Trzy miesiące koczował na lotnisku - kończy protest
Chiński obrońca praw człowieka, który od blisko 3 miesięcy koczował na międzynarodowym lotnisku w Tokio, kończy swój protest. Mężczyzna dostał od chińskich władz zgodę na powrót do kraju, o który walczył.
01.02.2010 | aktual.: 01.02.2010 13:43
55-letni Feng Zhenghu, który pochodzi z Szanghaju, kilkakrotnie był odsyłany z powrotem do Japonii po przylocie do Chin. Na znak protestu 4 listopada postanowił pozostać w strefie tranzytowej lotniska w Tokio.
- Postanowiłem wrócić do Chin przed Nowym Rokiem (księżycowym 14 lutego) - powiedział przez telefon Feng. - Wygląda na to, że władze chińskie postanowiły mi pozwolić wrócić - dodał.
- Przedstawiciele ambasady Chin przyjechali do mnie na lotnisko i omówiliśmy mój status - wyjaśnił mężczyzna. Zaznaczył jednak, że za wcześnie na radość. - Najpierw muszę cało i zdrowo dotrzeć do Chin - oznajmił.
W 2001 roku Feng został skazany na trzy lata więzienia za "nielegalną działalność biznesową". Według raportu Amnesty International z 2009 roku, od zwolnienia Feng pisał krytyczne artykuły ukazujące błędy lokalnych władz, niesprawiedliwości systemu sądowniczego i eksmisje.
Czterokrotnie linie lotnicze nie pozwoliły mu wejść na pokład samolotu do Chin. Również cztery razy Feng doleciał do Szanghaju, lecz chińskie władze na lotnisku odmawiały mu prawa wjazdu i zawracały do Tokio - powiedziała jego siostra Natsuki Suzuki, która mieszka w Japonii.