Rządowy projekt reformy szkolnictwa obciąży samorządy? "Taki był program wyborczy PiS"
• W Gdańsku i Gdyni pracuje ok. 4,5 tys. nauczycieli gimnazjalnych
• Omachel-Kwidzińska: przeprowadzimy dogłębną analizę potrzeb i oczekiwań
• Ministerstwo zapowiedziało likwidację gimnazjów w 2017 roku
• Hall: taki był program wyborczy PiS
• Chmielowski: reforma kosztuje i pewnie zapłacą za to samorządy
29.06.2016 | aktual.: 29.06.2016 11:32
- To oznacza likwidację 46 gimnazjów. W tych placówkach pracuje 951 pracowników administracji i obsługi - w sumie 838 etatów oraz 3,4 tys. nauczycieli w wymiarze ponad 1,2 tys. etatów. Te zmiany oznaczają także pożegnanie 46 dyrektorów, inwestycje w nową sieć oraz dostosowanie infrastruktury do potrzeb starszych uczniów w szkołach podstawowych - wylicza Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska.
Jak sprawa wygląda w Gdyni? W tamtejszych gimnazjach są 673 etaty nauczycielskie. Dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć, ilu nauczycieli straci pracę po reformie. W związku z cofnięciem reformy dotyczącej obowiązku szkolnego sześciolatków, urzędnikom udało się uniknąć redukcji etatów dzięki odpowiedniemu rozdzieleniu godzin. Drugi raz ten sam sposób może nie zadziałać.
- Jesteśmy przekonani, że mamy dobrze skonstruowaną sieć szkół. Większość gimnazjów funkcjonuje w zespołach szkół - tam organizacja pracy i wprowadzenie zmian powinno przebiegać bez większych trudności. Przeprowadzimy dogłębną analizę potrzeb i oczekiwań gdyńskiego środowiska edukacyjnego i na podstawie wyników tej analizy opracujemy długofalową strategię przekształceń sieci szkół - mówi Wirtualnej Polsce Małgorzata Omachel-Kwidzińska z gdyńskiego urzędu miejskiego.
Ministerstwo Edukacji Narodowej w ramach programu "Uczeń. Rodzic. Nauczyciel - Dobra zmiana" planuje reformę edukacji. W miejsce 6-letniej szkoły podstawowej i 3-letniego gimnazjum wprowadzona ma zostać 8-letnia szkoła powszechna, w której edukacja wczesnoszkolna odbywać się będzie w klasach I-IV. Nastąpi też powrót do 4-letniego liceum ogólnokształcącego i 5-letniego technikum. Reforma miałaby wejść w życie 1 września 2017 roku.
- Wyświechtane powiedzenie mówi, że po "owocach ich poznacie", ale obawiam się, że owoce mogą być gorzkie. Po pierwsze to jest wizja polityka, a realizacja tej wizji będzie polegała tylko i wyłącznie od zapobiegliwości nauczycieli i samorządów, a konsekwencje wszelkich błędów politycznych i organizacyjnych poniosą uczeń i nauczyciele - ocenia Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Nauczycielom wtóruje była minister edukacji.
- Rozumiem, że taki był program wyborczy PiS i teraz są zdeterminowani, by zmieniać aktualny system szkolny. Pamiętajmy też, że w 2019 roku będziemy mieli podwojony nabór do szkół licealnych. Te dzieci będą miały dużo większą konkurencję w dostaniu się do dobrych liceów - twierdzi Katarzyna Hall, minister edukacji w poprzednim rządzie.
- Trudno przewidzieć, czy proponowane zmiany będą korzystne dla szkolnictwa. Nikt nie może mieć pewności co do tego, że stary system, który został zarzucony 17 lat temu, sprawdzi się i dziś. Proponowana reforma będzie za to na pewno droga. Kolejna zmiana wymusi napisanie nowych podręczników i programów nauczania. Potrzeba relokacji uczniów według nowego standardu spowoduje też duże koszty związane z przystosowywaniem szkół do nowych zadań, przede wszystkim z wyposażaniem pracowni przedmiotowych. To wszystko kosztuje i pewnie zapłacą za to też samorządy - wylicza w rozmowie z Wirtualną Polską dr Marcin Chmielowski, filozof polityki.
Jak podkreśla naukowiec, pomysł nauczania nie przedmiotów ogólnokształcących, takich jak historia czy fizyka, ale jedynie wstępu do nich brzmi mętnie i niebezpiecznie. Rozciąganie programu nauczania wczesnoszkolnego klas 1-3 na klasę czwartą odbije się jego zdaniem na dzieciach zdolnych, które przez rok zwyczajnie będą się nudzić. Takie równanie w dół jest zresztą podstawową bolączką masowej edukacji. - Względnie dobrze oceniam za to pomysł wydłużenia nauczania w technikum i liceum. Dodatkowy rok edukacji może pomóc ukierunkować zainteresowania i talenty uczniów na obszary, które później będą owocnie studiować - dodaje Chmielowski.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .