Karnowski chciał przyjąć sieroty z Aleppo do domu dziecka, a sam tnie pieniądze dla placówki
Nie cichnie burza wokół apelu prezydenta Sopotu o przyjęcie do jednego z domów dziecka sierot z Aleppo i rzekomej odmowie rządu w tej sprawie. Tymczasem jeden z internautów zwraca uwagę na to, jak Jacek Karnowski sam od lat tnie koszty tej placówki.
Chodzi o Dom Dziecka "Na Wzgórzu". Z danych Dziennika Urzędowego Województwa Pomorskiego wynika, że od 2013 r. maleje finansowanie średnich miesięcznych wydatków, przeznaczone na utrzymanie dziecka w tej placówce.
W 2013 r. prezydent Jacek Karnowski ustalił ją w wysokości 7 629 złotych, w 2014 zmniejszyła się ona do kwoty 6 128 zł, a w 2015 r. miesięczna średnia wyniosła 5474 złotych. W marcu 2016 r. zarządzeniem prezydenta Sopotu kwota została obniżona do 5 267 zł.
Przypomnijmy, że Radio ZET poinformowało w zeszłym tygodniu, że polski rząd nie zgodził się, aby władze Sopotu przyjęły 10 sierot z syryjskiego Aleppo. Z doniesień radia wynikało, że władze Sopotu wysłały do premier Beaty Szydło prośbę o zgodę na sprowadzenie dzieci, których rodzice zginęli w Syrii.
W odpowiedzi na zarzuty rzecznik rządu Rafał Bochenek zdementował te informacje i powiedział, że nie zapadła jeszcze żadna decyzja rządu.
Bochenek zapytany przez jednego z dziennikarzy o szczegóły pomocy sierotom, odparł - prezydent Sopotu Jacek Karnowski powinien sprecyzować swoje oczekiwania, a nadesłane pismo "ma charakter apelu" i "nie zawiera konkretnych danych".