Eskalacja w Syrii. Turcja zrzuciła bomby
Turcja przeprowadziła w sobotę wieczorem ataki lotnicze na kilka miejscowości w północnej Syrii zamieszkałe przez Kurdów, których Ankara oskarża o zamach bombowy w Stambule. Wstępne informacje wskazują, że zginęło co najmniej 12 osób. "Czas rozliczeń" - pisze tureckie ministerstwo obrony.
Władze tureckie oskarżyły o zamach w Stambule zdelegalizowaną Partię Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz powiązane z nią syryjskie ugrupowania kurdyjskie. Grupy kurdyjskich bojowników oświadczyły, że nie były zaangażowane w jego przeprowadzenie.
Jak dotychczas, nikt nie przyznał się do organizacji zamachu, w wyniku którego zginęło 6 osób, a 80 zostało rannych.
Sobotnie naloty wymierzone były w Kobani, strategiczne miasto w pobliżu granicy z Turcją, które Ankara próbowała wcześniej przejąć w ramach swoich planów ustanowienia "bezpiecznej strefy" wzdłuż granicy z Syrią, oraz dwie wioski zamieszkałe przez kurdyjskich przesiedleńców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie żyje kilkanaście osób
Syryjskie media opozycyjne podały, że tureckie naloty wymierzone były w pozycje dowodzonych przez Kurdów oddziałów Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF).
Ministerstwo Obrony Turcji opublikowało na Twitterze zdjęcie myśliwca podpisane: "Czas rozliczeń. Zdradzieckie ataki łajdaków są pociągane do odpowiedzialności".
W kolejnym wpisie Turcy udostępnili nagranie wideo z momentem ataku na pozycje Kurdów w Syrii.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Wielkiej Brytanii poinformowało, że ataki uderzyły również w pozycje armii syryjskiej. W sumie zginęło co najmniej 12 osób, w tym zarówno członkowie SDF, jak i żołnierze armii syryjskiej.
W sąsiednim Iraku Konsulat Generalny USA w Erbil oświadczył, że monitoruje "wiarygodne raporty" dotyczące potencjalnej tureckiej akcji wojskowej w północnej Syrii i północnym Iraku.
Źródło: Associated Press/PAP/Twitter