Polska"Trudno przewidzieć, kogo poprą wyborcy Napieralskiego"

"Trudno przewidzieć, kogo poprą wyborcy Napieralskiego"

Poparcie Bronisława Komorowskiego przez Włodzimierza Cimoszewicza nie miało wpływu na wynik niedzielnego głosowania - uważają eksperci. Jak mówią, trudno przewidzieć zachowanie elektoratu Grzegorza Napieralskiego w drugiej turze wyborów.

"Trudno przewidzieć, kogo poprą wyborcy Napieralskiego"
Źródło zdjęć: © PAP

21.06.2010 | aktual.: 21.06.2010 16:37

Dr Jarosław Och, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, zwrócił uwagę, że publikowane w ostatnim czasie badania opinii publicznej ujawniały tendencję, zgodnie z którą rosła popularność kandydata PiS na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego przy jednoczesnym zmniejszeniu poparcia dla kandydata PO Bronisława Komorowskiego.

- Generalnie ta tendencja, którą pokazywały w ostatnich dwóch tygodniach sondaże, w wyniku wyborów została potwierdzona - powiedział.

Pytany o przyczynę wzrostu poparcia dla Kaczyńskiego ocenił, że "być może wpłynęła na to magia pojęcia patriotyzm". - Patriotyzm w Polsce jest rozumiany prawicowo i utożsamiany w wymiarze prawicowym. Być może pojawił się syndrom wspierania ofiary, współczucia wobec Jarosława Kaczyńskiego po śmierci jego brata - powiedział dr Och.

Jak dodał, "być może na ten wzrost wpłynęły też gafy i dalece nieprofesjonalnie prowadzona przez Komorowskiego kampania wyborcza". - To były nie tylko gafy natury językowej, ale także merytorycznej, na które kandydat na prezydenta nie powinien sobie pozwalać - ocenił.

W opinii dr Ocha, poparcie udzielone Komorowskiemu przez Włodzimierza Cimoszewicza nie miało zasadniczego wpływu na wynik kandydata PO i nie spowodowało przyciągnięcia elektoratu lewicy do niego. - Dobry wynik Napieralskiego jednoznacznie pokazuje jednak, że ten zabieg marketingowców z PO nie udał się. Elektorat lewicowy pozostał przy Napieralskim, a nie przeszedł na stronę Komorowskiego - powiedział dr Och.

Pytany, czy poparcie udzielone Komorowskiemu przez Cimoszewicza mogło zaszkodzić kandydatowi PO, zauważył, że "część bardzo konserwatywnego elektoratu Komorowskiego, mogła się zrazić tego typu działaniem".

- Ale z drugiej strony polityka to przecież skuteczność. Wydaje się, że to poparcie Cimoszewicza było przede wszystkim motywowane dbałością o skuteczność wyniku wyborczego. Chodziło o to, by być może zamknąć tę elekcję w pierwszej turze. Stało się inaczej i to jest pytanie do elektoratu PO, jak on dzisiaj, z perspektywy czasu, ten zabieg oceni - powiedział dr Och.

Jego zdaniem, trudno dziś przewidzieć, jak w drugiej turze wyborów zachowa się elektorat Napieralskiego. - Pojawia się pytanie, jak zachowa się Grzegorz Napieralski - czy wskaże, kogo należy poprzeć, czy tego nie zrobi. Po drugie, jak zachowa się jego elektorat, który może wziąć pod uwagę kwestie historyczne i tu byłoby wyborcom SLD bliżej do PO - zaznaczył.

Ale - jak dodał politolog - "może też wziąć pod uwagę kwestie socjalne, społeczne i tu w pewnych aspektach bliżej mu do PiS". - Wreszcie ten elektorat może również zostać w domu zniesmaczony próbami przyciągania go różnymi argumentami, gdy jeszcze do niedawna pastwiono się nad nim - ocenił. Jak zaznaczył, "na pewno Grzegorz Napieralski i elektorat SLD to dziś języczek u wagi".

- Taniec godowy się rozpoczyna. Wszyscy będą zabiegali o tę bardzo atrakcyjną pannę polityczną, która jest na wydaniu. Z punktu widzenia Napieralskiego byłoby bardzo nierozsądnie, aby dziś szybko udzielił komuś poparcia. On będzie z tym zwlekał. Im dłużej będzie się zastanawiał, tym więcej może osiągnąć - uważa dr Och.

Jego zdaniem, "Jarosław Kaczyński mógłby zwabić elektorat Napieralskiego przede wszystkim poprzez hasła socjalne". Zaznaczył jednocześnie, że prezes PiS "będzie musiał bardzo szybko doprowadzić do "amnezji u wyborców lewicy, by zapomnieli wszystkie gorzkie słowa wypowiadane pod ich adresem".

- Chociażby o wniosku PiS o delegalizację SLD - dodał. - Z kolei Bronisław Komorowski będzie mógł pozyskiwać elektorat lewicy, przypominając te słowa Jarosława Kaczyńskiego kierowane kiedyś w stronę lewicy i pobudzając u elektoratu lewicowego strach przed Kaczyńskim i strach przed tzw. IV RP - ocenił.

Dopytywany, czy wyborcy Napieralskiego będą się kierowali w swych decyzjach w drugiej turze wyborów postawą lidera SLD i będą czekali na jego oficjalną decyzję w sprawie poparcia któregoś z kandydatów odparł: - rzeczywiście dzisiaj Napieralski wyrasta na lidera polskiej lewicy i dla wielu ludzi jego wskazanie może być istotne.

- Ale jest też część elektoratu SLD myśląca samodzielnie, niezależnie i ta część będzie zachowywała się tak, jak podpowiada jej zmysł polityczny, ideowy a niekoniecznie spełni oczekiwania lidera partyjnego - ocenił.

Socjolog z UW prof. Andrzej Rychard uważa z kolei, że Jarosław Kaczyński jest obecnie "na wznoszącej fali poparcia". - To pokazuje, że w drugiej turze jest absolutnie wszystko możliwe - powiedział. Jego zdaniem, słabszego od oczekiwań wyniku Komorowskiego nie można zrzucić na karb słabej mobilizacji elektoratu kandydata PO. Jak zauważył, frekwencja wyborcza była bowiem stosunkowo wysoka. - Poparcie Włodzimierza Cimoszewicza niespecjalnie pomogło Komorowskiemu i nie było niszczące dla Napieralskiego. Nie zadziałało. Był rozdźwięk między dużym zadęciem medialnym w związku z tą decyzją Cimoszewicza a rzeczywistym znaczeniem tego kroku - ocenił.

Jak dodał, w odniesieniu do Napieralskiego poparcie udzielone Komorowskiemu przez Cimoszewicza "nie tylko nie było niszczące, ale kto wie czy nie spowodowało wzrostu poczucia solidarności części elektoratu SLD z Napieralskim".

- Elektoraty są mocno wyczulone na próby przekazywania swojego poparcia, sprzedawania, dawania go komuś za coś. Ludzie tego nie lubią. Myślę, że rację ma Napieralski, mówiąc, że najpierw chce zobaczyć co mu powie i doradzi jego własny elektorat, a dopiero później podejmie decyzję o ewentualnym udzieleniu komuś poparcia - uważa prof. Rychard.

Jak powiedział, na miejscu poszczególnych sztabów on zastanawiałby się teraz nad tym, "czy akcentować tak bardzo znaczenie tego, co zrobi elektorat Napieralskiego, przyczyniając się do mitologizacji tego elektoratu, czy też raczej skupić się na działaniach wobec swoich własnych elektoratów, żeby je zmobilizować".

Zauważył, że Komorowskiemu w drugiej turze grozi demobilizacja jego elektoratu w związku z wyjazdami wakacyjnymi. - Czy on więcej zyska z powodu mobilizacji części elektoratu Napieralskiego, czy więcej straci z powodu demobilizacji własnego, na to pytanie nie znamy dziś odpowiedzi. Oznacza to jednak, że kampania wyborcza w ciągu najbliższych kilkunastu dni będzie ostra - powiedział.

Prof. Rychard podkreślił, że "elektorat Napieralskiego jest bardzo różnorodny". - tam ludzie z biografiami postpezetpeerowskimi; są tam też ludzie młodzi, są tam także ludzie, którzy nie są zdefiniowani ani przez swój liberalizm obyczajowy ani swoją postpezetpeerowską przeszłość - powiedział.

Jego zdaniem, najbliżej do Komorowskiego byłoby tej pierwszej grupie wyborców Napieralskiego i to pomimo różnic między ich biografami a biografią kandydata PO. - Z kolei młodzi mogą pomyśleć: skoro nie Komorowski to Kaczyński, który jest jeszcze bardziej konserwatywny niż kandydat PO - dodał. Zaznaczył, że wyborcy Napieralskiego mogą w sporej części pozostać w domu podczas drugiej tury wyborów.

Prof. Rychard zwrócił ponadto uwagę, że bardzo aktywne zabieganie przez Kaczyńskiego i Komorowskiego o poparcie elektoratu Napieralskiego może zrazić do nich konserwatywne skrzydła ich własnych elektoratów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)