RegionalneTrójmiastoPobicie gimnazjalistki w Gdańsku. Można było tego uniknąć

Pobicie gimnazjalistki w Gdańsku. Można było tego uniknąć

Przed szkołą w Gdańsku agresywne nastolatki pobiły swoją rówieśniczkę. Ciągnęły ją za włosy, okładały pięściami i kopały po głowie. Czy musiało do tego dojść? Poszkodowana nie mogła liczyć na pomoc gimnazjum. Miała zgłosić się wcześniej do pedagoga szkolnego i mówić, że czuje się zagrożona. Nic to jednak nie dało.

Pobicie gimnazjalistki w Gdańsku. Można było tego uniknąć
Źródło zdjęć: © Facebook.com | marika pytlewska
Anna Kozińska

22.05.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak podaje "Wprost", pod koniec kwietnia lub na początku maja, pobita później 14-latka, przyszła do szkolnego pedagoga. Opowiedziała mu, że straszą dziewczyny z innej, położonej niedaleko szkoły. Mówiła, że boi się wychodzić ze szkoły i wracać sama do domu.

Co więcej, podała też dane dziewczyn, które jej groziły. Co na to pedagog? Gimnazjalistka usłyszała od niego, żeby nie histeryzowała, bo wszystko będzie dobrze. - Mówiąc wprost, nastolatka została przez pedagoga okichana - powiedział w rozmowie z tygodnikiem wysoki rangą urzędnik nadzoru oświatowego.

Dziewczynę od momentu, kiedy zaczęła czuć się zagrożona, ze szkoły odbierała babcia, urzędniczka jednej ze służb mundurowych.

Szkoła miała szansę interweniować, jednak tego nie zrobiła. Choć do pobicia nie doszło na terenie szkoły, to miejsce obejmowały kamery monitoringu. Na scenę zareagował jeden z uczniów. Pracownik miał jednak zignorować jego doniesienie.

Sytuację przerywali dopiero uczniowie z pobliskiego liceum.

Czy szkoła, przed którą doszło do pobicia, wyciągnęła wnioski? Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że nie. Placówka uznała sprawę na wypadek i stara się ją wyciszyć. Nie wprowadziła, tak jak inne szkoły, żadnego programu naprawczego.

Co więcej, pomoc psychologiczną dla uczniów zapewniono dopiero po interwencji kuratora. - Gdy zapytaliśmy dyrektora szkoły, dlaczego nikt nie zareagował na zdarzenie, które było przecież widoczne na ekranach systemu dozoru, odparł, że on nie ma czasu zajmować się monitoringiem - powiedziała osoba z nadzoru oświatowego.

Co się stało?

Przypomnijmy, że do pobicia doszło 11 maja. Wtedy babcia nie mogła odebrać wnuczki ze szkoły. Okazję wykorzystały 14-latki i napadły na rówieśniczkę. Wszystko odbyło się na oczach chłopaka, który nagrywał i pytał, czy "może też jej zaj**ać". Wideo opublikowano w internecie.

Sprawę na policję zgłosiła matka poszkodowanej. - W momencie, gdy film ukazał się w internecie, dwie 14-latki zaczęły mataczyć i przekazywać policjantom nieprawdziwe informacje - mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską rzeczniczka trójmiejskiej policji

Napastniczki trafiły do ośrodków wychowawczych. Dyrektor gimnazjum i pedagog staną przed komisją dyscyplinarną.

Co więcej, kuratorium ma sprawdzać inne podobne zdarzenia, również z udziałem dziewczyn, które napadły na rówieśniczkę 11 maja.

Źródło: "Wprost"

Komentarze (539)