"Trudno nam pogodzić się ze śmiercią". List do harcerzy
Zginęły dwie harcerki. "Czy mogliśmy uczynić coś jeszcze, aby tego uniknąć, aby temu zapobiec?" - przewodniczący ZHR pisze emocjonujący list do harcerzy.
"W niedzielę odwiedziłem miejsce obozu w Suszku w Borach Tucholskich" - zaczyna swój list Grzegorz Nowik.
"Byłem porażony ogromem potęgi sił natury, której wyzwaniom przyszło stawić czoło kadrze instruktorskiej, harcerkom i harcerzom" - pisze.
Podkreślił, że "wszyscy oni – każdy zastęp, drużyna, każdy oboźny, komendant podobozu, każdy członek komendy zgrupowania z komendantem i jego zastępcą na czele – wykazali się najwyższymi walorami osobistymi'.
Podkreślił profesjonalizm kadry instruktorskiej. "Przez prawie 6 godzin – do przybycia pomocy – wyłącznie na nich spoczywała odpowiedzialność za prowadzenie akcji ratowniczej, a zakończyli ją późnym popołudniem z chwilą ewakuacji rannych do szpitali oraz wyjazdu młodzieży harcerskiej do Łodzi" - napisał przewodniczący ZHR.
Czy mogliśmy uczynić coś jeszcze, aby tego uniknąć, aby temu zapobiec?
"To retoryczne pytanie – nie jest zarzutem wobec kogokolwiek – jest dylematem, który rozważać będzie zawsze każdy wrażliwy i uczciwy człowiek stojący wobec przerastających go wyzwań. Postawiłem je zanim dotarłem na miejsce spustoszone przez huragan, ale to co zobaczyłem, usłyszałem i doświadczyłem, przerosło moją wyobraźnię i nie wiem, jak sam sprostałbym wyzwaniom" - przyznaje Nowik.
"Trudno nam pogodzić się ze śmiercią, szczególnie tak młodych ludzi. Trudno się pogodzić i zrozumieć. Pochylamy głowy w żalu i pokorze. Umacnia nas wiara, nadzieja, miłość… W służbie i braterstwie" - pisze na koniec Grzegorz Nowik do harcerzy.
Tragedia w Suszku
Obóz w Suszku został zatwierdzony w Kuratorium Oświaty zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi przepisami. Kadrę stanowili wychowawcy posiadający odpowiednie uprawnienia do pełnienia funkcji wychowawczych - zapewniają harcerze z ZHR. Opowiadają, że nawałnica nadeszła w ciągu zaledwie kilku minut.
Obóz harcerski w Suszku został zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa w nocy z piątku na sobotę w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem. Zginęły dwie harcerki, a 37 osób trafiło do dziewięciu szpitali.