Trzeba wyprostować trasę pociągu
Dwie godziny krócej można by jechać z
Wrocławia do Berlina, gdyby pociąg jechał inną trasą. Takie
wnioski płyną z opracowania niemieckiej firmy IPG, dla senatu
stolicy Niemiec - informuje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
17.04.2007 | aktual.: 17.04.2007 01:04
Dziś ze stolicy Dolnego Śląska do Berlina trzeba jechać pociągiem przez Poznań. Trwa to 5 godzin 36 minut. W ten sposób niepotrzebnie tracimy prawie dwie godziny. Z wyliczeń przeprowadzonych przez Niemców wynika, że już dziś, bez dodatkowych nakładów finansowych, można skrócić ten czas do 3 godzin 39 minut.
Wszystko jest możliwe dzięki remontowi trasy Wrocław - Legnica - Węgliniec. - Skończy się on w przyszłym roku - twierdzi Jerzy Dul, dyrektor wrocławskiego oddziału PKP Polskie Linie Kolejowe - spółki odpowiadającej za tory, elektryfikację i wszystkie inne urządzenia potrzebne do jazdy pociągów.
Grzegorz Roman, dyrektor departamentu architektury i rozwoju we wrocławskim magistracie mówi, że po swojej stronie zrobiliśmy wszystko, co trzeba. Remontujemy magistralę do granicy, która pozwala pociągom na jazdę z prędkością 160 kilometrów na godzinę - wyjaśnia. Dodaje, że to Niemcy są opóźnieni i muszą wyremontować tory po swojej stronie.
Między Węglińcem a Horką nie ma zelektryfikowanej trasy, dlatego potrzeba użyć tam lokomotyw spalinowych. Niemcy kupili dwadzieścia takich składów, ale dziś są im one niepotrzebne. Jeden nawet wydzierżawili Włochom. Remontu wymaga też odcinek między Horką a Cottbus. Ale od tego miasta do stolicy Niemiec tory są już znakomite. To właśnie po ewentualnym remoncie odcinka Węgliniec - Cottbus udałoby się skrócić czas przejazdu na trasie Wrocław Berlin o kolejną godzinę, czyli do 2 godzin 39 minut. (PAP)