Trump stawia na "gwiezdne wojny". "To tak samo głupie jak mur graniczny"
Kosmiczne lasery, zawieszone w kosmosie satelity przechwytujące i obrona przeciwko pociskom hipersonicznym - to wszystko znalazło się w nowym przeglądzie strategii amerykańskiej obrony przeciwrakietowej. Ale eksperci ostrzegają, że będą to w dużej mierze pieniądze wyrzucone w błoto.
Ogłoszona w czwartek przez Donalda Trumpa nowa polityka rozwoju tarczy antyrakietowej zawiera kosmiczne pomysły - i to w całkiem dosłownym sensie. Podobnie jak Ronald Reagan w latach 80., Trump zamierza zainwestować w obronę przeciwrakietową umieszczoną w przestrzeni kosmicznej. I podobnie jak w przypadku projektu Reagana - ironicznie przezwanego wówczas "gwiezdnymi wojnami" - eksperci są zgodni, że będzie on piekielnie drogi i prawdopodobnie nieskuteczny.
Umieszczając pociski pzechwytujące na niskiej orbicie okołoziemskiej, administracja Trumpa ma nadzieję, że da jej to możliwość niszczenia rakiet balistycznych w ich najwcześniejszej fazie. Problem w tym, że ze względu na fakt, że obiekty na orbicie nie stoją w miejscu, stworzenie systemu wymagałoby umieszczenia na niej ogromnej liczby pocisków. Według raportu grupy eksperckiej Union of Concerned Scientists (UCS), tylko dla zabezpieczenia zagrożenia z Korei Północnej potrzeba by wysłania w kosmos przynajmniej 300 obiektów. A szacowany koszt najbardziej podstawowej wersji systemu to ok. 300 miliardów dolarów.
- Ale nawet taka kwota nie wystarczy, by stworzyć skuteczną obronę. Konstelacja interceptorów byłaby narażona na ataki broni antysatelitarnej i nie byłaby w stanie przechwycić całej salwy rakiet - mówi Laura Grego, ekspertka UCS. Jak dodaje, problemem jest także fakt, że umieszczenie tarczy w kosmosie zostałoby potraktowane jako prowokacja i tylko przyspieszyłoby kosmiczny wyścig zbrojeń między mocarstwami.
Przeczytaj również: Kosmiczny wyścig zbrojeń. Gwiezdne wojny coraz bliżej
Lasery i mur graniczny na niebie
Ale powrót do koncepcji "gwiezdnych wojen" nie jest jedynym pomysłem zawartym w nowej strategii administracji. Inne nowatorskie pomysły to m.in. użycie najnowocześniejszych amerykańskich myśliwców F-35 do strącania międzykontynentalnych rakiet balistycznych oraz wyprodukowanie dronów wyposażonych w potężne lasery. Oba te potencjalne rozwiązania mogą dać szansę zniszczenia rakiet balistycznych w pierwszej fazie lotu, ale podobnie jak w przypadku "gwiezdnych wojen", są niesprawdzone. W przypadku koncepcji laserowych dronów, technologia pozwalająca na przechwytywanie rakiet za pomocą laserów nawet jeszcze nie istnieje.
To, co najbardziej może interesować decydentów w Polsce, to plany przystosowania rakiet SM-3 IIa do strącania międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM). Właśnie takie rakiety znajdą się w amerykańskiej bazie tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Testy mają odbyć się w przyszłym roku. Nie zmieni to jednak wiele dla polskiej obronności, bo system nadal nie będzie w stanie bronić terytorium Polski przed atakiem rakietowym. Zmieni się jedynie to, że zamiast przechwytywać rakiety z Iranu, system być może będzie w stanie niszczyć pociski z Chin lub Korei Północnej.
Być może największe kontrowersje budzą jednak bardziej konwencjonalne pomysły. Przegląd zakłada znaczące wzmocnienie systemu GMD, czyli naziemnego komponentu tarczy, mającego strącać pociski balistyczne w środkowej - czyli kosmicznej - fazie ich lotu. W tej chwili jest to jedyny system, który jest w stanie przeciwdziałać rakietom o najdalszym zasięgu. Problem w tym, że zdaniem ekspertów jest on zawodny i bardzo drogi. Nawet w uproszczonych warunkach testów, pociski GMD zawiodły w 6 z ostatnich 10 prób. Zdaniem ekspertów, inwestowanie kolejnych miliardów dolarów w ten system jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
"GMD to coś jak mur graniczny na niebie. Pomysł tak samo głupi jak mur, ale dużo, dużo bardziej kosztowny" - oceniła na Twitterze Alexandra Bell, była doradczyni w Departamencie Stanu i ekspertka Arms Control Center (Centrum na Rzecz Kontroli Zbrojeń) w Waszyngtonie.
Dokument przygotowany przez administrację Trumpa zakłada również opracowanie odpowiedzi na chińskie i rosyjskie projekty broni hipersonicznej - niskolecących rakiet manewrujących o prędkości ponad pięciokrotnie przekraczającej prędkość dźwięku. Jak dotąd nie powstały systemy zdolne do obrony przed takimi pociskami.
Przeczytaj również: Rakieta hipersoniczna "Kindżał" - rosyjska mistyfikacja?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl