Trwają aresztowania działaczy opozycji w Birmie
Kilkadziesiąt osób zatrzymały birmańskie
służby bezpieczeństwa w nocy z niedzieli na poniedziałek w ramach
trwającej od ubiegłego tygodnia rozprawy z opozycją i mnichami
buddyjskimi.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krew-na-ulicach-rangunu-6038636784407169g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krew-na-ulicach-rangunu-6038636784407169g )
Krew na ulicach Rangun
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/birma-reakcja-swiata-6038692378678401g )
Birma: reakcja świata
Poniedziałkowa rządowa prasa birmańska informuje o rewizjach, prowadzonych w buddyjskich klasztorach i przejęciu tam "zapasów broni". Główny ranguński dziennik "Światło Nowego Myanmaru" precyzuje, że w klasztorach znaleziono "18 noży, jedną siekierę, proce i jeden pocisk o kalibrze 9 mm". Nie sprecyzowano miejsca odkrycia ani też nie podano, do kogo należał zarekwirowany "arsenał".
Jednocześnie wojskowe władze ostrzegły po raz kolejny mnichów przed angażowaniem się w sprawy polityczne. Zapowiadając surowe karanie mnichów, naruszających prawo, junta ostrzegła, iż "mnisi muszą stosować się do praw boskich i państwowych - jeśli naruszają te prawa, zostaną przeciwko nim podjęte zdecydowane działania".
W poniedziałek w Rangunie nieznacznie złagodzono obowiązujące od zeszłego tygodnia ograniczenia, otwierając dla wiernych zamknięte po rozprawie z demonstrującymi mnichami pagody Sulu i Szwedagon. Usunięto też część blokad drogowych w centrum miasta.
Do manifestacji mnichów buddyjskich doszło w miastach birmańskich na znak protestu przeciwko ubożeniu społeczeństwa. W krwawej rozprawie według rządowych danych zginęło 10 osób, natomiast opozycja utrzymuje, że zabito kilkuset demonstrantów. Ponad 1000 zatrzymanych w czasie manifestacji ludzi nadal pozostaje w więzieniach.