Turcja szantażuje NATO. Polska dostanie rykoszetem
Turcja zablokuje zatwierdzenie NATO-wskich planów obrony Polski, jeśli bojówki syryjskich Kurdów nie zostaną uznane za organizację terrorystyczną. - To zagrywka skierowana przeciwko Ale dostaje się nam, bo to wygodny cel - komentuje płk Piotr Łukasiewicz, były dyplomata.
27.11.2019 16:19
Tureckie ultimatum zaskoczyło wielu dyplomatów w NATO, przygotowujących się do szczytu NATO w Londynie i 70. rocznicy istnienia sojuszu. Jak donosi Reuters, przedstawiciele Ankary postawili sprawę jasno: Turcja nie podpisze się pod przygotowanymi już planami obrony wschodniej flanki NATO na wypadek, jeśli Sojusz de facto nie przyzna Turcji racji w jej interwencji przeciwko kurdyjskim bojówkom w Syrii.
Turcja chce, by państwa NATO uznały Powszechne Jednostki Ochrony za organizację terrorystyczną. Argumentuje, że YPG -siła, która w największym stopniu przyczyniła się do zniszczenia kalifatu ISIS w Syrii - to syryjska odnoga Partii Pracujących Kurdystanu. Ani polski, ani turecki MSZ nie odpowiedział na pytania w tej sprawie. Wiadomo jednak, że ruch Turcji wywołał po stronie polskiej oburzenie.
Co oznacza on w praktyce?
- Nie wiemy do końca, o które plany chodzi. Czy chodzi o realizacje postanowień wzmocnienia wschodniej flanki NATO z poprzednich szczytów, czy o tzw. plany ewentualnościowe, które są absolutną podstawą. Z pewnością jednak Turcja chce się w ten sposób odegrać na Francji i Wielkiej Brytanii, które krytykują jej politykę w Syrii - mówi WP płk Piotr Łukasiewicz, ekspert ds. bezpieczeństwa i były ambasador RP w Afganistanie. - Ankara wybrała sobie na cel plany wobec Polski, bo jest to dostatecznie "łagodny" ruch, by nie podważać fundamentów NATO, ale jednocześnie wystarczająco medialny, by wywołać efekt. Niestety, to pokazuje też trochę jaką wagę mają polskie interesy - dodaje.
Przeczytaj również: Turcja zostanie wypchnięta z NATO? Dyskusja w Niemczech
Trudny szczyt NATO
Manewr Ankary dodatkowo psuje już i tak bardzo napiętą atmosferę przed szczytem NATO 3-4 grudnia w Londynie. Spotkanie, które miało uświetnić 70. rocznicę powstania sojuszu, może w praktyce tylko naświetlić podziały wewnątrz organizacji.
Przed turecką interwencją, wielkie kontrowersje na temat przyszłości Sojuszu wywołał prezydent Francji Emmanuel Macron, który w wywiadzie dla tygodnika "The Economist" ogłosił, że NATO jest w stanie "śmierci mózgowej". Głównym obiektem krytyki Macrona - obok Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa - była właśnie Turcja i jej postawa w Syrii, sprzeczna z interesami Sojuszu. Francuz stwierdził też, że nie wie, czy artykuł V Paktu Północnoatlantyckiego - fundament Sojuszu - nadal obowiązuje.
- Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze niepewność wokół tego, co powie Trump, którego stosunek sceptyczne podejście do NATO jest znane. Zapowiada się, że to będzie taki szczyt, który wszyscy będą chcieli tylko przeżyć. I sukcesem będzie, jeśli nie dojdzie tam do żadnej awantury - mówi Łukasiewicz.
Przeczytaj również: Merkel do Macrona: Mam dość sprzątania po tobie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl