ŚwiatTurcja: wzrosła liczba zabitych w katastrofie w kopalni w mieście Soma

Turcja: wzrosła liczba zabitych w katastrofie w kopalni w mieście Soma

Wtorkowy wybuch i pożar w głębinowej kopalni węgla brunatnego w mieście Soma w zachodniej Turcji spowodował śmierć co najmniej 274 osób - poinformował turecki minister energetyki Taner Yildiz. W kraju ogłoszono trzydniową żałobę. Trwa akcja ratunkowa. Służby komentują, że głównie polega ona na wyciąganiu ciał zmarłych. Pod powierzchnią ziemi nadal trwa pożar.

Turcja: wzrosła liczba zabitych w katastrofie w kopalni w mieście Soma
Źródło zdjęć: © AFP

Jest to najtragiczniejsza katastrofa górnicza w dziejach Turcji. - Wciąż nie możemy dostać się do niektórych miejsc. Ponieważ tam cały czas jest pożar i spore stężenie tlenku węgla, ratownicy muszą od czasu do czasu cofać się. Czasu na odnalezienie żywych jest coraz mniej - mówił dziennikarzom jeden z ratowników.

Katastrofy na podobną skalę w światowym przemyśle wydobywczym nie odnotowano od grudnia 1975 roku, gdy wybuch i wtargnięcie wody spowodowały śmierć 372 osób w kopalni węgla kamiennego w stanie Jharkhand - na północnym wschodzie Indii.

Według ministra energetyki Yildiza, w momencie eksplozji w kopalni znajdowało się 787 ludzi - 274 z nich zginęło, a 363 uratowano, w tym wielu z obrażeniami. Z podanego przez ministra bilansu wynika, iż los około 150 osób wciąż nie jest znany. Nad miastem wciąż unosi się dym, a Yildiz oświadczył, że pożar pod ziemią trwa nadal, utrudniając operację ratowniczą.

Będąca właścicielem kopalni firma Soma Komur Isletmeleri poinformowała, że do chodników kopalni wtłacza się powietrze, by usunąć zalegający tam tlenek i dwutlenek węgla. Niektórzy z ratowników pracują na głębokości do 420 metrów.

Katastrofa wywołała połączone z aktami przemocy uliczne demonstracje w Somie, Stambule i Ankarze. Gniew protestujących kierował się przeciwko premierowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi oraz jego rządowi, oskarżanym o lekceważenie kwestii bezpieczeństwa w sprywatyzowanych kopalniach.

- Jako naród 77 mln ludzi doświadczamy bardzo wielkiego bólu - powiedział Erdogan na konferencji prasowej po odwiedzeniu miejsca katastrofy. Wydawał się jednak przyjmować postawę obronną, gdy pytano go, czy w kopalni stosowano wystarczające środki prewencyjne.

- Wybuchy takie jak ten zdarzają się w tych kopalniach przez cały czas. Nie jest tak, by nie zdarzały się one gdzie indziej na świecie - powiedział premier, dzierżąc w ręku listę światowych wypadków górniczych od 1862 roku.

Protesty

Tymczasem tureckie związki zapowiadają na jutro kolejne protesty antyrządowe. Będą to wiece przeciwko prywatyzacji przedsiębiorstw, w tym kopalń. We wtorek w katastrofie górniczej w prywatnej kopalni zginęły 274 osoby.

Dziś związki protestowały między innymi w Ankarze. Na jutro wiec zapowiada największa centrala - Konfederacja Pracowników Sektora Publicznego (KESK), do którego należy niemal ćwierć miliona pracowników. W komunikacie na stronie związku czytamy, że ci, którzy kontynuują politykę prywatyzacji, "i którzy stwarzają zagrożenie dla życia pracowników, są winni katastrofie w Somie i muszą być pociągnięci do odpowiedzialności."

Z kolei w Stambule policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozproszyć kilkutysięczny tłum demonstrantów. Niektórzy z nich mieli na głowach górnicze hełmy z lampami czołowymi, inni powiewali flagami ugrupowań lewicowych. Skandowano "Rząd ma ustąpić". Do starć sił porządku z protestującymi doszło także w Ankarze i innych miastach.

Erdogan ogłosił trzydniową żałobę narodową i odwołał swą oficjalną wizytę w Albanii. Również prezydent Abdullah Gul zrezygnował z zaplanowanej na czwartek podróży do Chin, by móc udać się do Somy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)