Lech Wałęsa opuszcza szpital z nogą w gipsie. "Jeszcze nie wybieram się na tamten świat"
Lech Wałęsa opuścił Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, gdzie założono mu gips. Były prezydent znalazł się tam, ponieważ uległ wypadkowi - złamał kość w śródstopiu, z przemieszczeniem. Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło, kiedy wychodził z kościoła.
Były prezydent zamieścił dziś rano zdjęcie ze szpitala. I napisał: "o to i mnie się przytrafiło: złamać nogę na prostej drodze, nikt nie zna dnia i godziny".
W rozmowie z dziennikarzami, Wałęsa opowiedział, że początkowo nawet nie wpadł na to, że może mieć złamaną nogę. Przyszedł do pracy kuśtykając. Dopiero żona i córka wysłały go na badania.
- Pierwszy raz w życiu mam złamaną nogę - powiedział Wałęsa opuszczając szpital. I dodał, że dzięki temu zdarzeniu przy okazji przeszedł w szpitalu badania kardiologiczne.
Poczucie humoru nie opuściło byłego prezydenta, bo żartował do czekających na niego dziennikarzy, mówiąc: "jeszcze nie wybieram się na tamten świat, jeszcze tu pożyję".
Wizyta Lecha Wałęsy w szpitalu zbiegła się z badaniami Czesława Kiszczaka, który znalazł się w tej samej placówce, choć w innym budynku. Decyzją sądu, Kiszczak został odprowadzony na badania w asyście policji. Mają one wykazać, czy może on brać udział w procesie odwoławczym ws. stanu wojennego.
- Kiszczak nie przypadkowo znalazł się w tym szpitalu przed 13 grudnia - ocenił Wałęsa. W jego opinii chodziło o uniknięcie protestów przed domem generała w Warszawie.
Dodatkowo Wałęsa powiedział, że nadal czeka na przeprosiny od Kiszczaka za stan wojenny.