Tusk: Cimoszewicz to był mężczyzna z klasą
Obrzydzenie do polityki to jest bardzo powszechne uczucie, ale od marszałka Sejmu ja bym raczej oczekiwał takiej wewnętrznej siły, która pozwala pokonać to obrzydzenie po to, żeby było mniej powodów do obrzydzenia - powiedział Donald Tusk, szef Platformy Obywatelskiej, kandydat na prezydenta RP w audycji "Salon polityczny Trójki".
19.05.2005 | aktual.: 19.05.2005 11:35
Kamil Durczok: Czy pan jest zadowolony z decyzji o rozdzieleniu terminów wyborów prezydenckich i parlamentarnych?
Donald Tusk: Jestem trochę zły z tego zględu, że jednym z koronnych argumentów tych, którzy przedłużyli byt tego Sejmu kilkanaście dni temu - 5 maja - był argument oszczędnościowy, że po co mamy robić wybory późną wiosną skoro czekaja nas wybory prezydenckie, więc lepiej zmieścić w jednym dniu, bo wtedy będzie kilkadziesiąt milionów oszczędności. Ja na taki argument zawsze jestem bardzo wrażliwy i uważałem, że jest to jedyny poważny argument SLD i patronów na rzecz SLD na rzecz przesunięcia tych wyborów właśnie na jesień, a teraz się okazuje, że ten jedyny poważny argumet to była czysta hipokryzja. Będziemy mieli wybory najprawdopodobniej nie tylko 25 września i 9 października, ale i 23 października czyli II tura wyborów prezydenckich. Czyli 3 razy do urn.
Kamil Durczok: Panie marszałku, ale może jednak w różnych miejscach demokracji można oszczędzać w życiu politycznym, ale na wyborach nie. To są jednak różne wybory, jak mówił wczoraj prezydent. Innymi regułami rządzi się kampania w wyborach parlamentarnych, innymi w wyborach prezydenckich, choćby ze względu na kompetencje, jakie ma wyłoniony w wyniku wyborów parlamentarnych rząd i czym się zajmuje prezydent.
Donald Tusk: Ja nie jestem zły na demokrację. Jestem zły na tych, którzy udawali, że dla nich kwestia oszczędności jest głównym powodem, dla którego nie skracają kadencji Sejmu, o czym marzyła chyba przygniatająca większość Polaków i stąd ta irytacja. Natomiast rzeczywiście jest tak, że lepiej nie mieszać referendum europejskiego z wyborami samorządowymi albo referendum na temat traktatu konstytucyjnego z wyborami prezydenckimi, bo każda z tych decyzji wymaga innego namysłu. Poza tym były rzecz jasna watpliwości Państwowej Komisji Wyborczej, czy można połączyć takie wybory.
Kamil Durczok: Czy jest pan zadowolony, że z wyscigu do prezydenckiego fotela ubył Panu jeden konkurent?
Donald Tusk: I tak i nie. To był bardzo poważny konkurent. Zresztą ta decyzja Włodzimierza Cimoszewicza potwierdza, że to był - a w polskiej polityce to rzadkość - mężczyzna z klasą. Tzn. człowiek, który jeśli coś powiedział nawet wbrew swojemu interesowi, to jednak okazał się konsekwentny, co jest rzeczywiście rzadkie w polskim życiu publicznym. I z jednej strony muszę powiedzieć - szkoda, bardzo lubię konkurencję, czy to jest polityka, gospodarka czy sport. Dobry konkurent to jest lepsza sprawa. Nie powiem lepsze widowisko, bo to jest powazniejsza rzecz, ale to jest lepszy efekt końcowy, więc szkoda, że jeden z najlepszych konkurentów z tej gry wypadł. Ale czy to jest z punktu widzenia interesów wyborczych tego czy innego konkurenta lepiej czy gorzej... Muszę panu powiedzieć, że dzisiaj trudno mi odpowiedzieć, czy to zmniejsza czy zwiększa moje szanse.
Kamil Durczok: A spoglądając na politykę maksymalnie z boku - czy pan się dziwi marszałkowi. Czy pan nie sądzi, że w Polsce najnormalniej nie można poczuć obrzydzenia do polityki i miec dosyć tego co posłowie mówią albo czego nie mówią, a co pokazuja na mównicy sejmowej.
Donald Tusk: Szczerze powiedziawszy to tutaj marszałek Cimoszewicz nie był jakoś przesadnie konsekwentny czy twardy jeśli chodzi np. o wyczyny posła z planszą. Wczoraj wykluczyłem posła Nowaka z posiedzenia Sejmu i bez entuzjazmu moich partnerów w prezydium Sejmu. Obrzydzenie do polityki to jest bardzo powszechne uczucie, ale od marszałka Sejmu ja bym raczej oczekiwał takiej wewnętrznej siły, która pozwala pokonać to obrzydzenie po to, żeby było mniej powodów do obrzydzenia.
Kamil Durczok: Czy pan uważa, że wszystko jest OK w sprawie zatrudnienia przez panią profesor Zytę Gilowską syna i synowej w pracach biura poselskiego?
Donald Tusk: Dałem temu publiczny wyraz i to wielokrotnie w ostatnich tygodniach, że nic nie jest OK.
Kamil Durczok: I co pan zamierza z tym zrobić, bo czytałem taka pańską wypowiedź, że nie podjął pan jeszcze decyzji, co z tą sprawą dalej.
Donald Tusk: To nie jest do końca ścisłe, jeśli chodzio o tę kwestię, która zbulwersowała niektórych mieszkańców Lublina - czyli pierwsze miejsce dla Pawła Gilowskiego, to decyzje podjąłem natychmiast i to jest decyzja wiążąca - czyli nie będzie kandydował.
Kamil Durczok: Dobrze, ale czy decyzję tego czy przekazać tę sprawę dotyczącą sprawy zatrudnienia syna i synowej do sądu koleżeńskiego.
Donald Tusk: Dzisiaj zapadnie ta decyzja, ponieważ to nie jest moja decyzja tylko decyzja kolegialna i dzisiaj Platforma podejmie tę decyzję i z całą pewnościa będzie to decyzja, która potwierdzi opinie na temat Platformy, że nawet jeśli się coś złego zdarza, to jesteśmy w tej kwestii niezwykle rygorystyczni, nawet jeśli dotyczy to wiceprzewodniczącej partii.
Przeczytaj cały wywiad