Turcy się zdenerwowali. Prochy Brytyjczyka wyrzucone do morza w tureckim kurorcie
Mieszkańcy Marmaris, nadmorskiej miejscowości w Turcji byli poruszeni, gdy zobaczyli, co wyprawiają brytyjscy turyści. Całą grupą weszli oni do wody na plaży Uzunyalı , by dokonać pochówku bliskiej osoby. Zawartość urny z prochami trafiła do Morza Egejskiego. O incydencie zawiadomieni zostały lokalne służby sanitarne.
Do pogrzebu obywatela Wielkiej Brytanii, który pragnął spocząć w swoim ukochanym miejscu, doszło w poniedziałek. 43-latek zmarł w kwietniu zeszłego roku na skutek komplikacji po zakażeniu Covid-19, zapaleniu płuc i zawale serca. Mężczyzna często bywał w Marmaris, spędzał tu wakacje, a nawet czasem pracował w barze.Miejscowość stała mu się bliska.
Rodzina postanowiła spełnić jego ostatnią wolę i przywieźć jego prochy do Turcji. Poegnali go ze wzruszeniem. Na uroczystości obecni byli rodzice, partnerka Fiona, dwie córki - Talia i Dakota, wnuczka Dolce i wielu przyjaciół i znajomych. Wydarzeniu towarzyszyła starannie przygotowana oprawa.
Jednak nikt z uczestników nie przypuszczał, że pochówek zaalarmuje sanitarne władze. Rozrzucenie prochów spowodowało protest mieszkańców, którzy natychmiast zawiadomili służby. Jak podaje "Dailly Mail" tamtejsza Okręgowa Dyrekcja Zdrowia przeprowadziła pospieszne dochodzenie i pobrała próbki wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyrwał portfel seniorowi. Bezczelna kradzież nagrana
Okazało się, że opróżnienie urny do wody nie podniosło zagrożeń i turyści odpoczywający na plaży Uzunyalı mogą spokojnie, bez przeszkód, kąpać się w błękitnych falach. Jednak dla mieszkańców to wydarzenie to szok.
Prochy Brytyjczyka wysypane do morza. Turcy niechętni takim ceremoniom
Kremacja jest w Turcji nielegalna i obowiązują ograniczenia w wwozie prochów do kraju. Obcokrajowcy, którzy usiłowali uzyskać oficjalnie pozwolenia na pochówek skremowanych bliskich, często osiągali swój cel, ale natrafiali na poważny opór urzędów.
Internauci czasem dzielą się swoimi doświadczeniami na forach. W Wielkiej Brytanii rozsypanie prochów jest dozwolone, a z jakiegoś względu mieszkańcy Wysp często życzą sobie zawiezienia ich po śmierci do miejsc, w których czuli się szczęśliwi.
Mężczyzna, który chciał przetransportować prochy żony z Wysp do Turcji, opisał, że procedura trwała dwa lata. Trzeba było czekać na zgody z brytyjskiego lotniska, linii lotniczych, tureckiego lotniska, rządu tureckiego, urzędników tureckiej rady lokalnej, przedstawicieli głównego meczetu, tureckiej policji i lokalnych władz portowych.
Proces udaje się czasem przyspieszyć przy pomocy tureckich firm pogrzebowych, których właściciele wiedzą dobrze, jak trzeba radzić sobie z formalnościami. Jednak najczęściej sprawa budzi opór społeczny. Turcja jest krajem muzułmańskim i chociaż chowanie niemuzułmanów jest dozwolone zgodnie z ich własnymi praktykami pochówku obowiązującymi w tym kraju, islam nie zezwala na kremację.
Źródło: "Daily Mail"