ŚwiatTrzy dni żałoby w Turcji. W Ankarze doszło do przepychanek z policją

Trzy dni żałoby w Turcji. W Ankarze doszło do przepychanek z policją

W Ankarze doszło do przepychanek między turecką policją a żałobnikami i prokurdyjskimi politykami, po tym jak funkcjonariusze nie dopuścili ich do złożenia kwiatów w miejscu sobotniego zamachu. Według sobotniego bilansu tureckich władz, zginęło w nim co najmniej 95 osób; prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna HDP poinformowała zaś w niedzielę, że ofiar śmiertelnych jest 128. W kraju trwa trzydniowa żałoba.

Trzy dni żałoby w Turcji. W Ankarze doszło do przepychanek z policją
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | SEDAT SUNA

Przedstawiciele prokurdyjskiej partii HDP planowali złożyć kwiaty w miejscu, w którym dzień wcześniej doszło do zamachu. Wraz z innymi żałobnikami mieli też uczestniczyć w uroczystości poświęconej pamięci ofiar.

Sympatycy ugrupowania HDP zwracali uwagę, że kilka osób zostało poturbowanych przez służby bezpieczeństwa. Wokół miejsca zamachu zgromadził się tłum, a wiele osób wymachiwało transparentami z napisami "morderca (prezydent Recep Tayyip) Erdogan", "policja-zabójcy".

Policja tłumaczyła, że na miejscu cały czas trwają prace śledczych, którzy próbują odkryć, kto stoi za sobotnim zamachem. Do tej pory nikt też nie przyznał się do ataku przed dworcem kolejowym w Ankarze, który był najkrwawszym we współczesnej historii Turcji.

W centrum stolicy Turcji demonstrują tysiące ludzi. Manifestanci zebrali się na placu Sihhiye, w pobliżu dworca kolejowego, gdzie doszło do ataków.

Uczestnicy demonstracji skandują hasła antyrządowe. Tureckie władze zapowiadają zaostrzenie środków bezpieczeństwa przed nadchodzącymi wyborami, które mają odbyć się, jak planowano, 1 listopada.

Kto stoi za atakiem?

W związku z zamachem premier Turcji Ahmet Davutoglu ogłosił trzydniową żałobę narodową. Podczas spotkania z dziennikarzami szef rządu powiedział też, że "jest oczywiste, które organizacje miały możliwość zorganizowania i przeprowadzenia zamachów". Wymienił Państwo Islamskie, Partię Pracujących Kurdystanu oraz dwa lewicowe ugrupowania nielegalną Rewolucyjną Ludowo Wyzwoleńczą Partię-Front i Marksistowsko-Leninowską Partię Komunistyczną.

Trwa śledztwo w celu ustalenia sprawców ataku. Premier Turcji zapowiedział, że będzie chciał skonsultować się w tej sprawie z opozycyjnym ugrupowaniami - Republikańską Partia Ludową i Nacjonalistyczną Partią Działania. Wykluczył jednak spotkanie z przedstawicielami prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej, która zasugerowała udział rządu w organizacji ataku.

Zamach spreparował rząd?

Oskarżenia, ze zamach został spreparowany przez rząd pojawiły się na Twitterze. Jak napisał ekspert ds. Bliskiego Wschodu doktor Wojciech Szewko, dwie sieci komórkowe Turkcell i Vodafone zablokowały dostęp do Twittera i Facebooka w Turcji. Ponadto, blokowane są informacje o zamachu. Z drugiej strony pojawiają się też zarzuty, że zamach został spreparowany przez Partię Pracujących Kurdystanu.

Do zamachów doszło na trzy tygodnie przed wyborami parlamentarnymi, w których kurdyjska partia HDP ma szanse na dobry wynik.

Specjaliści podkreślają, że zamach był bardzo podobny do ataku z lipca z miejscowości Suruc. W zamachu na kurdyjski wiec zginęło wtedy 30 osób, a do jego przeprowadzenia przyznało się Państwo Islamskie.

Mężczyzna miał 25-30 lat

Tymczasem w niedzielę dziennik "Yeni Safak" podaje, że odnaleziono ciało jednego z zamachowców - to mężczyzna w wieku 25-30 lat. Gazeta podkreśla, że udało się pobrać jego odciski palców do dalszej analizy.

W sobotę lider HDP Selahettin Demirtas obarczył odpowiedzialnością za zamach rząd w Ankarze. Według niego to element kampanii ataków władz na jego ugrupowanie, kolejny po zbombardowaniu wiecu HDP w Diyarbakir przed wyborami parlamentarnymi w czerwcu samobójczym zamachu w Suruc w lipcu, rzekomo przeprowadzonym przez IS, w którym zginęło 33 prokurdyjskich działaczy. Zdaniem HDP władze próbują osłabić partię przed kolejnymi wyborami 1 listopada.

Do eksplozji doszło przed początkiem pokojowej demonstracji działaczy prokurdyjskich i lewicowych.

W 2003 r. w atakach na dwie synagogi, siedzibę banku HSBC w Stambule i brytyjski konsulat zginęły 62 osoby. Według władz tamte zamachy były typowe dla Al-Kaidy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)