Kabarety w Sopocie wyśmiały "dobrą zmianę". Publiczność płakała ze śmiechu
Podczas trzeciego dnia sopockiego Polsat SuperHit Festiwal widzowie mogli posłuchać znanych polskich kabaretów. Występy artystów zdominowały żarty z PiS i innych polityków. Oberwało się też Festiwalowi Polskiej Piosenki w Opolu, a kabareciarze nie mieli litości dla ministrów rządu Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy.
29.05.2017 | aktual.: 29.05.2017 07:15
- Sopot w Sopocie, trochę niby nuda - nikt u nas nie zrezygnował, wszyscy występują. Nuda, nie mamy nawet "czarnej listy", nie mamy się, czym pochwalić, po prostu przyszliśmy się tutaj pobawić - żartował Mariusz Kałamaga, lider kabaretu Łowcy.B.
Zamieszanie wokół odwołania Festiwalu w Opolu było motywem przewodnim kolejnych żartów. Zarówno konferansjer, jak i artyści nie przegapili szansy, by zadrwić z problemów organizacyjnych Telewizji Polskiej.
Chcieliśmy zapowiedzieć, że nieodwołalnie kabareton odbędzie się w Sopocie, a nie w Kielcach. A także podziękować państwu, że wbrew powszechnie panującej modzie, nie zrezygnowaliście z udziału - mówiła ze sceny gospodyni wieczoru Ewa Błachnio, była członkini Kabaretu Limo.
Później do wyśmiewania Opola dołączył również Kabaret Skeczów Męczących. Satyrycy zaprezentowali przeróbkę popularnego teleturnieju Milionerzy.
- Zatrzymałeś się na pytaniu za 500 złotych. Gdzie odbędzie się tegoroczny Festiwal w Opolu? A. W Opolu. B. W Łagiewnikach C. U Jacka przed domem.
- To bardzo trudne pytanie, jak za 500 złotych...
- Przypomnę więc, co odpowiedziała publiczność. Publiczność odpowiedziała: D. Nie będziemy tego oglądać.
Z tematu Opola artyści przeszli do tematów politycznych. Najbardziej dostało się partii Jarosława Kaczyńskiego, rządowi i prezydentowi.
- Jesteśmy w Operze Leśnej w Sopocie. Wytachali mnie na dowód do lasu. Jak widzicie las jeszcze stoi, czyli nie było tutaj ministra Szyszko - żartował Mariusz Kałamaga.
- Aby życie było piękne, trzeba się do niego uśmiechnąć, jak nasz prezydent dwa dni temu. Jak on się cieszył! Jak się cieszył! Jak się cieszył, że go wpuścili na szczyt. A ta stara Europa? Macron zblazowany, Merkel zgarbiona. Europo nie garb się! - w ten sposób swój występ rozpoczął z kolei Jerzy Kryszak.
- Dobiło mnie, że padła ustawa o metropolii. Sopot byłby perełką Warszawy. A jaka by tu kasa przyszła! Przyjechałby Szyszko wyrżnąłby ten rachityczny las, tu dookoła byłby piasek i zrobiliby takie kanały napowietrzające. A tak to mamy w namiot w krzakach - kontynuował Kryszak, którego słowa zostały przyjęte oklaskami.
- Tuska zobaczyłem w czarnym mundurze, w czapce. Pewnie go tak jakaś stylistka z Ohio ubrała. On nie może nosić czarnego, bo jest za blady. A potem zobaczyłem Macierewicza w takim wyblakłym moro. Antony to mnie rozbraja! Pytałem w wojsku i okazuje się, że ich też! Mają zamówione 4 okręty podwodne z samolotami. Jak one będą się zanurzały, to te samoloty... A jeszcze nie wiem - kpił z Marii Szonert Biniendy i Antoniego Macierewicza.
Swoje trzy grosze do krytyki "dobrej zmiany" dorzucił też Kabaret Skeczów Męczących. W monologu pacjenta szpitala psychiatrycznego uderzył w czołowych polskich polityków.
- Ja to lubię tego Antoniego, my to nadajemy na tych samych falach. Ja to się dziwię, że on ze mną nie siedzi! A TVP? Gdyby Hitler miał taką telewizję, to byśmy do dzisiaj nie wiedzieli, że jakaś wojna była! Jakie oni w ogóle mają myślenie w tych ministerstwach - żartowali członkowie KSM.
- Jeśli Minister Środowiska jest za wycinką drzew, to ja wiem, jak minister zdrowia poradzi sobie z chorymi! Ja się nie boję, bo jestem zdrowy. Mam tutaj wypis. Podpisano: Andrzej Duda. Co? Ja niczego nie podrabiałem, przecież on wszystko podpisuje! - kpili z prezydenta Andrzeja Dudy.
- Teraz będzie pisał nową konstytucję, bo zorientował się, że w starej nie jest potrzebny - dodali.