Turcja rozpoczęła operację zbrojną przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii
• Tureckie siły specjalne oficjalnie rozpoczęły w środę operację w Syrii
• Ok. 10 czołgów i wspierani przez Ankarę syryjscy rebelianci przekroczyli granicę
• Akcję wspierają samoloty międzynarodowej koalicji, dowodzone przez USA
• Operacja ma na celu wyparcie Państwa Islamskiego z miasta Dżarabulus
• Syryjskie MSZ potępiło wtargnięcie tureckich czołgów na swoje terytorium
• Resort nazwał to "naruszeniem suwerenności kraju"
• Początek operacji wojskowej wymierzonej w IS i Kurdów ogłosił prezydent Turcji
24.08.2016 | aktual.: 24.08.2016 13:36
Syryjskie ministerstwo spraw zagranicznych potępiło wtargnięcie tureckich czołgów na terytorium Syrii. Resort mówi o naruszeniu suwerenności kraju.
Stanowisko ministerstwa przedstawiła syryjska państwowa telewizja. MSZ podkreśliło, że wszelkie operacje antyterrorystyczne wewnątrz Syrii powinny być uzgodnione z władzami w Damaszku. Zarzuciło też Turkom, że swoimi działaniami chcą zastąpić tzw. Państwo Islamskie innymi grupami terrorystycznymi, czyli wspieranymi przez nich rebeliantami.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że operacja w północnej Syrii jest prowadzona po to, aby położyć kres częstym atakom dokonywanym na pograniczu turecko-syryjskim. - Turcja weźmie sprawy w swoje ręce, jeśli chodzi o zachowanie integralności terytorialnej Syrii - podkreślił Erdogan.
Agencja Anatolia przekazała, że armia turecka rozpoczęła ostrzał przygranicznego Dżarabulusu około godz. 4 czasu miejscowego (godz. 3 w Polsce) z położonego po tureckiej stronie granicy miasta Karkemisz. Następnie tureckie lotnictwo zbombardowało cele w samym Dżarabulusie.
Tureckie media, powołując się na źródła wojskowe, podały, że na terytorium Syrii wkroczyły pododdziały wojsk specjalnych, ale właściwa operacja lądowa jeszcze się nie rozpoczęła. Według dziennika "Hurriyet" prowadzone są działania w celu utworzenia korytarza na syryjską stronę granicy w tym regionie, a turecka artyleria ostrzelała 63 cele IS łącznie ponad 220 razy w ciągu niecałych dwóch godzin. Z informacji gazety wynika, że tureckie naloty na opanowane przez IS miasto rozpoczęły się krótko po godz. 6 (godz. 5 w Polsce).
Według Anatolii celem rozpoczętej w środę operacji jest oczyszczenie pogranicza turecko-syryjskiego z "organizacji terrorystycznych" oraz zwiększenie bezpieczeństwa na tym obszarze, a także zapewnienie terytorialnej integralności Syrii, zapobieżenie kolejnej fali uchodźców i dostarczenie mieszkańcom regionu pomocy humanitarnej.
Kancelaria premiera Turcji Binalego Yildirima przekazała, że obszary wzdłuż granicy z Syrią stanowią teraz "specjalną strefę bezpieczeństwa". Zaapelowano do przedstawicieli prasy, by nie próbowali się tam przedostać; powołano się przy tym na względy bezpieczeństwa i zagrożenie ze strony IS.
MSW: dla bezpieczeństwa ewakuowano mieszkańców miasta Karkamis i okolic
Z kolei MSW podało, że Turcja spodziewa się szybkiego wyeliminowania zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego (IS). Szef resortu Efkan Ala oświadczył, że tureckie władze ewakuowały mieszkańców z miasta Karkamis po tureckiej stronie granicy i sześciu innych miejscowości. To środki ostrożności po rozpoczęciu rano operacji z udziałem czołgów, samolotów, artylerii i sił specjalnych.
Ala podkreślił, że Turcja nie pozwoli, by krajowi zagrażały ugrupowania rebelianckie. Zastrzegł, że zagrożenie pochodzi nie tylko od dżihadystycznego Państwa Islamskiego, ale także innych "organizacji terrorystycznych".
Minister powiedział także, że do ataku bombowego w czasie przyjęcia weselnego w mieście Gaziantep w południowo-wschodniej Turcji użyto profesjonalnej klasy plastikowych ładunków wybuchowych. W sobotnim ataku przeprowadzonym przez zamachowca samobójcę podczas kurdyjskiego wesela zginęło ponad 50 osób.
Turcja o przeprowadzenie zamachu oskarżyła Państwo Islamskie, ale dotychczas ta wersja nie została zweryfikowana.
Wcześniej BBC zaznaczało, że turecka operacja rozpoczęła się w czasie, gdy do ofensywy na okupowane przez islamistów miasto przygotowywali się syryjscy rebelianci. Według opozycyjnego Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka po tureckiej stronie granicy zgromadziło się w tym celu ok. 500 rebeliantów, w tym lokalni bojownicy z Dżarabulusu. Według jednego z rebeliantów, cytowanego przez BBC, bojowników opozycyjnych może być nawet 1,5 tys.
Wsparcie Ankary dla rebelianckiej ofensywy postrzegane jest nie tylko jako próba ochrony własnego terytorium, ale także jako działania mające nie dopuścić, by kontroli nad strategicznie położonym miastem nie przejęły siły syryjskich Kurdów, które kontrolują już znaczne tereny północnej Syrii przy granicy z Turcją - podkreśla BBC. W ostatnich dniach wojsko tureckie ostrzelało pozycje kurdyjskiej milicji YPG, najprawdopodobniej po to, by nie zajęła ona Dżarabulusu. Zdaniem Ankary YPG, choć wspierana przez USA, jest przedłużeniem separatystycznej i zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
We wtorek w dwa przygraniczne miasta w Turcji, Kilis i Kartemisz, uderzyły pociski moździerzowe i rakietowe wystrzelone z Syrii, na co Turcja odpowiedziała własnym ostrzałem.
W weekend premier Yildirim oświadczył, że Turcja aktywniej włączy się w rozwiązanie kwestii konfliktu w Syrii. Po sobotnim zamachu bombowym w mieście Gaziantep, na południu Turcji, o którego zorganizowanie Ankara podejrzewa IS i w którym zginęło 51 osób, szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu oświadczył w poniedziałek, że turecko-syryjskie pogranicze musi zostać "całkowicie oczyszczone" z dżihadystów z IS.