Trump w Polsce, a na Bałtyku manewry. Rosjanie i Chińczycy wysyłają sygnał
Pierwsza wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Europie Wschodniej nie mogła obyć się bez reakcji ze strony innych potęg. Jego odwiedziny w naszym kraju zbiegną się z rosyjsko-chińskimi manewrami na Bałtyku.
Na Morzu Bałtyckim pojawiły się trzy chińskie okręty wojenne, w tym niszczyciel rakietowy CNS "Changsha". Okręty wypłynęły z bazy chińskiej marynarki wojennej w zatoce Talong na wyspie Hajnan 18 czerwca.
Wraz z rosyjskimi jednostkami przeprowadzą ćwiczenia Joint Sea 2017 w okolicy Kaliningradu i Sankt Petersburga. To pierwszy przypadek ćwiczeń rosyjsko-chińskich na Morzu Bałtyckim. Kolejne fazy manewrów odbędą się już w innym rejonie świata - na Morzu Japońskim i Ochockim.
Manewry zbiegną się z wizytą w Polsce prezydenta USA Donalda Trumpa, więc ćwiczenia w tym czasie w tym miejscu można odczytywać jednoznacznie jako demonstrację siły i sygnał dla Stanów Zjednoczonych.
We wtorek na Kremlu pojawi się chiński przywódca Xi Jinping, z którym będzie rozmawiał Władimir Putin. Prezydent ChRL przybył do stolicy Rosji w poniedziałek wieczorem i już nieoficjalnie spotkał się z Putinem.
Przed wylotem Xi podkreślał, że kontakty z Rosją są najlepsze w historii.
Chińczycy razem z Rosjanami
Pierwsze chińsko-rosyjskie ćwiczenia morskie odbyły się w 2012 roku.
Manewry zawsze są dobrą okazją do prowokacji. W poprzednim roku ćwiczenia chińskiej i rosyjskiej marynarki wojennej odbyły się na spornym Morzu Południowochiński w pobliżu prowincji Guangdong. Chiny roszczą sobie prawa do większości akwenu Morza Południowochińskiego. Roszczenia terytorialne dotyczą Spratly i Wysp Paracelskich i od lat wywołują konflikty z krajami regionu, głównie z Wietnamem, Filipinami, Brunei i Tajwanem, a także w mniejszym stopniu z Malezją i Indonezją.
Źródło: "Daily Mail"