RegionalneTrójmiastoPaweł Adamowicz: chcemy pomóc Syryjczykom. To nie jest temat zastępczy

Paweł Adamowicz: chcemy pomóc Syryjczykom. To nie jest temat zastępczy

- Gdańsk i Sopot chcą zorganizować czasowy pobyt w Polsce dzieciom z Syrii, które wymagają rehabilitacji, leczenia - oświadczył prezydent Gdańska. Według Pawła Adamowicza, czynienie z tego powodu zarzutu, że jest to temat zastępczy, jest kompletnym absurdem. Władze Gdańska poinformowały, że już zgłosiły się osoby chętne pomóc dzieciom, a nawet zaadoptować, jeśli byłaby taka możliwość.

Paweł Adamowicz: chcemy pomóc Syryjczykom. To nie jest temat zastępczy
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Bartosz Banka

Paweł Adamowicz oświadczył, że „Gdańsk chce przyłączyć się i wraz z Sopotem zorganizować czasowy pobyt na terenie miast dzieciom z Syrii, które wymagają rehabilitacji, leczenia czy pomocy psychologicznej". Prezydenci miast oczekują, że rząd podejmie taką decyzję pozwalającą na przyjazd dzieci z Syrii.

- To nie jest szukanie tematu zastępczego (...) to jest inicjatywa oddolna, teraz jest pytanie - jaka będzie ostatecznie reakcja pani premier i aparatu rządowego – podkreślił Paweł Adamowicz. Zaznaczył też, że czynienie prezydentowi Sopotu i Gdańska zarzutu z tego powodu „jest jakimś kompletnym absurdem”, ponieważ chcą pomóc.

Paweł Adamowicz stwierdził, że każde duże polskie miasto mogłoby przyjąć „10, 20 czy nawet więcej dzieci” i liczy na polityczne otwarcie ze strony rządu i organizacji pozarządowych niosących stale pomoc dla Syryjczyków.

- W obozach na terenie Turcji, Jordanii są tysiące sierot, które nie mają żadnej stałej opieki lekarskiej, są pozostawione samym sobie i później nie dziwmy się, że z takich dzieci mogą wyrastać osoby sfrustrowane, które będą chciały się odegrać na nieczułym świecie, który nie niesie konkretnej pomocy - argumentował Paweł Adamowicz.

- Jeżeli będzie pozytywne nastawienie rządu, to wtedy (...) jesteśmy w stanie z wyspecjalizowanymi jednostkami udzielić takiego pobytu na dwa-trzy miesiące, pół roku czy tak długo, jak będzie to potrzebne" – wyjaśnił Paweł Adamowicz. A tymi „wyspecjalizowanymi jednostkami” są Polska Akcja Humanitarna i Caritas Polska.

Piotr Olech z Urzędu Miasta w Gdańsku poinformował, że zgłaszają się mieszkańcy, którzy są gotowi zapewnić dzieciom wsparcie medyczne, finansowe, językowe oraz zakwaterowanie. Nawet zgłosiło się kilkanaście rodzin gotowych zaadoptować syryjskie sieroty, jeśli byłaby taka możliwość. - Na razie rozmawiamy o przyjęciu dzieci wraz z opiekunami i rodzin na leczenie, na tymczasowy pobyt, mówimy zarówno o dzieciach z obozów uchodźców w Libanie, Jordanii, Turcji i z samej Syrii – powiedział Piotr Olech.

Paweł Adamowicz o decyzji urzędników

Paweł Adamowicz skomentował również zarzuty, że pismo prezydenta Sopotu było mało konkretne. – Nie wyobrażam sobie, że gdybym dostał na biurko pismo z ofertą humanitarną, to nie skontaktowałbym się z daną organizacją i nie zapytał o szczegóły. Tutaj nikogo nie pytano, tylko jakiś biurokrata, bezduszny, odpisał: „nie pomożemy, nie chcemy” - argumentował.

Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski, stara się o zorganizowanie spotkania z premier Beatą Szydło. Również o takie spotkanie zabiegają obaj prezydenci zabiegają z przedstawicielami Episkopatu Polski, ponieważ Kościół już kilka miesięcy temu „chciał sprowadzić czasowo i pomóc rodzinom syryjskim i dostał negatywną odpowiedź. Według prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, taka pomoc byłaby spłatą moralnego długu z lat 40. XX wieku, kiedy polskie dzieci wraz z armią generała Andersa otrzymały pomoc w Iranie i Iraku.

Sprawa syryjskich sierot

Prezydent Sopotu pod koniec ubiegłego roku wysłał pismo do rządu z prośbą o możliwienie osiedlenia się w Sopocie osieroconym dzieciom i rodzinom z Aleppo. W odpowiedzi na jego list Departament Analiz i Polityki Migracyjnej MSWiA w piśmie z 27 stycznia argumentował m.in., że "podstawową kwestią przy ewakuacji ofiar wojny domowej w Syrii jest problem z ustaleniem ich tożsamości i wyeliminowania zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków".

W poniedziałek premier Beata Szydło, odnosząc się do inicjatywy prezydenta Sopotu, powiedziała, że "źle się dzieje, kiedy tak wrażliwy temat wykorzystywany jest do gier politycznych". Stwierdziła, że należałoby kierować pomoc tam gdzie jest ona potrzebna.

Beata SzydłoGdańsksopot
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)