, który "wyznacza bardzo precyzyjne linie podziału między państwem i kościołami". - To są ekosystemy, które w naszym odczuciu nie powinny mieć żadnych stycznych, części wspólnych, nie powinny działać we wspólnej przestrzeni - tłumaczy Michał Gramatyka.
Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka fakt, że Kościół katolicki nie jest już tak silny jak przed laty, nie działa na korzyść Prawa i Sprawiedliwości. Ekspert podkreśla jednak, że wciąż będzie liczył się w wyborach. Zwłaszcza jeśli chodzi o mobilizację elektoratu prawicy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski