Lech Wałęsa nie pojawi się na wiecu KOD w Gdańsku: będę tam sercem, ale nie ciałem. O dokumentach IPN powiedział, że "nieźle je podrobili"
• Mimo wcześniejszych zapowiedzi Lech Wałęsa nie pojawi się na wiecu w Gdańsku
• - Będę tam sercem, ale nie ciałem - powiedział były prezydent
• Z tego, co patrzę na te papierki, to nieźle je podrobili - powiedział o dokumentach IPN
• Dodał, że w teczkach "są nazwiska, których w życiu nie widział"
• W Gdańsku o godz. 14 ruszyła manifestacja KOD w obronie byłego prezydenta
Masz pytanie do Lecha Wałęsy? Zadaj je! Jutro o godz. 9 program #dziejesienazywo z byłym prezydentem
Lech Wałęsa zapowiedział, że nie będzie obecny na wiecu poparcia dla niego, organizowanym w Gdańsku przez pomorski Komitet Obrony Demokracji. - To jeszcze nie czas na Wałęsę - powiedział, dodając, że "jeszcze będzie gorzej". - Będę tam sercem, ale nie ciałem. Mam po prostu inną robotę - dodał.
Dodał, że jeszcze nie widział akt TW "Bolka", a zna je tylko z tego, co jest w internecie. - Myślałem, że mi to grzecznościowo przyślą - powiedział o dokumentach z IPN. - Boją się, że ja to wszystko wykażę - dodał.
- Z tego, co patrzę na te papierki, to nieźle je podrobili - mówi Wałęsa o zawartości udostępnionych przez IPN teczek. Były lider "Solidarności" jest przekonany, że "to wszystko jest sfałszowane" przez tajne służby PRL, m.in. na podstawie tego, co "wpadało na rewizji".
Podkreślił, że w udostępnionych przez Instytut teczkach "są nazwiska, których w życiu nie widziałem". - Są te trzy dokumenty, które były wcześniej uznane za sfałszowane, a jestem przekonany, że to wszystko jest sfałszowane - oświadczył. Dodał, że prawdopodobnie posłużono się "materiałami, które na rewizji wpadały".
- Z tego, co patrzę na te papierki, to nieźle je podrobili - mówi Lech Wałęsa o zawartości udostępnionych przez IPN teczek TW "Bolka". B. lider "Solidarności" jest przekonany, że "to wszystko jest sfałszowane" przez tajne służby PRL, m.in. na podstawie tego, co "wpadało na rewizji".
Indagowany, czy wystąpi o wznowienie swego procesu lustracyjnego, Wałęsa powiedział: "Jak będzie taka potrzeba, to tak, Nie wiem, ja jeszcze nie wiem, za szybko na takie decyzje".
Odnosząc się do sobotniej manifestacji KOD w Warszawie, której jednym z celów było wyrażenie poparcia dla Wałęsy, powiedział, że "cieszy się, że ludzie pamiętają o mnie, że jednak trochę mi wierzą, a nie wierzą w Kiszczaka i w bezpiekę; to mnie cieszy".
Wałęsa piątek wrócił do kraju po dłuższym pobycie za granicą.
Zgodnie z ustawą o IPN, Instytut wysłał Wałęsie oficjalne powiadomienie o możliwości zapoznania się z nową dokumentacją o nim, znalezioną w domu Czesława Kiszczaka, ostatniego szefa komunistycznego MSW. Według ustawy o IPN, każdy ma prawo do wniesienia do dokumentów IPN na swój temat własnych uzupełnień, sprostowań, uaktualnień, wyjaśnień oraz dokumentów. "Dane już zawarte w dokumentach nie ulegają zmianie" - stanowi ustawa.
Wałęsa nie ma zaś prawa zastrzec dostępu do dokumentów udostępnianych obecnie przez IPN, bo przysługuje to tylko osobom, które nie współpracowały ze służbami PRL - mówił Rafał Leśkiewicz, szef archiwów IPN.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Wałęsę lustrował sąd z urzędu jako kandydata w wyborach prezydenckich.
IPN nie może wnieść o wznowienie tego postępowania w związku z ujawnieniem nowych dokumentów. Ustawa lustracyjna przewiduje bowiem, że po 10 latach od wyroku nie można wznowić postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej. O wznowienie postępowania może zaś wnieść sam Wałęsa. Według IPN wyrok sądu lustracyjnego z 2000 r. "nie ogranicza swobody badań naukowych ani swobody wypowiedzi. Tym bardziej, że od jego wydania znane są nowe dokumenty, które nie były przedmiotem badań sądu w postępowaniu lustracyjnym".
Według wydanej w 2008 r. przez IPN książki pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa ówczesnych historyków Instytutu Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, nie wiadomo, na jakiej podstawie sąd w 2000 r. wysnuł wnioski, że autentyczna teczka "Bolka" nigdy nie istniała, a Macierewicz w 1992 r. dysponował aktami sfałszowanymi przez SB.
Sąd replikował wtedy, że wniosek, iż Macierewicz dysponował w 1992 r. aktami sfałszowanymi przez SB, sąd wysnuł na podstawie opinii grafologicznej z listopada 1990 r. stwierdzającej, że własnoręczne "doniesienie" z dnia 12 stycznia 1971 r. i dwa pokwitowania odbioru pieniędzy z lutego 1971 r. i czerwca 1974 r. nie zostały sporządzone przez Wałęsę.
IPN udostępnił teczkę personalną i teczkę pracy TW "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom i weryfikacji, w tym także "ekspertyzom typu grafologicznego". Według opinii eksperta archiwisty z IPN dokumenty "Bolka" są autentyczne.
"Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia" - zapewniał Wałęsa. Pisał w sieci, że nie współpracował z SB, ale popełnił błąd, dał słowo "sprawcy" i nie może ujawnić prawdy. Wskazał, że jako donosy mogły zostać wykorzystane jego odręczne notatki zarekwirowane podczas rewizji. Ostatnio podał, że esbecy musieli wykazywać, że współpracuje i pisali za niego donosy, by brać na jego konto pieniądze.
IPN wszczął śledztwo ws. przestępstwa poświadczeniu nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej w dokumentach TW "Bolka". W ramach śledztwa dokumenty z akt będą poddane ekspertyzom, w tym badaniom pisma ręcznego.