Trump złamał zasady. Pokazał to Amerykanom
Do szeroko komentowanego przez dwie strony politycznych podziałów w Stanach Zjednoczonych wydarzenia doszło w poniedziałek na Cmentarzu Narodowym w Arlington. Były prezydent USA Donald Trump złożył w tym dniu wizytę w najważniejszej dla Amerykanów nekropolii. Jego sztabowcy nie uszanowali jednak miejsca, w którym spoczywają weterani.
Donald Trump odwiedził cmentarz w trzecią rocznicę zamachu przy bramie Abbey lotniska w Kabulu. Podczas wycofywania z Afganistanu amerykańskich wojsk zginęło tam 13 żołnierzy USA i 170 Afgańczyków.
O tę wizytę prosili Trumpa członkowie rodzin ofiar. Departament Obrony zgodził się więc na taką oficjalną wizytę polityka, ale zastrzegł - z uwagi na zbliżające się wybory - że uroczystość ma mieć pozbawiony wyborczych elementów charakter.
Donald Trump i awantura na cmentarzu weteranów. USA podzielone
Zwolennicy Trumpa i jego sztabowcy nie mogli dopuścić używania jakichkolwiek reklamowych gadżetów, chorągiewek, banerów, czapeczek czy haseł wyborczych. Było też konkretne ostrzeżenie - żadnych kamer w tzw. sekcji 60, gdzie spoczywają polegli w najnowszych konfliktach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaki powinien być prezydent? Hołownia: Kaczyński już powiedział
Przedstawiciele mediów dostosowali się do tego wymagania, więc Trump ruszył w ten obszar cmentarza bez dziennikarzy. Jednak sztab kandydata na prezydenta uznał, że ich własny fotograf i operator kamery mogą pójść za politykiem.
Doszło do sprzeczki z pracownicą cmentarza, która przypomniała o zasadach. Wtedy mężczyzna ze sztabu Trumpa odepchnął kobietę. Przyboczni polityka zaatakowali ją też werbalnie.
Ten incydent przez zwolenników Trump jest jednak przedstawiany zupełnie inaczej. Rzecznik sztabu Steven Cheung mówi, że kobieta "ma problemy ze zdrowiem psychicznym" i obiecuje przedstawienia nagrań, które udowodnią, że to ona zaatakowała. Do tej pory jednak nagrań nie pokazano.
Współprzewodniczący sztabu Trumpa Chris LaCivita, który był obecny w Arlington, powiedział o przedstawicielce cmentarza, że jest "nikczemną osobą".
Tymczasem zaatakowana postanowiła nie składać doniesienia do prokuratury. Złożyła jedynie relację przełożonym. Obawia się prześladowań ze strony wyborców Trumpa.
Przeczytaj również: Ostrzeżenie z Londynu. "Musimy być gotowi na irracjonalną zemstę Putina".
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", urządzania wydarzeń związanych z kampanią wyborczą na terenie cmentarzy wojskowych zabrania prawo federalne. Amerykańskim żołnierzom nie wolno oficjalnie, w mundurze, brać udziału w wiecach poparcia dla polityków.
Dlatego filmami z sekcji 60. oburzone są rodziny niektórych zmarłych. Inni wydali zgodę na pokazanie nagrobków ich bliskich.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W wywiadzie w CNN rzecznik sztabu Kamili Harris Michael Tyler określił awanturę na cmentarzu mianem "zasmucającej". - Donald Trump chce, by wszystko kręciło się wokół niego. Jest również osobą, która w przeszłości poniżała żołnierzy, tych, którzy poświęcili życie dla kraju - skomentował Tyler.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"