"Turyści chcą nas przechytrzyć, ale ryzykują życiem swoich dzieci". Ratownicy mają dość
Sinice w Bałtyku doprowadziły do zamknięcia niemal wszystkich trójmiejskich kąpielisk. Wielu turystów za wszelką cenę pcha się jednak do morza ryzykując świądem, biegunką i dusznościami! - Wykorzystują to, że przychodzimy do pracy o godz. 9 i kąpią się wcześniej - mówią WP ratownicy.
31.07.2018 | aktual.: 31.07.2018 14:13
Chociaż tegoroczne lato jest wyjątkowo ciepłe i słoneczne, urlopy Polaków skutecznie utrudniają ostatnio sinice. Poprzednie tak intensywne zakwity miały miejsce aż 12 lat temu.
To przez sinice zakaz kąpieli obowiązuje obecnie m.in. w Trójmieście i na Helu. Zazwyczaj te organizmy samożywne pojawiają się niespodziewanie i znikają w ciągu 2-3 dni. Tym razem problem utrzymuje się już ponad tydzień!
"Turyści idą za znak 'Koniec plaży strzeżonej'. Tam ryzykują"
Turyści przebywający nad Bałtykiem mogą więc mówić o ogromnym pechu. Nie powinni jednak lekceważyć ostrzeżeń sanepidu i dbających o ich zdrowie ratowników.
- Wydaje im się, że są sprytni. Znają godziny naszej pracy, więc zanim rano przyjdziemy i po naszym zejściu z plaży, wskakują do Bałtyku. Chcą nas przechytrzyć, a ryzykują życiem swoich dzieci - mówi Wirtualnej Polsce jeden z ratowników w Gdańsku.
Radosław Ptasiński uczy profilaktyki bezpiecznej kąpieli oraz pracuje w sekcji psów ratowniczych WOPR. Przyznaje nam, że urlopowicze mają kilka sposobów na obejście zakazu kąpieli.
- Na przykład idą za znak "Koniec plaży strzeżonej", gdzie ratownik nie ma już żadnego wpływu na to, co się dzieje - mówi Ptasiński. Podkreśla, że sinice to nie żarty. Część z nich nie jest szkodliwa, ale inne mogą doprowadzić do bardzo poważnych powikłań.
- Zawroty głowy, duszności, gorączka, świąd skóry czy zapalenie spojówek to tylko te podstawowe. Z tego co wiem, konsekwencje mogą być dużo poważniejsze – zaznacza. Niektórzy lekarze wskazują bowiem nawet na uszkodzenie nerek lub wątroby.
Sinice szczególnie niebezpieczne dla dzieci
- Rzeczywiście zdarza się, że część turystów upiera się i wchodzi do wody tam, gdzie akurat nie ma ratowników, ale zdecydowanie odradzamy takie zachowanie - mówi Wirtualnej Polsce kierownik Kąpielisk Morskich w Gdańsku Łukasz Iwański.
- Sytuacja dotycząca sinic jest bardzo dynamiczna. Jednego dnia dane kąpielisko jest zamknięte, a następnego bez problemu można już tam pływać. Wszystkie aktualne informacje znajdują się na naszej stronie internetowej, więc zachęcamy urlopowiczów, żeby rano przed wyjściem z hotelu sprawdzić, gdzie bezpiecznie można się kąpać. Z drugiej strony liczymy, że za 2-3 dni będzie już po problemie i sinice znikną - dodaje Iwański.
Kierownik Kąpielisk Morskich w Gdańsku przyznaje, że sinice mogą być szczególnie niebezpieczne dla dzieci. - W ich przypadku istnieje większe prawdopodobieństwo opicia się skażonej wody, a to może prowadzić do problemów z żołądkiem - podkreśla.
Zobacz także: Zamykają kąpieliska nad Bałtykiem. Powodem białe bryły
- Większość turystów i mieszkańców stosuje się do zaleceń ratowników, jednak są również osoby, które mimo ostrzeżeń korzystają z kąpieli. W większości przypadków poza obszarem kąpieliska strzeżonego. W tej sytuacji pozostaje nam doradzić dokładny prysznic tuż po wyjściu z wody - mówi z kolei Wirtualnej Polsce dyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu Marek Łucyk.
- W czasie zakwitów sinice wydzielają substancje toksyczne, po kontakcie z którymi mogą pojawić się nieprzyjemne objawy. Nie warto ryzykować - dodaje Łucyk.
Czym są sinice i skąd biorą się w Bałtyku?
Sinice to cyjanobakterie, czyli organizmy samożywne. Ich występowanie jest dość powszechne, ale szczególnie koncentrujemy się na ich występowaniu, gdy kwitną atakując kąpieliska.
Występują w wodach słodkich i słonych, na skałach, lodowcach, a nawet pustyniach. Szczególnie często kwitną w wodzie zanieczyszczonej chemikaliami. Sprzyja im duża zawartość fosforanów i azotanów, które zwykle pochodzą z gospodarczych odpadków takich jak detergenty, ścieki czy nawozy sztuczne.