Napadnięty w Gdyni BOR‑owiec był trzeźwy
Gdyńska prokuratura nadal czeka na wynik badania krwi na zawartość alkoholu u funkcjonariusza BOR, który w niedzielę nad ranem, zaczepiony przez grupę mężczyzn w Gdyni, postrzelił jednego z nich. Badanie alkomatem na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu u BOR-owca dało negatywny wynik - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Konrad Kornatowski.
05.10.2005 | aktual.: 05.10.2005 18:25
Nie sądzę, że tu się cokolwiek zmieni - dodał Kornatowski, zapytany o to, czy wynik badania krwi może być zgodny z tym, co wskazał alkomat.
W niedzielę nad ranem w Gdyni grupa mężczyzn napadła i pobiła funkcjonariusza BOR, który odprowadzał do domu m.in. wicepremier Izabelę Jarugę-Nowacką. Ochroniarz, który oddał strzał, raniąc jednego z domniemanych napastników, zniknął z miejsca zdarzenia. Funkcjonariusza poddano badaniu alkomatem i pobrano mu krew w niedzielę po południu, kiedy ok. 12 godzin po incydencie zgłosił się na policję. Później, podczas przesłuchania w prokuraturze wyjaśnił, że oddalił się z miejsca zdarzenia, bo był "zdenerwowany, zmęczony, obity", i poszedł spać, bowiem był już po służbie.
W związku ze sprawą gdyńska prokuratura rejonowa wszczęła dwa śledztwa. Prowadzone są w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. Jedno dotyczy czynnej napaści na ochroniarza, a drugie prowadzone jest w kierunku przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza BOR.
Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Po przesłuchaniu przez policję zwolniono w niedzielę niegroźnie postrzelonego w bark przez BOR-owca 28-letniego mieszkańca woj. małopolskiego, Piotra M. W chwili incydentu był pijany. Także w niedzielę prokuratura, po przesłuchaniu funkcjonariusza BOR w charakterze świadka, uznała na obecnym etapie postępowania, że nie przekroczył on uprawnień dotyczących użycia broni.
Według wstępnych ustaleń, do incydentu doszło o godz. 2.30 na Skwerze Kościuszki, gdy wicepremier Jaruga-Nowacka wraz z córką i dyrektorem swego biura poselskiego, w asyście dwóch BOR-owców, wracała do domu z przyjęcia w jednym z gdyńskich lokali. Jeden z funkcjonariuszy, który szedł z przodu, 20 metrów od lokalu został zaczepiony przez grupę 10-12 mężczyzn. Drugi, ochraniający wicepremier i towarzyszące jej osoby, miał ominąć miejsce, gdzie doszło do incydentu.
Według niektórych świadków, pierwszy BOR-owiec był bity przez napastników i leżał na ziemi. Chwilę później padł strzał. Ranny został 28-letni mężczyzna. Napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia. Zniknął także funkcjonariusz.