Rządowy projekt reformy szkolnictwa obciąży samorządy? "Taki był program wyborczy PiS"

• W Gdańsku i Gdyni pracuje ok. 4,5 tys. nauczycieli gimnazjalnych
• Omachel-Kwidzińska: przeprowadzimy dogłębną analizę potrzeb i oczekiwań
• Ministerstwo zapowiedziało likwidację gimnazjów w 2017 roku
• Hall: taki był program wyborczy PiS
• Chmielowski: reforma kosztuje i pewnie zapłacą za to samorządy

Obraz
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paweł Kozioł
Tomasz Gdaniec

- To oznacza likwidację 46 gimnazjów. W tych placówkach pracuje 951 pracowników administracji i obsługi - w sumie 838 etatów oraz 3,4 tys. nauczycieli w wymiarze ponad 1,2 tys. etatów. Te zmiany oznaczają także pożegnanie 46 dyrektorów, inwestycje w nową sieć oraz dostosowanie infrastruktury do potrzeb starszych uczniów w szkołach podstawowych - wylicza Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska.

Jak sprawa wygląda w Gdyni? W tamtejszych gimnazjach są 673 etaty nauczycielskie. Dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć, ilu nauczycieli straci pracę po reformie. W związku z cofnięciem reformy dotyczącej obowiązku szkolnego sześciolatków, urzędnikom udało się uniknąć redukcji etatów dzięki odpowiedniemu rozdzieleniu godzin. Drugi raz ten sam sposób może nie zadziałać.

- Jesteśmy przekonani, że mamy dobrze skonstruowaną sieć szkół. Większość gimnazjów funkcjonuje w zespołach szkół - tam organizacja pracy i wprowadzenie zmian powinno przebiegać bez większych trudności. Przeprowadzimy dogłębną analizę potrzeb i oczekiwań gdyńskiego środowiska edukacyjnego i na podstawie wyników tej analizy opracujemy długofalową strategię przekształceń sieci szkół - mówi Wirtualnej Polsce Małgorzata Omachel-Kwidzińska z gdyńskiego urzędu miejskiego.

Ministerstwo Edukacji Narodowej w ramach programu "Uczeń. Rodzic. Nauczyciel - Dobra zmiana" planuje reformę edukacji. W miejsce 6-letniej szkoły podstawowej i 3-letniego gimnazjum wprowadzona ma zostać 8-letnia szkoła powszechna, w której edukacja wczesnoszkolna odbywać się będzie w klasach I-IV. Nastąpi też powrót do 4-letniego liceum ogólnokształcącego i 5-letniego technikum. Reforma miałaby wejść w życie 1 września 2017 roku.

- Wyświechtane powiedzenie mówi, że po "owocach ich poznacie", ale obawiam się, że owoce mogą być gorzkie. Po pierwsze to jest wizja polityka, a realizacja tej wizji będzie polegała tylko i wyłącznie od zapobiegliwości nauczycieli i samorządów, a konsekwencje wszelkich błędów politycznych i organizacyjnych poniosą uczeń i nauczyciele - ocenia Sławomir Broniarz, prezes ZNP.

Nauczycielom wtóruje była minister edukacji.

- Rozumiem, że taki był program wyborczy PiS i teraz są zdeterminowani, by zmieniać aktualny system szkolny. Pamiętajmy też, że w 2019 roku będziemy mieli podwojony nabór do szkół licealnych. Te dzieci będą miały dużo większą konkurencję w dostaniu się do dobrych liceów - twierdzi Katarzyna Hall, minister edukacji w poprzednim rządzie.

- Trudno przewidzieć, czy proponowane zmiany będą korzystne dla szkolnictwa. Nikt nie może mieć pewności co do tego, że stary system, który został zarzucony 17 lat temu, sprawdzi się i dziś. Proponowana reforma będzie za to na pewno droga. Kolejna zmiana wymusi napisanie nowych podręczników i programów nauczania. Potrzeba relokacji uczniów według nowego standardu spowoduje też duże koszty związane z przystosowywaniem szkół do nowych zadań, przede wszystkim z wyposażaniem pracowni przedmiotowych. To wszystko kosztuje i pewnie zapłacą za to też samorządy - wylicza w rozmowie z Wirtualną Polską dr Marcin Chmielowski, filozof polityki.

Jak podkreśla naukowiec, pomysł nauczania nie przedmiotów ogólnokształcących, takich jak historia czy fizyka, ale jedynie wstępu do nich brzmi mętnie i niebezpiecznie. Rozciąganie programu nauczania wczesnoszkolnego klas 1-3 na klasę czwartą odbije się jego zdaniem na dzieciach zdolnych, które przez rok zwyczajnie będą się nudzić. Takie równanie w dół jest zresztą podstawową bolączką masowej edukacji. - Względnie dobrze oceniam za to pomysł wydłużenia nauczania w technikum i liceum. Dodatkowy rok edukacji może pomóc ukierunkować zainteresowania i talenty uczniów na obszary, które później będą owocnie studiować - dodaje Chmielowski.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie

Poważny wypadek na Śląsku. Kierowca uderzył w wóz strażacki
Poważny wypadek na Śląsku. Kierowca uderzył w wóz strażacki
Paracetamol i autyzm. Amerykanie nie wierzą w słowa Trumpa
Paracetamol i autyzm. Amerykanie nie wierzą w słowa Trumpa
Sikorski komentuje apel Zełenskiego po kolejnych rosyjskich atakach
Sikorski komentuje apel Zełenskiego po kolejnych rosyjskich atakach
Nawrocki odpowiada Żurkowi. "To, co zrobił, nie napawa optymizmem"
Nawrocki odpowiada Żurkowi. "To, co zrobił, nie napawa optymizmem"
"Morze" ludzi. Hamas ma teraz 72 godziny
"Morze" ludzi. Hamas ma teraz 72 godziny
Przerwał konferencję Żurka. "Brutalne najście"
Przerwał konferencję Żurka. "Brutalne najście"
"Dawał przyzwoitym nadzieję". Premier żegna prof. Strzembosza
"Dawał przyzwoitym nadzieję". Premier żegna prof. Strzembosza
Karambol na A1. Zderzyło się kilka pojazdów, są ranni
Karambol na A1. Zderzyło się kilka pojazdów, są ranni
Dostała Pokojowego Nobla. Tak pisał o niej Trump
Dostała Pokojowego Nobla. Tak pisał o niej Trump
Śmiertelny wypadek na Pomorzu. Decyzja ws. aresztu
Śmiertelny wypadek na Pomorzu. Decyzja ws. aresztu
Na ogłoszeniu padło pytanie o Trumpa. Odpowiedź była krótka
Na ogłoszeniu padło pytanie o Trumpa. Odpowiedź była krótka
Nie żyje sędzia prof. Adam Strzembosz. Miał 95 lat
Nie żyje sędzia prof. Adam Strzembosz. Miał 95 lat