Trudny Sejm, "nowy narybek" złej jakości
"Stracony czas", "zajmowanie się sprawami drugorzędnymi", "trudny Sejm pełen politycznych 'jednorazówek'", "kadencja sprawy Rywina, smutna i niedobra dla polskiej polityki", "najsłabszy parlament" - tak podsumowują półmetek obecnej kadencji Izby posłowie z różnych klubów.
Wybory do Sejmu IV kadencji odbyły się 23 września 2001 roku, a posłowie na pierwszym posiedzeniu zebrali się 19 października.
"Jest to jeden z trudniejszych Sejmów, w jakim przyszło mi pracować. Przede wszystkim ze względu na dużą grupę nowych posłów, bardzo często nieprzygotowanych do wykonywania tego zadania" - powiedziała posłanka SLD Izabela Sierakowska, która w Sejmie zasiada od X kadencji (od 1989 r).
Jej zdaniem, niskie notowania obecnego Sejmu wynikają z wielkiego pośpiechu, w jakim pracują parlamentarzyści, skutkiem czego są niedoskonałe ustawy.
"Sejm tej kadencji nie ma opinii instytucji, która działa dla dobra ogółu. Jest postrzegany przez pryzmat kłótni, arogancji i okupowania trybuny, a porywa się do pracy tylko wtedy, kiedy chodzi o jakąś ideologię" - dodała Sierakowska.
Polityczne jednorazówki
Zdaniem posłanki Sierakowskiej politycy, którzy są bardzo widoczni, dużo mówią, nie zawsze trafiają do Sejmu na kolejną kadencję - "są to takie polityczne jednorazówki" - zaznaczyła Sierakowska.
"Aż przykro mówić o dwóch latach kadencji tego Sejmu" - podsumowała posłanka Samoobrony Renata Beger, która po raz pierwszy zasiada w ławach poselskich. "Ostatnie 2 lata to stracony czas; społeczeństwo miało bardzo duże nadzieje, a teraz jest rozgoryczone" - uważa Beger.
"Polscy obywatele są niedoinformowani, na jakich zasadach działa Sejm, dlaczego sala obrad jest pusta i gdzie wtedy są posłowie. Wyborcy nie wierzą, że my pracujemy w komisjach" - wylicza Beger przyczyny niskich notowań Sejmu.
"Odczuwam rozgoryczenie, ponieważ widzę, że tak długo jak Samoobrona nie przejmie władzy nie będziemy mieli możliwości realizowania swojego programu" - narzeka posłanka Beger.
Najsłabszy parlament
"Jest to niewątpliwie najsłabszy parlament spośród wszystkich, jakie obserwowałem, a posłem jestem już czwartą kadencję" - powiedział Bronisław Komorowski(PO). Jego zdaniem, wielu posłów brak doświadczenia i słabość merytoryczną, nadrabia buńczucznością i awanturnictwem. "Niektórzy z nich z trudem czytają teksty przygotowane przez kogoś innego, robiąc przy tym błędy. Poziom etyczny wielu posłów również pozostawia wiele do życzenia. To ma swoje odzwierciedlenie w wynikach badań opinii publicznej" - dodał.
Słaby nowy narybek
Zdaniem Janusza Piechocińskiego z PSL, "bohaterowie poprzednich Sejmów są zmęczeni", a "nowy narybek" okazał się nie najwyższej jakości i ma dużą zdolność do destrukcji.
Piechociński, dla którego jest to już trzecia kadencja w Sejmie, ocenia z żalem, że powszechne stało się "brylowanie" na mównicy, które zastępuje merytoryczną dyskusję i sprowadza posiedzenia Sejmu do popisów oratorskich.
Kadencja sprawy Rywina
Według posła PiS Kazimierza Ujazdowskiego, kończąca się pierwsza połowa IV kadencji Sejmu jest "kadencją sprawy Rywina, smutną i niedobrą dla polskiej polityki". "Był i jest taki okres, gdy wszystkie najgorsze wady III RP skumulowały się w postaci fatalnej polityki rządu, ogromnej ilości afer na czele z aferą Rywina" - powiedział Ujazdowski.
Sprawa Rywina jest, jak mówi Ujazdowski, symboliczna, jest "najgorszym wyrazem kryzysu III RP". "Afery, które SLD wprowadził do polskiej polityki, zniechęciły obywateli do uczestnictwa w życiu publicznym. Poza tym jest to pierwszy przypadek w kadencji Parlamentu, w którym formacja udająca opozycję w rzeczywistości wspiera rząd, jest to Samoobrona" - podkreślił poseł PiS.
W ocenie Ujazdowskiego, jeszcze długo obecna kadencja będzie postrzegana jako kadencja afer i upadku obyczajów. "To nowe wybory mogą uzdrowić polską politykę, inaczej wyborcy nie odzyskają zaufania do polskiego Parlamentu" - zaznaczył Ujazdowski.