Czerwony Korsarz chciał odpracować wyrok w urzędzie. Paweł Adamowicz odpowiedział na jego list
Czerwony Korsarz został skazany przez sąd na pół roku prac społecznych. Chciał je wykonywać w gdańskim urzędzie miejskim. Jednak prezydent Paweł Adamowicz odmówił mu "z powodu braku wolnych etatów".
W sierpniu 2014 roku Czerwony Korsarz zaczepił w śródmieściu Gdańska parę turystów z Wielkopolski. Mężczyzna zachowywał się bardzo agresywnie, popchnął poznaniankę. Gdy kobieta zwróciła napastnikowi uwagę, otrzymała w zamian obelgi i wyzwiska. Korsarz groził atrapą broni oraz gwałtem, a po chwili wdał się w słowną potyczkę z partnerem turystki. Sąd I i II instancji wydały identyczny wyrok. Ziembiński został skazany na pół roku prac społecznych po 20 godzin w miesiącu.
- Ze względu na chorobę pleców nie mogę pracować fizycznie. Złożyłem w lutym pismo do urzędu miejskiego informujące, że chcę odpracować karę jako społeczny doradca prezydenta – mówi Wirtualnej Polsce skazany.
Korsarz po wizycie w gdańskim magistracie oraz rozmowie z Antonim Pawlakiem, rzecznikiem prezydenta miasta, uzyskał ostatecznie odpowiedź.
"W obecnej chwili z powodu braku wolnych etatów nie przewiduję rozpisania żadnego konkursu. Jedyne konkursy, które toczą się dziś w Urzędzie to konkursy na stanowiska, których obsada jest konieczna z powodu odejścia kogoś z pracy lub przejścia na emeryturę" - czytamy w odpowiedzi Pawła Adamowicza do Czerwonego Korsarza. I dalej: "co innego, gdyby zgłosił się Pan tak jak się umawialiśmy - zaraz po wyborach samorządowych. Istniała wówczas szansa na zatrudnienie w charakterze doradcy".
Sławomir Ziembiński nie składa broni w sprawie wyroku skazującego. W ubiegłym miesiącu napisał w tej sprawie list otwarty do prezydenta Bronisława Komorowskiego z prośbą o ułaskawienie. Pod petycją podpisały się „Wspólnota Gdańska” oraz „Komitet Obrony Bezrobotnych”. Wedle procedury wniosek musi zaopiniować sąd, który wydał wyrok.
- Z lektury akt wynika, że trzykrotnie odwiedził mnie kurator sądowy, który przeprowadził wywiad środowiskowy oraz dzielnicowy policjant, który wystawił mi opinię. Z żadną z tych osób nie rozmawiałem. Policjant wręczył mi tylko urzędowy list – mówi Wirtualnej Polsce Sławomir Ziembiński, znany jako Czerwony Korsarz.
W sądzie toczą się obecnie dwa procesy z jego udziałem. W pierwszym - według samego Korsarza - jest efektem inwigilacji jego osoby przez policję. Drugi proces toczył się w sprawie zakłócania ciszy w tramwaju. Procesy nie wpływają jednak na działania Czerwonego Korsarza, który zapowiada wzięcie udziału w pierwszomajowej paradzie w Kaliningradzie.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .