Trzęsienie ziemi na Wyspach? Może dojść do nieoczekiwanego zwrotu akcji

Liz Truss w czwartek przypieczętowała swój los jako najkrócej urzędującego premiera we współczesnej historii politycznej Wielkiej Brytanii. Jedynym z jej "osiągnięć" był fakt, że była ostatnim premierem za panowania królowej Elżbiety II. Jej ostatnie decyzje wywołały chaos a odejście lawinę pytań - kto zostanie nowym szefem brytyjskiego rządu?

Trzęsienie ziemi na Wyspach? Może dojść do nieoczekiwanego zwrotu akcji
Trzęsienie ziemi na Wyspach? Może dojść do nieoczekiwanego zwrotu akcji
Źródło zdjęć: © East News | Alberto Pezzali

23.10.2022 | aktual.: 23.10.2022 13:04

Ostatnie dni w wykonaniu 47-letniej przewodniczącej Partii Konserwatywnej to prawdziwa katastrofa. Zatwierdzony przez premier mini-budżet spowodował chaos, a w ciągu ostatnich kilku dni sytuacja wymknęła się spod kontroli. Truss próbowała rozpaczliwie ratować sytuację i odwołała ministra skarbu Kwasiego Kwartenga.

Według ekspertów tym ruchem i powołaniem w miejsce Kwartenga Jeremy'ego Hunta tylko na chwilę uratowała swoją posadę. Spekulowano, że dzięki temu utrzyma się przy władzy trochę dłużej, ale nie dawano jej większych szans niż dotrwanie na obecnym stanowisku do końca roku.

Jakby tego było mało, ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych musiała zrezygnować Suella Braverman, która wysłała państwowy dokument z prywatnej poczty mailowej i tym samym naruszyła protokół bezpieczeństwa. Czarne chmury nad głową Liz Truss przybrały jeszcze ciemniejszy kolor. Jeszcze przed rezygnacją Braverman sondaże premier były na rekordowo niskich poziomach, po miesiącu urzędowania cieszyła się mniejszym poparciem niż jakikolwiek współczesny premier, a ponadto jej poparcie było niższe niż poziom zaufania społecznego w jakimkolwiek momencie urzędowania Borisa Johnsona, Theresy May i Davida Camerona.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dymisja premier była nieunikniona, choć jeszcze w środę przekonywała w Izbie Gmin, że "jest wojownikiem, a nie rezygnacją". Po niespełna 24 godzinach wyszła przed budynek Downing Street 10, by ogłosić swoje odejście.

- Zdaję sobie sprawę, że biorąc pod uwagę sytuację, nie mogę wykonać mandatu, na podstawie którego zostałam wybrana przez Partię Konserwatywną. Rozmawiałam z Jego Królewską Mością Królem, aby powiadomić go, że rezygnuję z funkcji lidera Partii Konserwatywnej - powiedziała Truss. - Dziś rano spotkałam się z przewodniczącym komitetu Sir Grahamem Brady'm. Uzgodniliśmy, że w ciągu najbliższego tygodnia odbędą się wybory. Zapewni to, że pozostaniemy na ścieżce realizacji naszych planów fiskalnych i utrzymania stabilności gospodarczej i bezpieczeństwa naszego kraju. Pozostanę premierem do czasu wyboru następcy.

W brytyjskich mediach ruszyła giełda nazwisk. Najwyżej stoją szanse Rishiego Sunaka, który przed miesiącem właśnie z Truss przegrał walkę o przywództwo, a w niedzielę ogłosił oficjalnie w niedzielę, że będzie się ubiegał o przywództwo w Partii Konserwatywnej. Podczas kampanii ostrzegał, że plany podatkowe jego rywalki zaszkodzą gospodarce. Były naczelny sekretarz skarbu miał rację, co może mu pomóc w skutecznej walce o urząd. Sunak przeprowadził Wielką Brytanię przez trudny czas koronawirusa, gdy państwo wpompowało olbrzymie pieniądze, próbując utrzymać gospodarkę na powierzchni.

Nieoczekiwany zwrot akcji?

Najpoważniejszą kontrkandydatką Sunaka jest Penny Morduant. Mogła już zasmakować obowiązków premiera, gdy na początku tygodnia musiała zastąpić Truss w czasie pilnego posiedzenia w parlamencie. W 2019 r. przeszła do historii, gdy została pierwszą kobietą, której powierzono funkcję sekretarza obrony Wielkiej Brytanii.

Na Wyspach może dojść do nieoczekiwanego zwrotu akcji i do władzy może powrócić Boris Johnson. Często wyśmiewany za swoją flegmatyczność, nieporadność i kontrowersyjne uczesanie polityk był w stanie dotrzymać obietnicy dokończenia Brexitu, przeprowadzić kraj przez pandemię, a po rosyjskiej inwazji na Ukrainę dał się poznać jako zdecydowany lider. W lipcu został zmuszony do odejścia po miesiącach kłótni o imprezy odbywające się przy Downing Street w czasie najtwardszego lockdownu. Mimo kontrowersyjnego przywództwa nadal ma sojuszników w parlamencie i w swojej partii. Po informacji o dymisji Truss Johnson skrócił urlop i w sobotę wrócił do Londynu.

Wśród kandydatów wymienia się również ministra obrony Bena Wallace'a, Kemi Badenoch, a zamieszanej w "aferę mailową" Suelli Braverman. Szansę tej trójki są jednak zdecydowanie niższe w porównaniu z sondażami dotyczącymi Sunaka, Morduant i Johnsona.

Rynki oczekiwały dymisji Liz Truss i jeszcze przed jej przemówieniem funtów wzrósł do poziomu 1,13 wobec dolara. Piastująca urząd premiera Wielkiej Brytanii Truss otrzyma 19 tys. funtów (ponad 100 tys. zł) odprawy. Lider Partii Pracy Keir Starmer zapowiedział, że jedynym racjonalnym rozwiązaniem będą natychmiastowe wybory powszechne. Na razie taka opcja nie wchodzi w grę, a wszystko jest w rękach torysów, którzy do piątku 28 października spodziewają się wybrać nowego przywódcę i tym samym nowego gospodarza Downing Street 10. Na Wyspach po serii zawirowań doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi, a wiele przemawia za tym, że to jeszcze nie koniec i można się spodziewać wstrząsów wtórnych.

Dla Wirtualnej Polski Karol Borawski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (209)