W pożarze hospicjum zginęły 4 osoby. Dyrekcja przed sądem
Rozpoczął się proces dyrekcji hospicjum w Chojnicach. W styczniu 2020 w pożarze budynku zginęło czworo pensjonariuszy.
Przed Sądem Rejonowym w Chojnicach w środę rozpoczął się proces dyrekcji miejscowego hospicjum w związku z pożarem, w wyniku którego zmarło czworo pensjonariuszy. Po pożarze ponad 20 osób trafiło do szpitali.
Przed sądem stawili się oboje oskarżeni: lek. med. Barbara Bonna, prezes Fundacji Palium oraz dyrektor hospicjum i Jerzy Krukowski wiceprezes fundacji i wicedyrektor hospicjum. Oboje są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Nie byli wcześniej karani. Grozi im kara do 5 lat więzienia.
Pożar w hospicjum w Chojnicach. Proces dyrekcji placówki
Prokurator Prokuratury Okręgowej w Słupsku Renata Szamiel zarzuciła im popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Miało to narazić na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia osoby przebywające w obiekcie i przyczynić się do nieumyślnego spowodowania śmierci czworga pensjonariuszy oraz do powstania ciężkich, średnich oraz lekkich obrażeń ciała u kolejnych ośmiorga osób.
Zobacz także: Mocne wystąpienie Szydło w PE. Jest riposta
Prokurator Szamiel podkreśliła, że dyżurujący w hospicjum pracownicy nie mieli szkoleń z BHP i bezpieczeństwa przeciwpożarowego, w budynku nie było hydrantów wewnętrznych, czujników dymu, urządzeń go usuwających, nie było także wydzielonej klatki przeciwpożarowej. Ponadto przy drzwiach wejściowych brakowało skrzynki przeciwpożarowej z kluczem zapasowym.
Oboje oskarżeni nie przyznali się do winy. Odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Po kilkunastominutowej przerwie w rozprawie na wniosek pełnomocników oskarżonych odtworzone zostały wskazane przez nich fragmenty z nagrań monitoringu z wewnątrz hospicjum, gdy wybuchł pożar. Widać na nich m.in. jak pracownice podejmują próby ewakuacji pensjonariuszy oraz wejście do budynku strażaków.
Pensjonariuszka z traumą
Zeznania złożył syn jednej z poszkodowanych, 85-letniej Krystyny, która po pożarze w hospicjum przez pięć miesięcy pozostawała w szpitalu. Obecnie jest pod opieką rodziny.
- Mama w ciężkim stanie została przyjęta do hospicjum 2 listopada 2018 roku. Była tam bardzo dobra opieka, ale na nocnych dyżurach było za mało personelu. Tylko dwie osoby. Moją mamę z pożaru uratowała pani Monika. Wyniosła ją z pokoju. Mama twierdzi, że mogła ją wynieść z budynku, ale przecież musiała zająć się innymi osobami - mówił w sądzie świadek.
Miał żal do dyrekcji o brak zainteresowania jego matką po pożarze, który spowodował traumę. Zeznał też, że w budynku były gaśnice i hydranty. Jedną z ofiar pożaru widywał wcześniej z papierosem, ale poza budynkiem.
Kolejny termin rozprawy to 24 listopada.