Tu rozegra się przyszłość Putina i Ukrainy. Kijów czekają najcięższe walki
Kijów dla Władimira Putina to droga do szybkiej wygranej lub wielomiesięcznej i bolesnej porażki - oceniają eksperci. Z jednej strony Rosja chce zdobyć symbol Ukrainy, by zniszczyć morale walczących Ukraińców. Z drugiej strony to sposób na pozbycie się elity kraju - zamordowanej lub wywiezionej do syberyjskich obozów pracy. Kijów czekają najcięższe walki o losy kraju.
- Dla Władimira Putina zdobycie Kijowa to klucz do sukcesu na Ukrainie. W ten sposób zrealizuje podstawowy cel - wymieni urzędującego prezydenta i rząd na marionetkowych wykonawców swoich poleceń
- Walki o stolicę kraju będą mieć też wymiar symboliczny. Przegrana w Kijowie mogłaby podłamać morale Ukraińców, którzy w całym kraju wciąż walczą z atakami
- Władimir Putin panicznie obawia się rozległych i długotrwałych walk, a jest miłośnikiem szybkich operacji specjalnych. Im dłużej władze w Kijowie się utrzymają, tym większe będą z Rosji obawy o powtórkę wydarzeń z konfliktu w Afganistanie i Czeczenii.
Niemal 3 miliony mieszkańców i obszar dwukrotnie większy niż Warszawy. To Kijów, stolica Ukrainy. Od dwóch dni budzony syrenami alarmowymi, ostrzegającymi przed atakami bombowymi.
Schronami są już wszystkie stacje metra, podziemne parkingi, piwnice. A Majdan Nezałeżnosti - czyli centralny Plac Niepodległości - opustoszał. Z pobliskiego hotelu Ukraina zniknęli już wszyscy. I zagraniczni dziennikarze, i obsługa. A słowiańskie bóstwo Berehynia, symbolizująca niezależność Ukrainy, zerka z kolumny na pustki.
To stolica kraju będzie obszarem najważniejszego starcia pomiędzy broniącymi kraju Ukraińcami a atakującymi Rosjanami. Za Wyszgorodem - czyli właśnie obok Kijowa - zniszczony został już most prowadzący do stolicy. Wszystko, by utrudnić wjazd czołgów i transporterów do miasta.
Dlaczego Kijów stał się głównym celem operacji Władimira Putina? Jak przekonują eksperci: bez Kijowa nie zdobędzie szybko Ukrainy. Do tego walcząca stolica będzie sygnałem dla całego kraju i milionów przeciwników Rosjan. Sygnałem do walki i obrony niepodległości. A długotrwałe starcia nie interesują prezydenta Rosji.
- Celem Władimira Putina jest przejęcie całkowitej kontroli nad Ukrainą. Nie uda mu się to tak długo, jak długo będzie funkcjonował w Kijowie rząd i prezydent Wołodymyr Zełenski - mówi Wojciech Lorenz, ekspert Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych.
- Z rosyjskiej perspektywy - dla podbicia kraju, to przejęcie stolicy i zajęcie kluczowych urzędów oraz pozbycie się najważniejszych urzędników w państwie, jest środkiem do głównego celu: wstawienia tam swoich ludzi. Ustanowienie marionetkowego reżimu to podstawowy cel Władimira Putina w drodze do Kijowa.
- Zajmując główny polityczny ośrodek kraju po prostu przyśpiesza proces wymiany władzy, a czas dla Rosji gra bardzo ważne znaczenie. Im dłużej trwają walki, tym więcej pojawi się informacji dotyczących popełnionych zbrodni wojennych, atakowania domów i mordowania cywilów. A to może nie tylko konsolidować kraje Unii Europejskiej i całego Zachodu, ale również wyprowadzać na ulice rosyjskich miast przeciwników Władimira Putina - dodaje.
I jak przypomina, ostatnie dni pokazały, że przeciwników Kremla nie brakuje.
- Dlatego czas dla najeżdżającego jest kluczowy: utrudnia obronę, ale również zabezpiecza politykę wewnątrz kraju - mówi Wojciech Lorenz.
Co z kolei Władimir Putin zrobi z ukraińskimi elitami, gdy już zdobędzie Kijów? - To jest pytanie, na które odpowiedź zna tylko on sam. Jeżeli jednak o obecnych władzach Ukrainy mówi "naziści", którzy "są zagrożeniem dla Rosji", to trudno oczekiwać pozytywnego scenariusza. Część będzie chciał wypchnąć poza Ukrainę, zmusić do ucieczki i wyjazdu. Część będzie chciał skłonić do współpracy, tak jak zrobił to w Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej. Część będzie mógł mordować lub wysyłać na lata do obozów pracy, gdzie już dziś wyroki odsiaduje kilka tysięcy osób - mówi.
I dlatego prezydent Ukrainy w jednym z ostatnich wystąpień powiedział wprost: dla Rosji jestem celem numer jeden, a moja rodzina jest celem numer dwa. Z Kijowa wyjeżdżać jednak nie zamierza.
Jak wskazuje dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, dla Władimira Putina niezbędne są symbole - w tym symbole zwycięstwa.
- Zdobycie Kijowa i przejęcie nad nim pełnej kontroli militarnej byłoby uderzeniem symbolicznym w Ukrainę, próbą złamania ducha oporu wśród Ukraińców, którzy w pierwszym dniu pokazali, że świetnie się bronią, że nie mają ochoty się poddawać. A najlepiej świadczą o tym obrońcy maleńkiej Wyspy Węży na Morzu Czarnym, którzy - wiedząc o nieuchronnej śmierci - słownie pokazali wystawiony jeden z palców w stronę atakującego okrętu. To buduje mit obronny, to buduje patriotyczną postawę Ukraińców - mówi dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- I jednocześnie to tłumaczy, dlaczego Władimir Putin stawia wszystko na jedną kartę. Kierunek Kijów, kierunek stolica i jej zdobycie mają dla Putina znaczenie wizerunkowe, symboliczne i mentalne. Ma doprowadzić nie tylko do złamania rządzących, ale całego narodu - dodaje.
Jak wskazuje, Władimir Putin musi być zaskoczony tym, jak Ukraina broni się w pierwszych godzinach ataku.
- Trzeba pamiętać, że nawet pozbawiona mocy bojowej, ukraińska armia w 2014 roku zatrzymała napaść w Donbasie. I przez lata utrzymywała linię frontu. Przez ten czas została dozbrojona, przeszkolona, zmotywowana i jest gotowa na poważne walki. A Władimir Putin uwielbia ataki błyskawiczne, nie długotrwale walki. Zdobycie Kijowa z jego perspektywy to uniknięcie scenariusza z Afganistanu i wojny czeczeńskiej. I jednego, i drugiego wolałby uniknąć - tłumaczy.
- Przerażenie Ukraińców to taktyka na uniknięcie silnego oporu miejskiego. Rosjanie być może i wjadą do dużych miast, bo przecież mają zdolności bojowe, ale inną kwestią jest ich późniejsze utrzymywanie. Walka ze zdeterminowaną ludnością to inna historia, bolesna dla Władimira Putina - mówi dr Agnieszka Bryc.
Dla Władimira Putina zdobycie Kijowa byłoby zupełnie innym etapem walki o Ukrainę - konieczność powołania i późniejszego utrzymania marionetkowego rządu. - Rosjanie dbają o propagandę. Nie bez powodu pokazują, jak to niby niektórzy żołnierze ukraińscy się poddają, nie bez powodu od lat zalewają internet swoimi tezami. Przegonienie "nazistów" z Kijowa, bo tak nazywają Ukraińców, byłoby pokazane jako zakończenie akcji pokojowej - tłumaczy.