RPD: gimnazjalistów chyba już nie można zresocjalizować
Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska ma uzasadnione wątpliwości, czy uda się zresocjalizować pięciu gdańskich gimnazjalistów podejrzanych o molestowanie 14-letniej Ani. W jej ocenie winna jest nie tylko szkoła, ale również sposób wychowania przez rodziców.
Rzeczniczka twierdzi, że wypowiedzi rodziców pięciu uczniów z gdańskiego gimnazjum bulwersowały opinię publiczną przez wiele tygodni. Wprawdzie były reakcją na 3-miesięczne osadzenie ich synów w schroniskach dla nieletnich, ale przecież powinny być przede wszystkim reakcją na śmierć Ani i nieodwracalny dramat jej rodziców - uważa Rzecznik Praw Dziecka.
Od dawna oceniałam, że poza zaniedbaniami w szkole istniały zasadnicze zaniedbania w rodzinach. To przecież na rodzicach spoczywa obowiązek troski i odpowiedzialności za dziecko, miłości rozsądnej i czasami wymagającej, a nade wszystko wychowanie we wrażliwości na innych ludzi - twierdzi RPD.
W jej ocenie, ojciec jednego z chłopców dość mocno pogubił się moralnie, gdy mówił przed kamerami, że "nic się nie stało".
Dopiero 26 stycznia, po decyzji sądu o zwolnieniu ze schroniska do domu czterech z pięciu chłopców reakcja rodziców Łukasza była przemyślana, stosowna i świadczy o głębszej refleksji. Odczuli, że może źle wychowali syna i popełnili błędy. Teraz są sami, bo on pozostał w schronisku dla nieletnich - zaznaczyła Sowińska.
Według niej, pozostali czterej chłopcy nie byli lepiej wychowywani w swoich rodzinach. Rzeczniczka wysnuwa taki wniosek na podstawie zachowania rodziców, ich bagatelizowania zdarzeń, prób usprawiedliwiania czynów, pomijania "finału" sprawy oraz dość prymitywnych wypowiedzi, także zresztą niektórych obrońców.
Wobec powyższego mam uzasadnione wątpliwości co do możliwości resocjalizacji tych chłopców. Obym się myliła - napisała Sowińska.