2‑latka mieszkała z matką w namiocie. Jest finał sprawy
Opinią publiczną wstrząsnęła informacja o 2-latce mieszkającej razem z matką w namiocie w Gdańsku. Spały tam w listopadowych chłodach. Teraz sprawa znalazła swój finał. Decyzją sądu 2-latka trafia do ojca.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku sędzia Łukasz Zioła przekazał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał dwa postanowienia (9 i 14 grudnia br.) w tej sprawie. Wynika z nich, że miejsce pobytu dziewczynki będzie przy jej ojcu.
- Ustalenie miejsca pobytu przy ojcu było podyktowane zgłoszeniem się ojca dziecka, posiadaniem odpowiednich warunków do sprawowania opieki w miejscu zamieszkania i podjęciem faktycznej opieki nad dzieckiem przez niego w trakcie hospitalizacji - wyjaśnił rzecznik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Armagedon śnieżny i siarczysty mróz. Nowy atak zimy. IMGW ostrzega
2-latka, która mieszkała w namiocie, trafi do ojca
Sędzia Łukasz Zioła dodał, że sąd zmienił postanowienie zabezpieczające dotyczące pieczy zastępczej poprzez ustanowienie nadzoru kuratora nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej i zobowiązał rodziców do podjęcia współpracy z asystentem rodziny i realizowania planu pracy z rodziną, zaś kurator i Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Krasnymstawie (woj. lubelskie) zostali zobowiązani do składania sprawozdań raz w miesiącu.
Z informacji przekazanych przez rzecznika wynika także, że wcześniejsze postanowienie dotyczące udzielonego zabezpieczenia poprzez wskazanie PCPR w Krasnymstawie do wykonania postanowienia o umieszczeniu małoletniej w pieczy zastępczej.
Postanowienia te nie są jeszcze prawomocne, stronom służy prawo do wniesienia zażalenia, jednakże są one natychmiast wykonalne. - Dziecko trafi pod opiekę ojca po zakończeniu hospitalizacji - podkreślił sędzia.
Szokujące odkrycie w lesie w Gdańsku
Przypomnijmy, że pod koniec listopada w lesie na gdańskiej Zaspie służby dokonały szokującego odkrycia. 24-latka mieszkała ze swoją 2-letnią córką w namiocie.
Dziewczynka trafiła do szpitala, a matka usłyszała zarzuty narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Sąd Rejonowy w Gdańsku, nie stosując się do wniosku prokuratury, która chciała tymczasowego aresztu dla kobiety, zdecydował o zastosowaniu wobec niej dozoru policyjnego.
Dziewczynkę w szpitalu odwiedził ojciec
Pod koniec listopada "Fakt" informował o tym, że do szpitala, w którym przybywała 2-latka, przyjechał jej ojciec. Mężczyzna przybył spod Lublina razem ze swoim ojcem.
- Alina pracowała, a ja zajmowałem się dzieckiem. To ona uciekła ode mnie. Potem się spotkaliśmy jeszcze, gdy mieszkała w Łobzie, ale pokłóciliśmy się i ja wyszedłem. Chciałem mieć kontakt z Natalką, ale Alina ten kontakt zerwała - wyznał tabloidowi mężczyzna. Nie odpowiedział jednak na pytanie, dlaczego nie szukał córki.
Do odwiedzin ojca dziecka odniosła się matka 2-latki. - Nagle się tu zjawia? Nie wiem po co, nawet na urodziny Natalii nie zadzwonił, prosiłam go o pampersy dla małej, ale nie reagował. Mam na to dowody z rozmów z nim w internecie. Kompletnie zerwał kontakt, nie interesował się nami i nagle tu przyjeżdża - powiedziała "Faktowi" pani Alina. Kobieta przekazała wtedy, że obawia się teraz tego, że jej mąż będzie chciał odebrać jej dziecko.
Przypomnijmy, że 24-latka we wcześniejszej rozmowie z "Faktem" ujawniła, co się wydarzyło w jej życiu, że zamieszkała z córką w namiocie.
Kobieta wyznała, że jej mąż nie dbał o rodzinę, całymi dniami siedział przed komputerem, nie opiekował się dzieckiem.
Źródło: PAP, "Fakt"