Trzylatek utopił się w beczce na deszczówkę
Zgierska prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci trzyletniego chłopca, który podczas nieobecności sprawującej nad nim opiekę babci wpadł do beczki z wodą i utonął. Do tragedii doszło w cwartek w Zgierzu w woj. łódzkim.
Jak poinformował Polską Agencję Prasową rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, z dotychczasowych ustaleń wynika, że trzyletni chłopiec pozostawał pod opieką babci; podczas jej chwilowej nieobecności na podwórku dziecko wpadło do beczki z tzw. deszczówką. Chłopiec zginął na skutek utonięcia, co potwierdziły wyniki sekcji zwłok przeprowadzonej w piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi.
Do tragedii doszło w czwartek po południu. Chłopiec bawił się na podwórku, a babcia weszła do domu, aby zająć się jego młodszą siostrą.
Śledczy ustalili, że rodzice 1,5-rocznej dziewczynki i trzyletniego chłopca od środy - na czas remontu, który odbywał się w ich mieszkaniu - pozostawili dzieci pod opieką 60-letniej babci.
- Kiedy po pewnym czasie kobieta zainteresowała się co z wnukiem, początkowo nie mogła go znaleźć. Weszła do odgrodzonej furtką części nieruchomości, na której znajduje się wkopana w ziemię beczka na deszczówkę. Okazało się wówczas, że dziecko leży zanurzone w znajdującej się tam wodzie - relacjonował prok. Kopania.
Kobieta przyniosła wnuka do domu i zaczęła wzywać pomocy. Sąsiad zadzwonił po pogotowie. Trwająca ponad godzinę reanimacja okazała się bezskuteczna.
Prokurator i funkcjonariusze policji ustalili, że prawdopodobnie furtka prowadząca do odgrodzonej części nieruchomości nie była należycie zabezpieczona po tym, jak 60-latka weszła na tę część działki, aby powiesić pranie.
Rzecznik prokuratury poinformował, że kobieta może usłyszeć zarzut dotyczący nieumyślnego spowodowania śmierci - za ten czyn grozi kara do 5 lat więzienia