Trzy kobiety skazane na 25 lat za zabójstwo
Na kary po 25 lat pozbawienia wolności skazał w
czwartek Sąd Okręgowy w Krakowie trzy kobiety, odpowiadające za
makabryczne zabójstwo radcy prawnego z Chrzanowa. Sąd pozbawił je
praw publicznych na 10 lat.
22.02.2007 14:45
Jedna z oskarżonych jest córką ofiary, druga konkubiną, a trzecia - ich znajomą. Prokuratura zarzuciła im dokonanie zabójstwa z niskich pobudek, zasługujących na szczególne potępienie, tj. chęci zagarnięcia majątku ofiary. Kierowanie brutalnym zabójstwem, rozkawałkowaniem ciała i ukryciem szczątków, prokuratura przypisała znajomej córki i przyjaciółki ofiary - Aleksandrze C.- M. Sąd uznał, że wina żadnej z oskarżonych nie budzi wątpliwości.
Do tragedii doszło w Chrzanowie (Małopolska) w styczniu 2000 roku. Córka z konkubiną podały majętnemu radcy prawnemu środki usypiające, a następnego dnia udusiły go. Następnie pocięły zwłoki na kawałki, wywożąc szczątki w torbach do Krakowa i topiąc je w Wiśle. Zacierały też ślady, paląc pościel i zrywając podłogę, na której rozcinano ciało. Czynnościami tymi, według ustaleń prokuratury i sądu, miała kierować Aleksandra C.-M.
Córka ofiary Katarzyna K. zgłosiła policji zaginięcie ojca, informując, że nosił się on z zamiarem wyjazdu do Warszawy, gdzie miał umówione spotkanie. Wystąpiła nawet w programie telewizyjnym.
Z ustaleń policji i prokuratury wynika, że powodem zbrodni była chęć przejęcia majątku ofiary. Testament zostawiony przez Antoniego K. nie mógł jednak zostać zrealizowany, ponieważ nie stwierdzono jego śmierci. Dlatego kobiety po kilku latach postanowiły doprowadzić do uznania jego śmierci. W tym celu wysłały anonim na adres zamieszkania ofiary.
Rzekomy autor listu opisywał, że kilka lat wcześniej był świadkiem wrzucania przez dwóch mężczyzn do Wisły dużych pakunków, a na miejscu zdarzenia znalazł potem portfel Antoniego K. Jak pisał, początkowo milczał o tym fakcie, ale w końcu postanowił odesłać portfel wraz z informacjami, by oczyścić swoje sumienie.
We wskazanym miejscu wyłowiono szczątki ofiary, a działania policji z tzw. wydziału X, badającego niewykryte sprawy, doprowadziły do ustalenia, że zabójstwa dokonały 44-letnia córka Katarzyna K. i 42-letnia konkubina ofiary Anna G. oraz ich znajoma 42-letnia Aleksandra C.-M., która zbrodnię zaplanowała i kierowała nią, wydając polecenia pozostałym kobietom.
Katarzyna K. i Anna G. przyznały się do winy. Córka wyjaśniała, że początkowo chodziło jej o dysponowanie wkładem mieszkaniowym, a dopiero potem usłyszała, że o dysponowanie całym majątkiem ojca. W zeznaniach Anny G. pojawiły się informacje, że Antoni K. źle je traktował i zmuszał je do prac ponad ich siły. Obie zgodnie twierdziły, że do wszystkiego namówiła je Aleksandra C.-M., która opracowała plan zabójstwa i nadzorowała jego wykonanie. Aleksandra C.-M. określiła stawiane jej zarzuty jako absurdalne i nie przyznała się do winy.
Przed sądem współoskarżone opisywały okoliczności zbrodni i zachowanie Aleksandry C.-M., która w trakcie kawałkowania zwłok miała mówić: "Dobre jesteście, wytrzymajcie", a na koniec pochwaliła je: "Byłyście wspaniałe". Sąd uznał, że ich zeznania, od początku spójne i wiarygodne, są wystarczające do uznania winy Aleksandry C.-M.
Podczas ogłaszania wyroku oskarżona Aleksandra C.-M., dla której prokurator domagał się kary dożywocia, zasłabła i osunęła się na podłogę. Po podaniu jej wody sąd kontynuował ogłaszanie wyroku.
Jak powiedział dziennikarzom prok. Mariusz Boroń, w świetle materiału dowodowego i opinii biegłych on również nie miał wątpliwości co do winy Aleksandr C.-M. Zwrócił także uwagę, że "teatralne" działania stosowała ona podczas całego procesu, ponieważ "jest to osoba manipulująca ludźmi". Zwrócił również uwagę, że dwie pozostałe oskarżone to osoby bierne, podatne do manipulacji.
Wyrok jest nieprawomocny.