RegionalneTrójmiastoNa Pomorzu na wyjaśnienie czeka ponad 150 spraw o zabójstwa. W ich rozwiązaniu pomogą profilerzy?

Na Pomorzu na wyjaśnienie czeka ponad 150 spraw o zabójstwa. W ich rozwiązaniu pomogą profilerzy?

• Dr Lach: policjanci sądzili, że jestem szarlatanem
• Podinsp. Ciarka: w zespole pracuje na co dzień kilku policjantów
• Tylko w regionie gdańskim na wyjaśnienie oczekuje ponad 150 spraw o zabójstwa
• Dr Czabański: w Polsce 1 proc. kradzieży oraz 1,5 proc. rozbojów kończy się skazaniem

Na Pomorzu na wyjaśnienie czeka ponad 150 spraw o zabójstwa. W ich rozwiązaniu pomogą profilerzy?
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej
Tomasz Gdaniec

03.06.2016 | aktual.: 08.08.2016 10:31

Franciszka Sędziak w 1987 roku mieszkała w gdańskim Śródmieściu. Przez sąsiadów i znajomych nazywana była "Buśką". Miała bowiem w swoim mieszkaniu metę, gdzie nielegalnie sprzedawała napój rozweselający - alkohol. Czasami na kredyt, zawsze jednak dłużników skwapliwie odnotowywała w kajecie. Do jej mieszkania po raz kolejny przyszedł mężczyzna, który chciał kupić wódkę "na zeszyt", na co jednak kobieta nie chciała się zgodzić. Wtedy w ruch poszedł tłuczek. Udało się nam dotrzeć do ostatniej żyjącej krewnej zamordowanej kobiety.

- Mieszkanie było całe we krwi. 70-latka miała zmasakrowaną twarz. Widok, jaki zastał mój mąż śnił mu się jeszcze przed długie lata. Pochowaliśmy Franciszkę tutaj u nas, na Kociewiu - opowiada krewna zamordowanej.

Pracujący na miejscu policjanci zabezpieczyli wiele śladów kryminalistycznych, w tym narzędzie zbrodni. Sprawcy jednak nie wykryto. Po 29 latach, w związku ze zbliżającym się przedawnieniem przestępstwa, śledczy jeszcze raz przebadali sprawę. W oparciu o analizę uzyskanych materiałów - ekspertyzę daktyloskopijną oraz profil psychologiczny przy uwzględnieniu zeznań świadków, udało się wytypować sprawcę. Okazał się nim być 64-letni Tadeusz W. Całkowicie zaskoczony mężczyzna usłyszał zarzuty zabójstwa. W związku ze znalezieniem podejrzanego, na mocy przepisów okres przedawnienia przedłużył się o dziesięć lat.

To kolejny sukces gdańskiego "Archiwum X". Pierwsze Sekcje Spraw Niewykrytych - bo taka jest ich oficjalna nazwa - pojawiły się przy Komendach Wojewódzkich w Krakowie oraz Gdańsku. Jednak przy niektórych (jak w Poznaniu) takie grupy nigdy nie funkcjonowały lub zostały rozwiązane - jak w Białymstoku. Efekty działań "archiwistów" są spektakularne, ale ich codzienna praca już niekoniecznie.

- W zespole pracuje na co dzień kilku policjantów, natomiast przy realizacji sprawy - jeżeli jest to konieczne - wspomagają ich koledzy z innych komórek, np. wywiadu kryminalnego (analizy kryminalne) z cyberprzestępczości, laboratorium kryminalistycznego, technik operacyjnych itp. Daje to w sumie kilkunastu czy kilkudziesięciu policjantów. Wszystko zależy od danej sprawy - wyjaśnia Wirtualnej Polsce podinsp. dr Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiego garnizonu.

Nad czym w ostatnim czasie pracowali małopolscy śledczy? Jak informują członkowie sekcji, od kilku lat zajmują się sprawą zabójstwa młodej studentki obdartej ze skóry, sprawą Jarosława Ziętary, zabójstwem Iwony Cygan oraz zabójstwem Roberta Wójtowicza. O innych sprawach, które obecnie badają, policjanci nie chcą rozmawiać. Rozwiązanie wielu z nich byłoby niemożliwe bez udziału tzw. profilerów, zwanych również psychologami kryminalnymi. Znani są oni głównie z amerykańskich filmów i książek. Na czym polega ich praca?

- Najprościej mówiąc, zadaniem psychologa kryminalnego jest przygotowanie profilu psychologicznego sprawcy w taki sposób, aby zawęzić krąg podejrzanych i pomóc przy wyborze taktyki przesłuchania. Im wcześniej profiler pojawi się na miejscu zbrodni, tym lepiej. Prowadzi on bowiem coś na kształt własnej, niezależnej od działań policji analizy śledczej, często zwracając uwagę na inne rzeczy niż organy ścigania - mówi Wirtualnej Polsce dr Bogdan Lach, adiunkt wydziału zamiejscowego Uniwersytetu SWPS w Katowicach i profiler.

Jak wspomina dr Lach, po raz pierwszy z organami ścigania współpracował na początku lat 90. Sprawa dotyczyła zabójstwa na tle rabunkowym. Przed wjazdem na swoją posesję została zabita młoda kobieta, a jej pojazd zniknął. Dzięki Lachowi udało się przygotować profil sprawcy i wytypować napastników. Sprawa zakończyła się skazaniem. Ekspertowi jednak najbardziej w pamięć zapadły przestępstwa popełniane na dzieciach. Wspomina, że czasem pojawia się nawet tzw. efekt przeniesienia - profiler zastanawia się wtedy, jak sam by się zachował, gdyby to jego dziecko dotknęła krzywda. Wtedy potrzebna jest odskocznia w postaci wsparcia rodziny lub hobby.

- 20 lat temu, gdy zaczynałem jako psycholog kryminalny, a ta dyscyplina w Polsce dopiero się rozwijała, policjanci traktowali mnie na równi z jasnowidzami. Sądzili, że jestem szarlatanem. Padały słowa typu "idźcie do niego, on wam wywróży sprawcę". Świadomość, że w śledztwie można korzystać z dobrodziejstw różnych nauk przebijała się do nich dość długo.

Policyjne statystyki są niewiarygodne? Tylko w regionie gdańskim na wyjaśnienie oczekuje ponad 150 spraw o zabójstwa popełnione w latach 1986-2016, których sprawcy pozostają niewykryci. Z policyjnych statystyk wynika, że w ostatnich latach wykrywalność przestępstw waha się na poziomie 65-68 proc.

- Policja rejestruje tylko część faktycznie popełnionych przestępstw. Część z nich, szczególnie te drobniejsze, nie są wcale zgłaszane. Policja otrzymuje na przykład iformacje tylko o 25 proc. przypadków kradzieży. Nie są zgłaszane również i bardzo poważne przestępstwa, zwłaszcza seksualne. Powodem jest niechęć pokrzywdzonych do ponownego przeżywania traumy. W efekcie funkcjonariusze otrzymują zgłoszenia dotyczące poważniejszych przestępstw i takich, co do których sami pokrzywdzeni mają często wiedzę o sprawcy - mówi Wirtualnej Polsce dr Jacek Czabański, zajmujący się kryminologią.

Jak podkreśla adwokat, policjanci czasem nie odnotowują zgłaszanych spraw. Policja jest często oceniana na podstawie wskaźników wykrywalności, a przez to może pojawiać się pokusa do nierejestrowania spraw, które prawdopodobnie nie zakończą się wykryciem sprawcy. Proceder ten może dotyczyć nawet 50 proc. wszystkich zgłoszeń, zwłaszcza tych drobniejszych.

- Według przeprowadzonych przeze mnie badań, zaledwie 1 proc. kradzieży oraz 1,5 proc. rozbojów kończy się skazaniem na jakąkolwiek karę - i to jest miara faktycznego prawdopodobieństwa bycia ukaranym - pointuje adwokat.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Zobacz także
Komentarze (21)