Trwają poszukiwania górnika w kopalni Halemba
Coraz mniejsza odległość dzieli ratowników
od miejsca, gdzie prawdopodobnie znajduje się 30-letni górnik,
zaginiony po środowym tąpnięciu w kopalni "Halemba" w Rudzie
Śląskiej. Szacuje się, że jedna z dwóch usiłujących dotrzeć tam
ekip jest ok. 22 metrów od poszukiwanego.
25.02.2006 | aktual.: 25.02.2006 20:21
Odstęp między zastępami ratowniczymi, przebierającymi zasypane wyrobisko z dwóch stron, zmniejszył się do ok. 60 metrów. Z jednej strony do miejsca, gdzie - jak podejrzewamy - znajduje się pracownik, pozostało ok. 22 metrów. W ciągu minionej doby ratownicy posunęli się o ok. 8 metrów do przodu - powiedział rzecznik kopalni Jan Sienkiewicz.
Zastępom pracującym z drugiej strony chodnika nie udało się zrobić podobnego postępu. Drogę zagrodził im bardzo twardy występ skalny, a pracę dodatkowo utrudniła zgromadzona w wyrobisku woda. Trzeba było przygotować prowizoryczny system odwodnienia. Na dół sprowadzono też młot hydrauliczny do rozkruszenia skały.
Warunki panujące 1030 metrów pod ziemią nadal nie pozwalają na użycie sprzętu mechanicznego - wobec zagrożenia metanowego jakakolwiek iskra mogłaby spowodować np. zapalenie metanu. Jak powiedział rzecznik, w wyniku przewietrzania wyrobiska stężenia metanu unormowały się jednak na tyle, że będzie można użyć młota hydraulicznego, a ratownicy mogą pracować bez aparatów tlenowych. Rumowisko jest przebierane ręcznie, a węgiel i skały wynosi się w workach.
W sobotę, w chwili zmiany zastępów ratowniczych, kiedy w wyrobisku zrobi się bardzo cicho, podjęta zostanie kolejna próba uchwycenia sygnału, który powinien emitować nadajnik w lampce zaginionego górnika. W piątek zarejestrowano sygnały, ale szybko pojawiły się wątpliwości, czy z całą pewnością emituje je nadajnik górnika, czy np. zasypana aparatura pomiarowa.
Prowadzący akcję nadal nie są w stanie ocenić, ile zajmie im spenetrowanie zasypanej części wyrobiska. Jest tam bardzo wąsko, a posuwanie się naprzód utrudniają zalegające w chodniku elementy jego obudowy i urządzeń. W tej sytuacji akcja może potrwać jeszcze kilka dni. Szanse górnika na przeżycie maleją, choć - jak mówią zawsze ratownicy - dopóki trwa akcja, jest nadzieja.
Wyrobiska 1030 metrów pod ziemią zostały zasypane po dwóch wstrząsach górotworu, do których doszło w środę późnym popołudniem. Drugi z nich spowodował tąpnięcie, czyli zjawisko gwałtownego wyładowania się ogromnej energii nagromadzonej w górotworze, otaczającym podziemne wyrobiska. Po pierwszym wstrząsie z zagrożonego rejonu bezpiecznie wycofano 30 pracujących tam górników. Po drugim ranny został sztygar zmianowy (ma m.in. złamaną nogę i ogólne potłuczenia), a 30-letni specjalista metanometrii został uwięziony.