Strategiczna porażka Rosji. Klęska wojsk Putina
Jesień nie jest najlepszym czasem na prowadzenie działań wojennych. Ukraińcy małymi krokami nadal odzyskują teren, a Rosjanie nawet lokalnie nie potrafią odzyskać inicjatywy. W dodatku ponoszą kolejne wizerunkowe klęski na morzu.
14.10.2023 | aktual.: 14.10.2023 15:30
Lądowe działania wojenne na Ukrainie nieco wyhamowały. Nie tylko ze względu na pogarszające się warunki pogodowe, ale także na oczekiwanie na kolejne dostawy zachodniego sprzętu. Rosjanie schowali się za podwójną gardą pól minowych i Ukraińcy nadal mają problem z szybkim zdobywaniem terenu. Dlatego czekają na specjalistyczny sprzęt saperski, który pomoże im ruszyć dalej.
Ofensywą na Tokmak i Bilmak pokazali jednak sojusznikom z NATO, że mimo początkowych błędów, są w stanie przeprowadzić udaną operację zaczepną większymi siłami. Dziwić jedynie może, że po sukcesie pod Robotyne nie poszli za ciosem i nie wprowadzili większych sił w wyłom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztab Generalny stwierdził jednak, że od szybkich postępów ważniejsze jest ludzkie życie i kontynuują pełzającą ofensywę, stosując taktykę, którą wypracowali przed trzema miesiącami.
Uderzenia prowadzą głównie siły lekkie, które krok po kroku zdobywają teren, w który dopiero później wchodzi cięższy sprzęt. W ten sposób ukraińskiej piechocie udało się zdobyć Robotyne i powoli posuwają się na południowy-wschód, wyrównując linię frontu.
Wokół Bachmutu
Ukraińcy wciąż zaciskają pierścień okrążenia wokół ruin Bachmutu, choć miasto nie ma już żadnego znaczenia strategicznego. Jednak dla Kremla utrata miasta, zdobytego po dziesięciu miesiącach walk i utracie nawet 40 tys. żołnierzy, jest politycznie nie do pomyślenia. Dlatego walki wokół miasta są niezwykle zacięte.
Od dwóch miesięcy toczą się walki na kierunku Kliszcziwki i Andryjiwki. Obie miejscowości leżą ok. 7-10 km na południowy zachód od Bachmutu. Na tym odcinku naciera 3. Samodzielna Brygada Szturmowa, która została utworzona z weteranów walk miejskich, a sztab został oparty o żołnierzy Azowa.
Ukraiński Sztab Generalny informował, że wojska rosyjskie cały czas próbują kontratakować. Rosjanie przeprowadzili nieudane ataki w pobliżu Grigorowki, która leży dziewięć kilometrów na północny zachód od Bachmutu i na Dubowo-Wasilowkę, która jest sześć kilometrów na północny zachód od miasta.
Wciąż także starają się odciągać Ukraińców od Bachmutu, uderzając na skrzydła walczących wojsk. W ostatnich tygodniach Rosjanie kilka razy przeprowadzili uderzenia ok. 20 km na północny-wschód od Bachmutu w pobliżu Berehowki i Weselego. Największe uderzenie przeprowadzili pod Awdijiwką, gdzie do boju ruszyły dwie batalionowe grupy bojowe.
Kolejna klęska
Walki o trzydziestotysięczną Awdijiwkę toczą się od 13 marca 2022 r. Rosjanie nie są w stanie przełamać ukraińskiej obrony, mimo regularnie powtarzanych ataków i ciągłego ostrzału miasta. Jednak od ponad czterech miesięcy Rosjanie nie użyli tak dużych sił na tym odcinku.
Rosjanie uderzyli dwiema batalionowymi grupami bojowymi przy silnym wsparciu artylerii i lotnictwa. Dwie kolejne grupy czekały w odwodzie z zadaniem wejścia w wyłom. Udało im się jednak wejść jedynie ok. 400 metrów przez ziemię niczyją w kierunku na Siewerne, na południowy-zachód od Awdijiwki i ok. 200 metrów na Petriwśke na północ od miasta.
Ukraińcy silnym ogniem artylerii kierowanej przez bezzałogowce odparli uderzenie. Po całym dniu walk Rosjanie stracili około 50 proc. wykorzystanego sprzętu. Na podstawie zdjęć i nagrań można mówić o stracie całkowitej lub uszkodzeniu ok. 18 czołgów i 25-30 kołowych i gąsienicowych pojazdów opancerzonych.
Patrząc na zaangażowane siły, nie była to próba okrążenia miasta, a raczej próba odrzucenia Ukraińców od wsi Wodiane i Opytne, które leżą w bezpośredniej bliskości od Siewernego. Pod obu miejscowościami od kilku tygodni Ukraińcy posuwają się naprzód, spychając przeciwnika na wschód. Kolejny raz Rosjanom nie udało się jednak uzyskać choćby lokalnej inicjatywy. Na domiar złego, nie jest to jedyna klęska w ostatnich dniach.
Eksplozja na Morzu Czarnym
Najpierw pojawiły się w mediach społecznościowych informacje od mieszkańców Sewastopola, że ok. godz. 10 rano 12 października, od strony morza doszły ich odgłosy potężnej eksplozji. Niedługo później rzecznik odesskich władz obwodowych, Serhij Bratczuk poinformował, że na minę weszła korweta "Paweł Dzierżawin". Ukraińskie dowództwo potwierdziło uszkodzenie okrętu. Rosjanie na razie nie komentują sprawy.
"Paweł Dzierżawin" jest jednym z najmłodszych rosyjskich okrętów. Wszedł do linii w listopadzie 2020 r. Jest uzbrojony w dwa modułowe systemy rakietowe, które w sumie mogą przenosić osiem pocisków Kalibr. Podobnie, jak pozostałe trzy okręty tego typu, regularnie wyrusza w morze, ostrzeliwując ukraińskie miasta.
Uszkodzenie kolejnej korwety projektu 22160 byłoby dla Rosjan poważnym ciosem. W sierpniu tego roku jeden z nich został uszkodzony podczas ataku bezzałogowców ok. 340 km od Sewastopola. Uszkodzenia nie były jednak poważne, ponieważ niespełna miesiąc później wszystkie cztery okręty znów znalazły się w morzu. 14 września poinformowano o ponownym uszkodzeniu dwóch korwet. Ponownie były powierzchowne. Jednak przez ponad tydzień jednostki nie brały udziału w działaniach bojowych.
Nadal Rosjanie bardzo słabo radzą sobie z obroną przeciw niewielkim celom. Ich systemy kierowania ogniem okazały się niewydolne, a poziom wyszkolenia załóg niewystarczający. Jest to normą w każdym rodzaju sił zbrojnych. Dlatego nawet ukraińscy poborowi bez większego problemu są w stanie powstrzymywać rosyjską inwazję.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski